Skandaliczne słowa w TVN24. Wyjawia, co się stało później
- Widziałem, że ta sytuacja naprawdę dotknęła Piotra Jaconia. To nie były udawane emocje. Liczyłem jednak, że one opadną i wszystko wyjaśnimy - mówi Tomasz Sianecki. Dziennikarz w najnowszym wywiadzie wraca do afery w "Szkle kontaktowym".
W maju 2023 roku Krzysztof Daukszewicz powiedział w trakcie trwania "Szkła kontaktowego" transfobiczny żart, związany z pojawieniem się na antenie Piotra Jaconia. - A jakiej płci on dzisiaj jest? - zapytał Daukszewicz. Jacoń, ojciec transpłciowego dziecka, opuścił wzrok, a potem obrzucił prowadzących karcącym spojrzeniem.
Satyryk przeprosił dziennikarza za kulisami, a później publicznie obwinił go za nakręcanie lawiny hejtu. Wobec tego do dziś nie ma miedzy nimi zgody. Po odejściu Daukszewicza ze "Szkła kontaktowego" w geście solidarności ze stacją TVN24 pożegnali się także Artur Andrus i Robert Górski.
Kulisy afery w "Szkle kontaktowym"
"Najgorszy dzień w zawodowym życiu" - tak wspomina "niefortunny żart" Daukszewicza Tomasz Sianecki w autorskiej książce "Szklane ukłony".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Artur Andrus o odejściu z radiowej Trójki
Dziennikarz, który pojawia się w "Szkle kontaktowym" od 2018 roku, nie miał pojęcia, że wyniknie z tego tak medialna burza.
- Miałem poczucie, że z ust Krzysztofa padły słowa zupełnie niepotrzebne w tym kontekście. Gdyby jego pytanie skierowane było do Marty Kuligowskiej czy Krzysztofa Górlickiego, przeszłoby bez echa. Ewentualnie ktoś zwróciłby uwagę, że było ono dokładnie w konwencji tego, o czym przed chwilą rozmawialiśmy - wspomina Sianecki w rozmowie z Plejadą.
O wszystkim jednak zadecydowało to, że padło akurat na Piotra Jaconia, który był wyraźnie poruszony całą sytuacją.
- Widziałem, że ta sytuacja go naprawdę dotknęła. To nie były udawane emocje. Liczyłem jednak, że one opadną i wszystko wyjaśnimy. Ale od tego czasu nie zamieniliśmy już ani słowa - ujawnia Sianecki.
- Z moich ust też padły niepotrzebne słowa - o tym, że Piotr Jacoń był strasznie zasadniczy. Mogłem je sobie darować. Ale to wszystko trwało kilka sekund. Nie miałem czasu na to, by się głębiej nad tym zastanowić. A jak się czułem? Bardzo źle. Nieporównywalnie gorzej niż wtedy, gdy wyrzucono mnie z "Faktów" - dodaje.
"Zaskoczył mnie, a przede wszystkim zasmucił"
Tomasz Sianecki wyjawia w rozmowie, że zdawał sobie sprawę z odejścia Krzysztofa Daukszewicza czy Roberta Górskiego. Inaczej było w przypadku Artura Andrusa.
- Robert był z nami na początku "Szkła…", potem miał przerwę i wrócił stosunkowo niedługo przed tą sytuacją. On swoją decyzją mnie kompletnie nie zaskoczył. Co innego Artur Andrus. On mnie zaskoczył, a przede wszystkim zasmucił - przyznaje.
Wciąż ma jednak kontakt z Daukszewiczem i Andrusem.
- Krzysztof potwierdził, że 25 stycznia pojawi się w Teatrze 6. Piętro na jubileuszu "Szkła kontaktowego". Mam nadzieję, że nic mu nie pokrzyżuje planów. Niestety, Artura Andrusa nie będzie, bo występuje w ten weekend w Szczecinie - zdradza Sianecki.
Z Robertem Górskim dziennikarz również nie utrzymuje znajomości.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.