Krzysztof Mirecki ratował ludzi z wypadku autobusowego. Kiedyś chciał został kierowcą
Krzysztof Mirecki był świadkiem tragicznego wypadku autobusowego w Warszawie. Mężczyzna bez wahania ruszył z pomocą. Po wszystkim nie mógł powstrzymać łez.
27.06.2020 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
25 czerwca kierowca jednego z miejskich autobusów w Warszawie spowodował poważny wypadek, w wyniku którego zginęła jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych. Prokuratura już ustaliła, że sprawca był pod wpływem amfetaminy, a ponadto w przeszłości był 13 razy karany za wykroczenia drogowe.
Wypadek autobusu w Warszawie
Krzysztof Mirecki widział go tuż po tym, jak autobus spadł z mostu. "Dziwnie klęczał, oparty łokciami o ziemię i rozmawiał przez telefon - taki obrazek został mi przed oczami, ale było dużo do roboty, więc straciłem go z oczu" - wspomina w rozmowie z Super Expressem.
Mężczyzna opowiedział, jak pomógł pewnej 30-letniej Kasi. "Podtrzymywałem młodą kobietę, która wydostała się z wraku i słaniała na nogach. Wypytałem o imię, sprawdziłem, czy kontaktuje. Podała mi telefon, żebym zadzwonił do jej męża, ale gdy już z nim rozmawiałem, Kasia na moich rękach zemdlała i osunęła się na asfalt"- wspomina.
Kobieta nie odzyskała przytomności i ratownicy medyczni podpięli ją do aparatury, po czym szybko zawieźli do szpitala.
Krzysztof Mirecki pozostał na miejscu wypadku do samego końca, a później, gdy już wszyscy otrzymali pomoc, popłakał się, bo tragedia mocno nim wstrząsnęła. Mężczyzna w przeszłości planował zostać kierowcą autobusu. Zdobył uprawnienia, ale zrezygnował.