Księżniczka Latifa nie była pierwsza. Z Dubaju uciekały już inne
– Chcę tylko być wolna. Codziennie martwię się o swoje bezpieczeństwo i życie – mówi w dramatycznym nagraniu opublikowanym przez BBC córka emira Dubaju. Bajecznego miejsca, gdzie celebryci latają na wakacje, a zarazem więzienia dla kobiet takich jak Latifa. Schwytana przez komandosów podczas próby ucieczki z "raju", dała wreszcie znak życia. Nie ona jedna chciała o sobie decydować.
19.02.2021 14:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Jego domek z kart się zawalił i ludzie zaczynają widzieć prawdziwe oblicze Dubaju. Liczne byłe żony zabierają głos, córki starają się uciec. Szejk ma poważny problem – słyszymy w programie "60 minutes Australia" poświęconym temu, co tak naprawdę dzieje się w kręgu Mohammeda Bin Rashida Al-Maktouma.
Szejk ma 6 żon, a właściwie to 5, bo jedna z nich – Haya – ta najmłodsza i najczęściej mu towarzysząca, pod osłoną nocy opuściła Dubaj, zabierając ze sobą dwójkę ich dzieci. Przedostała się do Londynu i złożyła pozew o rozwód, modląc się w duchu, by jej nie zabił. 2 lata później jest już wolną kobietą, ale to nie koniec jej walki. Były mąż żąda powrotu córki i syna do ojczyzny. Dla Hayi to najgorszy możliwy scenariusza. 12-letnia Al Jalila prawdopodobnie od razu zostałaby wydana za mąż. Jeśli sprzeciwiłaby się ojcu, pewnie spotkałby ją ten sam los co Latifę. I Shamsę.
Uciekające księżniczki
Jest rok 2000. Shamsa znika w czasie rodzinnych wakacji na Wyspach Brytyjskich. Emir zarządza poszukiwania córki, ale nie informuje o zaginięciu policji. Sprawę przejmują jego ludzie. Miesiąc później księżniczka "odnajduje się" w Cambridge. Zostaje wciągnięta do samochodu przez czterech nieznanych jej arabskich mężczyzn i przewieziona do domu ojca w Newmarket.
Na miejscu coś jej wstrzykują i podają tabletki. Następnego ranka Shamsa jest już na pokładzie prywatnego samolotu. Kierunek: Dubaj. W lutym mija 20 lat i 6 miesięcy od dnia, w którym widziano ją po raz ostatni. Brytyjska policja wszczęła śledztwo, ale po pewnym czasie zostało ono umorzone – a jakże, na prośbę szejka.
Latifa chciała uniknąć losu starszej siostry, ponoć torturowanej i głodzonej. Po raz pierwszy próbowała uciec już w 2002 r. Niestety, została schwytana i wtrącona do izolatki na 3 lata. Ale nawet po wyjściu z niej, nie czuła się wolna. Jej życie w pałacu mocno ograniczono, była wciąż obserwowana i śledzona. Mogła zapomnieć o studiach za granicą i podróżach wewnątrz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Radość przynosiły jej skoki ze spadochronem i opieka nad zwierzętami. W pewnym momencie zaczęła brać lekcje tańca u pewnej Finki. To ona skontaktowała ją z Francuzem podającym się za byłego szpiega. Obiecał, że wywiezie ją z Dubaju. Mogło się udać…
Płynęli statkiem w stronę Indii, gdy zaatakowała ich grupa komandosów. Zabrali 34-latkę z powrotem do ojca. Po jakimś czasie sieć obiegły zdjęcia kobiety z irlandzką polityk Mary Robinson. wyglądała na nieobecną…
Kiedy świat z niedowierzaniem patrzył na Latifę, niespodziewanie głos zabrała pierwsza żona szejka Mohammeda – Randa al-Banna. Władcę Dubaju poznała w 1972 r., gdy miała zaledwie 16 lat. Niedługo potem wyszła za niego za mąż i urodziła córkę. Co ciekawe, po jakimś czasie wróciła do swojej ojczyzny, Libanu. Musiała pogodzić się z tym, że nie zobaczy więcej swojego dziecka. Dziś księżniczka Manal ma 40 lat. W tym czasie al-Banna ani razu się nie odezwała. Na pierwszy wywiad zgodziła się po tym, co spotkało Latifę. Były mąż dostawał od niej dziesiątki wiadomości z prośbą o uwolnienie dziewczyny.
Odpowiedzi nigdy nie dostała. I chyba to przelało czarę goryczy. W rozmowie z dziennikarzami wyznała, że była maltretowana i grożono jej śmiercią.
"Szejk Mohammed nie jest łatwym człowiekiem. Jest bardzo uparty" – mówiła. Podjęłam decyzję i nie zobaczę Manal… Nie wiem, jak wygląda. Nie wolno mi się z nią spotykać. To nie jest sprawiedliwe. Wszystko przez to, że podjęłam decyzję o odejściu i byciu wolną. Zastanawiam się po co mi to było… Zobaczcie, ile mnie to kosztowało" – dodała Randa. Przyznała, że padła ofiarą ataku na kilka dni przed potajemną podróżą na wesele córki. Prawie zginęła i do dzisiaj boryka się ze skutkami tamtej sytuacji.
Jest czwartą kobietą związaną z dubajską rodziną królewską, która powiedziała, jak naprawdę wygląda życie u boku emira. I że Dubaj jest rajem tylko na zdjęciach.