Kto zajmie ostatnie krzesło?
29.12.2015 13:13, aktual.: 29.12.2015 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kobiety w Finlandii zawsze wiedziały, czego chcą i potrafiły zadbać o swoje interesy. Swoją przebojowością wywalczyły to, do czego inne kobiety dochodziły przez stulecia.
Kobiety w Finlandii zawsze wiedziały, czego chcą i potrafiły zadbać o swoje interesy. Swoją przebojowością wywalczyły to, do czego inne kobiety dochodziły przez stulecia.
Czasem mówi się, że Finki są bardziej męskie niż Finowie. Żadna zorza polarna nie przyćmi samozaparcia, z jakim Finki negocjowały swoje prawa. Już w 1906 roku, jako pierwsze kobiety w Europie, otrzymały prawo do głosowania. Dziś zajmują czołowe pozycje w zarządach firm, a także w polityce, by wspomnieć chociaż Elisabeth Rehn, pierwszą kobietę na świecie, która została ministrem obrony narodowej, czy Tarję Halonen przez dwanaście lat sprawującą urząd prezydenta państwa.
Są traktowane na równi z mężczyznami i cieszą się ogromnym szacunkiem. Znacznie większym niż ich koleżanki w innych krajach. Media dumnie nagłaśniają kolejne sukcesy obywatelek Finlandii, chociaż one same nie zawsze mówią zbyt wiele. Ci, którzy znają kulturę fińską doskonale wiedzą, że mogą spędzić kilka godzin w towarzystwie mistrzyni swojej dziedziny (od sportsmanki do programistki), która słowem nie przyzna się do złotych dyplomów. Tak już tu jest. Do tego da się przyzwyczaić. Podobnie jak do niekończących się dobrych newsów o kraju, który rokrocznie zajmuje czołowe pozycje w rankingach państw, w których mieszka się najlepiej. Państwie, które notuje regularny wzrost gospodarczy, ma świetnie zorganizowaną edukację, opiekę i fundusz zdrowotny, gdzie dobrze funkcjonuje polityka, a jakość życia prześciga wiele innych krajów. O państwie, w którym gender equality ma się wyjątkowo dobrze. Oto Finlandia – kraj, w którym kobietom ani nie otwiera się drzwi, ani nie puszcza się ich przodem. I nikomu to nie
przeszkadza.
Niewidzialna granica
15 i 16 marca 1907 roku zmieniła się historia Europy. W Finlandii, jako pierwszym kraju na Starym Kontynencie a trzecim na świecie, kobiety otrzymały prawo do głosowania. W wyborach do parlamentu mógł wziąć udział każdy obywatel państwa, który miał ukończone 24 lata, bez względu na płeć i status społeczny (służąca, biedny chłop, prawnik czy lekarz). By postawić czerwony znaczek na kratce z popieranym kandydatem, nierzadko przemierzano na nartach pola i lasy pokryte grubym śniegiem zalegającym wczesną wiosną w Finlandii, księstwie od stu lat należącym do Cesarstwa Rosji.
Od 1809 roku Finlandia miała zaledwie niewielką reprezentację polityczną, do której należeli wyłącznie wybitni przedstawiciele wyższych klas, tylko mężczyźni, nieregularnie zbierający się na obrady. Po strajku generalnym w 1905 roku car Rosji, Mikołaj II, zgodził się dać Finlandii większą wolność w postaci własnego parlamentu wybieranego w wyborach powszechnych, uwzględniającą także równe prawa kobiet i mężczyzn. Przygotowania do wyborów trwały niecały rok: tworzono listy wyborcze, powoływano komitety, ustalano regulamin, nominowano kandydatów i rozpowszechniano informacje o pretendentach do władzy i zasadach głosowania na nich. Kobiety nie traciły czasu – były świadome swojej pozycji i możliwości, które się przed nimi otwierały. Publicznie podkreślały, jakim zaszczytem jest przyznanie im praw wyborczych do demokratycznego parlamentu, jako pierwszym kobietom w Europie. Zapowiadały, że ich celem będzie wspieranie Kościoła, wprowadzenie prohibicji, poprawienie pozycji społecznej kobiet oraz wspieranie dobrych
obyczajów.
Kobiety były obecne w życiu obywatelskim Finlandii już od XIX wielu. Ich aktywność, podobnie jak koleżanek w różnych zakątkach świata, miała swoje korzenie w problemach i trudach dnia codziennego: ich statusu, wychowania dzieci, prowadzenia rodziny, pracy, edukacji, ochrony zdrowia itd. Kobiety poczuły potrzebę podkreślenia swojej tożsamości. Angażowały się w organizację i popularyzację edukacji, później na równi z mężczyznami wstępowały do partii. Pierwsze wybory okazały się sukcesem. Frekwencja wyniosła ponad 70 proc., nie doszło także do żadnych zamieszek, a zasady okazały się jasne i zrozumiałe. Finowie udowodnili, że wierzą w nową przyszłość, którą budować będzie reprezentacja państwowa, złożona z zarówno mężczyzn, jak i kobiet, wywodzących się z różnych kręgów. I tak wraz z końcem maja 1907 roku zebrał się parlament Finlandii na swoje pierwsze, walne zgromadzenie. Zasiadło w nim dziewiętnaście kobiet, które stanowiły 9,5 proc. deputowanych. Dziewięć z nich należało do Socjaldemokratycznej Partii
Finlandii, pozostała dziesiątka do partii centrowych i prawicowych. Celem wszystkich była praca na rzecz polepszenia sytuacji kobiet.
Wśród czołowych nazwisk w kobiecej reprezentacji parlamentu były Iida Aalle-Teljo (bizneswoman, która założyła Federację Kobiet Pracujących i była jej przewodniczącą), zaledwie 25-letnia Jenny Nuotio, Maria Paaso-Laine (niemal ikona mody tamtych lat), Maria Raunio (matka siódemki dzieci), Sandra Lehtinen (służąca), Miina Sillanpää (dziennikarka, a potem pierwsza kobieta-minister), Aleksandra Gripenberg (założycielka International Council of Women), kilka nauczycielek. Najstarszym członkiem parlamentu był Iisakki Hoikka, chłop z odległych terenów Laponii, który w swojej pierwszej mowie zaznaczył, iż ważne jest, by znaleźć porozumienie pomiędzy przedstawicielami tak odmiennych klas i pozycji społecznych. Dziś, ponad sto lat od przyznania Finkom praw wyborczych, można śmiało powiedzieć, że linia oddzielająca je od mężczyzn, niemal zniknęła.
Już w 1926 roku Miina Sillanpää jako pierwsza kobieta stanęła na czele ministerstwa zdrowia. Rozpoczęła „modę” za kobiece przewodnictwo w tym resorcie, „zaraziła” też nią ministerstwo edukacji. Już w latach 90. kobiety kierowały połową pionów w rządach Paavo Lipponena, Anneli Jäätteenmäki i późniejszych, stojąc wysoko też w takich strukturach, jak np. finanse. Dziś Finki stanowią blisko 40 proc. zasiadających w parlamencie. Kobiety w Finlandii częściej biorą udział w wyborach i chętnie popierają w nich przedstawicielki swojej płci. W Europarlamencie zasiada ich siedem, na trzynastu deputowanych. Kobiety mogą też pełnić funkcję pastora kościoła ewangelicko-luterańskiego, jednak jeszcze żadna nie została mianowana biskupem.
Niespełna wiek po tym, jak Finlandia stała się pierwszym europejskim krajem, w którym kobiety mają prawa wyborcze, na czele państwa stanęła Tarja Halonen. Wybrana w demokratycznych wyborach powszechnych pani prezydent sprawowała tę funkcję przez dwie sześcioletnie kadencje, do 2012 roku. W okresie jej prezydentury dwa razy pozycję premiera Finlandii zajmowały kobiety: w 2003 roku Anneli Jäätteenmäki, a w latach 2010-2011 Mari Kiviniemi.
Zimna krew
Kobiety w Finlandii stanowią prawie połowę siły roboczej kraju i podobnie jak mężczyźni, pracują na pełen etat. W tej kategorii prowadzą w statystykach przedstawiających zatrudnienie kobiet w innych krajach europejskich. Do rzadkości należą prace w niepełnym wymiarze godzin – takie formy zatrudnienia, jeśli się pojawiają, to w sektorze prywatnym i dotyczą one tylko co piątej kobiety. Nic dziwnego, bo jeśli kobieta w Finlandii decyduje się na założenie rodziny, to musi przynosić do domu tyle samo pieniędzy co jej mąż. W małżeństwie czy związku partnerskim, panuje równość. Nie ma też scen zazdrości. Zamężne Finki wychodzą na spotkania z kolegami, nie zabraniając mężom wyskoczyć do kina z koleżanką. Często to kobiety płacą w restauracji rachunek za kolegę. Ten oczywiście może grzecznie odmówić, co nie znaczy, że nie akceptuje takiego podziału ról.
„To, co Finki tracą ze swojej kobiecości, zyskują jako partnerki” – pisał kiedyś Toni Hyyryläinen, znany swego czasu z programu „Europa da się lubić”. Niezależność finansowa kobiet wcale nie należy do rzadkości. Kobiety potrafią sobie poradzić w każdej sytuacji. Pozytywnych statystyk zatrudnienia kobiet w Finlandii nie mącą też sprawy związane z narodzeniem dziecka. Połowa matek dzieci w wieku 1-2 lata ma pracę, a w grupie mam dzieci w wieku 3-6 lat pracuje osiem na dziesięć kobiet. Na taki stan rzeczy ma doskonały system opieki nad dziećmi i rozwiązania w zakresie urlopów wychowawczych. Coraz więcej tatusiów otwiera się na nowe obowiązki, które niegdyś powszechnie uważane były za sprawy kobiet.
„Równość płci objawia się w Finlandii na wiele sposobów” – komentuje Lena, dwudziestodwuletnia studentka z Nowosybirska, która spędziła kilka miesięcy w Helsinkach. – „Mężczyźni biorą udział w pracach domowych, które w mojej okolicy uchodzą za obowiązek kobiety. W ojczyźnie patrzą na mnie jak na kobietę, która straciła szansę na dobre zamążpójście, wszyscy chcieliby, żebym miała już gromadkę dzieci. Para, u której mieszkałam w Helsinkach ciągle mi powtarzała, że mam jeszcze mnóstwo czasu, że jestem młoda. Standardy panujące tu i daleko w Rosji są zupełnie inne.”
Kobiety w Finlandii są też bardziej wykształcone od swoich kolegów w tym samym wieku, a 60 proc. dyplomów uniwersyteckich trafia w ręce właśnie przedstawicielek płci pięknej. Około 46 proc. naukowców z tytułem doktora to kobiety, a z tytułem profesora – 22 proc. Do najbardziej kobiecych profesji należą zawody związane z opieką, prawem, sztuką, teologią, psychologią i weterynarią (w obszarze tych dwóch ostatnich na jednego studenta płci męskiej przypadają aż cztery kobiety).
Wybór wymagających kierunków studiów sprawia, że kobiety siłą rzeczy muszą wkładać więcej serca w swoją edukację, co sprawia, że wkraczając na rynek pracy stają się pożądanymi fachowcami. Nie muszą martwić się o swoją zawodową przyszłość. Na ich wizytówce nie będą widniały męskie nazwy zawodów i stanowisk, ponieważ język fiński tego nie uznaje. Funkcje określane są neutralnie, bez wskazywania na płeć. Łatwiej? Zapewne tak. Finka to nie Szwedka. W jej żyłach płynie zimna krew. Nie przepuszcza się jej w przejściu ani nie ustępuje miejsca. Nie zdążyła na ostatnie wolne krzesło? Trudno, postoi.
Karolina Karbownik