Blisko ludziKraina piękności. Polki zaczęły latać do Turcji na operacje plastyczne

Kraina piękności. Polki zaczęły latać do Turcji na operacje plastyczne

Operacje plastyczne mają teraz swoje pięć minut
Operacje plastyczne mają teraz swoje pięć minut
Źródło zdjęć: © Getty Images
Klaudia Stabach
21.01.2021 16:27

Kobiety, które poprawiały swój wygląd w Turcji, podkreślają, że zaletą jest nie tylko dobra cena, lecz także możliwość uzyskania efektu zgodnego z instagramowymi trendami. Jednak w kraju nie brakuje oszustów, którzy żerują na rosnącej popularności turystyki medycznej.

Turcja od lat przyciąga Polaków. Jednak ostatnio kuszące oferty dotyczą nie tylko wakacji all inclusive, lecz także zabiegów medycyny estetycznej, która przeżywa obecnie swoje pięć minut. Według Międzynarodowego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej na całym świecie wykonuje się rocznie około 12 milionów operacji plastycznych. Z danych opublikowanych w 2018 roku wynikało, że na pierwszym miejscu są Stany Zjednoczone (18 proc.), a najpopularniejszą procedurą chirurgiczną jest powiększenie piersi.

W Polsce jeszcze nikt nie pokusił się o przeprowadzenie dokładnych statystyk, ale istnieją dane wskazujące na to, że jesteśmy otwarci na wizyty w klinikach. Z raportu opracowanego przez GFK Beauty 2016 wynika, że 77 proc. Polaków rozważa skorzystanie z chirurgii plastycznej. Z kolei Polskie Stowarzyszenie Medycyny Estetycznej oszacowało, że około pół miliona osób rocznie decyduje się na wizytę u specjalisty z tego zakresu.

Do wzrostu popularności operacji plastycznych według wielu osób przyczynił się Instagram, który udostępnił użytkownikom szereg upiększających filtrów do zdjęć. Co prawda pół roku temu, pod wpływem wielu alarmujących opinii, serwis zdecydował się usunąć nakładki uznawane za promocję operacji plastycznych, ale wykreowane trendy nie zniknęły.

Jednym z nich jest tzw. barbie nose, czyli mały, zgrabny, lekko zadarty nosek niczym u lalki. Tego typu "model" często mają w swoich katalogach lekarze w Turcji. – Ja chciałam nos naturalny, ale sam fakt, że ktoś jest w stanie robić takie noski, świadczy, według mnie, że ma duże umiejętności – uważa Wioletta Kuczerepa, która ponad miesiąc temu poddała się operacji w Istambule.

Szybko i tanio

Wioletta jest Polką, ale na co dzień mieszka w Wielkiej Brytanii. Ładniejszy nos od dawna był jej marzeniem i gdy w końcu zdecydowała się na operację, to wybór dosyć szybko padł na Turcję. - Po prostu wpisałam w Google "najlepsze kraje do operacji plastycznych" i na kilku stronach wyświetliło mi się, że Turcja specjalizuje się w nosach – wspomina w rozmowie z WP Kobieta.

– Weszłam na kilka grup z operacjami plastycznymi i przeszukałam Instagram pod kątem hasztagu #rhinoplasty. W ten sposób trafiłam na kilku lekarzy. Zweryfikowałam ich, a później wysłałam im wiadomość. Większość odpisała tego samego dnia – dodaje.

Wioletta po krótkiej rozmowie podjęła decyzję i wykupiła bilety lotnicze. – Nie miałam konsultacji online, ale wiem, że w tej klinice jest taka możliwość. Wygląd mojego nosa ustaliliśmy na wizycie dzień przed operacją – tłumaczy i podkreśla, że szpital zrobił na niej pozytywne wrażenie. – Wszystko było sterylne, a personel bardzo miły – dopowiada.

Jedynym minusem okazała się umowa po turecku, którą podsunięto jej tuż przed operacją. – Bez aplikacji do tłumaczenia mogłoby być ciężko. A co do samej treści, to dotyczyła odpowiedzialności finansowej w razie wystąpienia nieprzewidzianych problemów – wspomina.

Operacja przebiegła zgodnie z oczekiwaniami i Wioletta już po trzech dniach czuła się na tyle dobrze, że była w stanie zwiedzać miasto.

Operacja plastyczna
Operacja plastyczna© Archiwum prywatne

Wioletta bez problemu znalazłaby klinikę w Polsce czy w Wielkiej Brytanii, ale za Turcją przemówiły dwa czynniki: czas i cena. – W Polsce musiałabym czekać nawet dwa lata i zapłacić minimum 12 tysięcy. W Anglii łatwiej jest znaleźć wolny termin, ale koszt operacji nosa jest zawrotny - wynosi prawie 6 tysięcy funtów. W Turcji natomiast wystarczyło mieć około 3 tysiące euro, a większość chirurgów proponowała termin za 3-4 miesiące – wylicza kobieta.

Uwaga na oszustów

Nie zawsze wylot z tureckiej kliniki kończy się happy endem. Z racji tego, że kraj zyskał ogromną popularność wśród obcokrajowców decydujących się na poprawę wyglądu, w sieci mnożą się profile "lekarzy", którzy przypisują sobie cudze osiągnięcia.

Porozmawiałam z kilkunastoma kobietami, które są aktywne na grupach zrzeszających osoby zainteresowane operacjami. Zalecają wnikliwą weryfikację treści publikowanych na Instagramie przez tureckie kliniki. "Wiele tamtejszych klinik kradnie zdjęcia zabiegów przeprowadzonych przez innych specjalistów, głównie z USA", "Musisz przyjrzeć się fotce, bo niektórzy lekarze nakładają filtry na zdjęcia swoich pacjentek", "Nie wyrabiaj sobie opinii wyłącznie na podstawie zdjęć ze stołu operacyjnego. Na prawdziwy efekt trzeba poczekać kilka miesięcy" – podpowiadają zaznajomione w temacie internautki.

Ofiary nieudanych operacji plastycznych w Turcji niechętnie chcą zabierać publicznie głos. "Nie ma się czym chwalić" – tłumaczą. Do mediów zgłaszają się z reguły tylko te osoby, które cudem uszły z życiem.

Na początku stycznia Sian Elliot z Wielkiej Brytanii zdecydowała się ostrzec wszystkie kobiety, które rozważają operację w Turcji. Kobieta, złakomiona niską ceną, usunęła tam obwisłą skórę na udach, ale po pewnym czasie nastąpiły poważne powikłania. Już w samolocie zauważyła, że zaczynają jej pękać szwy. Później brytyjscy lekarze stwierdzili u niej martwicze zapalenie powięzi.

Chirurg plastyczny, doktor Aldona Stachura, zwraca się do każdej osoby, która planuje wylot za granicę w celu poddania się operacji. – Nie ma sztywnych zaleceń, ale czasem należy odczekać nawet i miesiąc zanim wsiądzie się do samolotu po operacji. Zmiana ciśnienia grozi krwawieniem – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta.

Ekspertka zdaje sobie sprawę z tego, że oferty tureckich klinik mogą kusić Polaków. – Obowiązuje tam zupełnie inny kanon urody, dlatego lekarze dostają zupełnie inne wytyczne w kwestii oczekiwanego kształtu nosa, powieki czy bioder. Ponadto wielu z nich posługuje się innymi technikami niż my oraz nie przeprowadza aż tak wnikliwej rozmowy na temat efektu końcowego. Nie doradza, tylko spełnia życzenie – wyjaśnia.

–Tureckie kliniki często podejmują się wykonania kilku operacji. W Polsce lekarze zazwyczaj tego nie robią. Nie dlatego, że nie potrafimy, ale dlatego, że zdajemy sobie sprawę, jak duże jest to ryzyko dla zdrowia pacjentki. Ponadto musimy przestrzegać narzuconych nam rygorów prawnych – mówi.

Dr Stachura uczula na koniec: - Chirurgia plastyczna jest chirurgią. To nie jest zabieg medycyny estetycznej jak zrobienie sobie ust, dlatego decyzja powinna być dobrze przemyślenia.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (222)
Zobacz także