Kwaśniewscy zdradzają szczegóły z życia prywatnego
Ostatnio głośno było o słowach Jolanty Kwaśniewskiej na temat aktualnych wydarzeń w polityce. Pierwsza dama wyjawiła też, co sądzi o Agacie Dudzie. Tym razem Kwaśniewska razem z mężem opowiedziała, jak wyglądało jej małżeństwo w czasach, gdy Aleksander Kwaśniewski był prezydentem. Czyżby para chciała wrócić na świecznik?
18.12.2017 | aktual.: 19.12.2017 09:01
Głośnym echem odbiły się w sieci słowa byłej pierwszej damie o tej aktualnie urzędującej. Kwaśniewska zapytana w Radiu Zet o Agatę Dudę przyznała: - Jestem przekonana, że jest wspaniałą osobą, że to kobieta o skrzącej inteligencji. Myślę, że nie tylko ja, ale Polacy też żałują, że pani prezydentowa nie znalazła takiego obszaru, który chciałaby firmować swoją twarzą.
Tym razem na łamach "Newsweeka" razem z mężem podzieliła się sekretami życia prywatnego.
- Nasze małżeństwo miało różne fazy. Gdy przeprowadziliśmy się do Warszawy, rzeczywiście wpadłem w wir obowiązków. Potem przyszedł stan wojenny, który stworzył nam okazję, aby być bliżej, bo zlikwidowano moją redakcję "ITD" i straciłem pracę. Dopiero po 1989 r. nastąpiło przyspieszenie. Przez cztery pierwsze miesiące właściwie dzień i noc byłem na obradach, potem było tworzenie partii, kampanie wyborcze '91, '93 i '95. I wtedy nastąpiła zmiana. Okres prezydentury to czas bliskości – wspomniał Aleksander Kwaśniewski.
– Blisko to my byliśmy zawsze, ale nie zawsze fizycznie razem – dodała jego żona.
– Pamiętam, że gdy mąż wszedł w politykę, zaczęłam nagle odpowiadać znajomym: "Nie, nie przyjdziemy, Olka nie będzie". Męża właściwie cały czas nie było w domu – wspomniała. Dodała, że często czuła, że polityka zabiera jej męża. – Uważałam, że muszę dzielić się nim w imię – jak bardzo górnolotnie by to zabrzmiało – dobra kraju – mówiła.
- Tak naprawdę byłam matką samotnie wychowującą dziecko – zauważyła Kwaśniewska. Mąż nie pozostawił tego bez odpowiedzi. - Przesada. Mam swoją teorię dotyczącą udanego małżeństwa: Nie narzucać się z obecnością – przyznała. - Nawet gdy przychodziła niedziela, to jadłeś śniadanie nie z nami, tylko z panią Moniką Olejnik w Radiu Zet – dodała jeszcze była pierwsza dama.
Oboje przyznają, że najważniejsza jest dla nich rodzina. Kwaśniewski podkreślił, że gdyby nie żona i córka, nie byłby w stanie poradzić sobie z polityką i nawałem obowiązków. Dom był ucieczką.
- Dobra rodzina to jedyny dostępny azyl. Jedyne miejsce, gdzie można się pozbyć scenicznego makijażu, nie obawiać się tego, jaka będzie reakcja, mieć nadzieję na zrozumienie. Gdy mam wykłady o przywództwie, to mówię studentom wprost: gwarantem sukcesu polityka jest ustabilizowane życie rodzinne. Nie chcę w Boże Narodzenie być aluzyjny, ale uważam, że ktoś, kto żyje samotnie i zajmuje się tylko polityką, może mieć z tym kłopot. Brak tego miejsca, gdzie na życie i problemy można spojrzeć z innej perspektywy, oczami najbliższych, jest istotnym defektem. Tylko wśród najbliższych można spuścić powietrze z napompowanego balonu – stwierdził były prezydent.
- Małżeństwo to ziemia, którą można zostawić odłogiem albo uprawiać przez małe gesty. Lubię obdarowywać żonę kwiatami. Studentom zawsze tłumaczę, że kwiaty trzeba przynosić dziewczynom bez okazji, bo jak przynosi się tylko z okazji, to zawsze się o jakiejś zapomni, a gdy zdarzy się przynieść bez okazji, to będzie podejrzane – zażartował.