Kuchenna rewolucja Julii Child
- Twoje gotowanie jest zazwyczaj lepsze, niż ci się zdaje – przekonywała Julia Child, nieprzypadkowo uznawana za „matkę chrzestną” ogromnej rzeszy współczesnych kulinarnych celebrytów, którzy królują w inetrnecie czy telewizji. To dzięki niej Amerykanki, a później kobiety na całym świecie, pokochały przyrządzanie smakowitych potraw w domowym zaciszu.
12.05.2015 | aktual.: 19.05.2015 10:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Twoje gotowanie jest zazwyczaj lepsze, niż ci się zdaje – przekonywała Julia Child, nieprzypadkowo uznawana za „matkę chrzestną” ogromnej rzeszy współczesnych kulinarnych celebrytów, którzy królują w inetrnecie czy telewizji. To dzięki niej Amerykanki, a później kobiety na całym świecie, pokochały przyrządzanie smakowitych potraw w domowym zaciszu.
- Zaczęłam gotować dopiero w wieku 32 lat, wcześniej tylko jadłam – przyznała szczerze w jednym z wywiadów. Julia nigdy nie ukrywała, że w dzieciństwie i wczesnej młodości rzadko bywała w kuchni. Nic dziwnego, skoro w jej rodzinnym domu w Kalifornii roiło się od służby domowej. Ojciec, John McWillimas, był właścicielem kilku firm i bardzo zamożnym człowiekiem, dlatego zatrudniał kucharzy gotujących raczej mało wykwintnie – rodzina zajadała się zazwyczaj tradycyjnymi amerykańskimi przysmakami: kurczakami, żeberkami i ziemniaczanym purée.
Julia nie była wówczas wybredna. Zbyt dużej wagi do jedzenia nie przywiązywała także po przyjeździe do Nowego Jorku, gdzie jako młoda absolwentka anglistyki na Smith College liczyła na etat w „New York Timesie”. Jednak ostatecznie znalazła pracę w dziele reklamy firmy produkującej meble. - 50 centów kosztował lunch – pożywna zupa, ryba i deser. Czy warto było w ogóle gotować? – wspominała.
W tajnych służbach
Niedługo później Julia wróciła do rodzinnej Kalifornii. Po ataku japońskiej armii na Pearl Harbor zgłosiła się do służby w marynarce wojennej, jednak nie została przyjęta do wojska, głównie z powodu nietypowej sylwetki – była potężną kobietą o wzroście sięgającym blisko 1,90 metra. W końcu trafiła do Office of Strategic Services, czyli późniejszej CIA. Julia pracowała m.in. jako sekretarka generała Williama Donovana, szefa agencji. Przełożeni cenili jej skrupulatność i sumienność, dlatego z czasem otrzymywała coraz bardziej odpowiedzialne zadania, m.in. czuwała nad bezpieczeństwem depesz wywiadowczych i tożsamości agentów.
W 1944 r. Julię wysłano z tajną misją na Cejlon i do Chin. Tam poznała innego pracownika OSS. Paul Child zajmował się sporządzaniem map dla agencji wywiadowczej. Mężczyzna był od niej starszy o 10 lat i znacznie bardziej doświadczony w kwestiach seksualnych.
Jednak szybko połączyła ich wzajemna fascynacja. - Ma 34 lata, lubi gotować, rozmawiać o jedzeniu i w dodatku jest dziewicą – relacjonował Paul w liście do brata.
Pobrali się rok po zakończeniu wojny. Julia lubiła gotować, ale początkowo nie odnosiła na tym polu spektakularnych efektów. Pierwszą potrawą, którą przyrządziła po ślubie mężowi był móżdżek w czerwonym winie. Potrawa smakowała podobno jak… samochodowa opona. Małżonkowie pośmiali się i poszli na kolację do restauracji, ale Julia obiecała sobie, że musi nauczyć się przyrządzania potraw.
Szkoła gotowania
Wkrótce po ślubie państwo Child przenieśli się do Paryża. Julia zapisała się wówczas do prestiżowej szkoły kucharskiej Le Cordon Bleu. W 1951 r., jako pierwsza kobieta w historii, zdobyła dyplom legendarnej placówki kształcącej najlepszych szefów kuchni. Następne kulinarne szlify Julia zdobywała pod okiem mistrza Maxa Bugnarda. W Paryżu poznała także Simone Beck i Louisette Bertholle, znane nauczycielki gotowania. We trójkę stworzyły szkołę – L'Ecole des Trois Gourmandes, gdzie cudzoziemki mogły poznawać tajniki francuskiej kuchni. Efektem ich kilkuletniej pracy było ogromne, blisko 800-stronnicowe dzieło „Mastering the Art of French Cooking”, które z czasem stało się światowym bestsellerem.
W Stanach Zjednoczonych książka ukazała się w 1961 r., kilka miesięcy po powrocie państwa Child do USA. Małżeństwo zamieszkało w wiktoriańskim domku w Cambridge, w stanie Massachusetts. - Będziemy musieli żyć skromnie, ale jeśli poprowadzę dwie lekcje gotowania tygodniowo, znacząco zasilę domowy budżet – pisała w liście do przyjaciółki Julia.
Wkrótce później jej kariera nabrała jednak rozpędu, co zawdzięczała telewizyjnym wywiadom promującym „Mastering the Art of French Cooking”. Gdy podczas jednej z takich rozmów przyrządziła na wizji omlet, zauroczeni szefowie stacji WGBH zaproponowali Julii nagranie kilku próbnych odcinków programu promującego francuską kuchnię. Audycja, której pierwszy odcinek wyemitowano w lutym 1963 r., od razu zdobyła rzesze fanów.
Radość życia
50-letnia wówczas Julia Child zauroczyła Amerykanów. Stała się symbolem dobrego smaku i nauczycielem gotowania dla kolejnych pokoleń mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Nagrała blisko 300 odcinków swojego programu, każdy kończący się powiedzonkiem „„Bon appetit!”, wypowiadanym charakterystycznym, piskliwym głosem. Widzowie pokochali Julię Child za jej autentyczność.
- Zdecydowanie wolę, kiedy wszystko dzieje się w sposób naturalny, jak wtedy, gdy mus nie chce opuścić formy, ziemniaki kleją się do patelni, a szarlotka powoli się zapada. Jednym z sekretów gotowania jest uświadomienie sobie, że trzeba wprowadzać poprawki, jeśli się da, lub pogodzić się z sytuacją, kiedy nie można nic zrobić - tłumaczyła w jednym z wywiadów.
Zawsze mogła liczyć na wsparcie męża, który pomagał w tworzeniu materiałów promocyjnych, fotografował potrawy i przygotowywał ilustracje. Paul opracował też projekt telewizyjnej kuchni Julii, obecnie udostępnianej do oglądania w waszyngtońskim Instytucie Smithsona.
- Myślę, że rolą kobiety jest wyjść za mąż za fajnego faceta i cieszyć się życiem domowym – przyznała Child w rozmowie z „New York Timesem”.
Niemal do ostatnich lat swojego życia prowadziła programy telewizyjne i wydawała kolejne książki kucharskie – w sumie sprzedała blisko 6 milionów poradników gotowania. Julia Child, która przyznawała, że do prawdziwego szczęścia potrzebuje tylko kuchni i sypialni, zmarła 13 sierpnia 2004 roku.
- Motorem jej działań była radość życia. Ta kobieta po prostu uwielbiała swoje zajęcie i to jest najpiękniejsze – stwierdziła Meryl Streep, która wcieliła się w rolę Child w głośnym filmie „Julia i Julia”.
Rafał Natorski/(gabi)/WP Kobieta