Lekarz podejrzany o zgwałcenie pacjentki. Komentarze przerażają: "Taka pani prostytutka!"
16.10.2018 15:26, aktual.: 19.10.2018 13:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Coraz częściej zdarzają się ordynarne pomówienia i wyssane z palca oskarżenia pacjentek lub rodzin pacjentów zawiedzionych niepowodzeniem w terapii - mówi nam jeden z pracowników szpitala w Częstochowie. Nie tylko on wydał już wyrok ws. domniemanego gwałtu na pacjentce.
Ortopeda ze Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie trafił na trzy miesiące do aresztu. W ubiegłym tygodniu na policję zgłosiła się pacjentka, która oskarżyła ortopedę o gwałt. Zdaniem kobiety lekarz użył siły i zmusił ją do seksu podczas wizyty kontrolnej.
Taka pani prostytutka!
Lekarz nie przyznaje się do winy, natomiast śledczy oraz sąd uznali, że wersja pacjentki jest wiarygodna i istnieje duże prawdopodobieństwo, iż do gwałtu rzeczywiście doszło.
Mimo to, komentarze pojawiające się pod artykułem nie pozostawiają wątpliwości – internauci stoją murem za lekarzem.
"A jeśli okaże się, że lekarz jest niewinny, a taką mam nadzieję, przeprosiny we wszystkich gazetach, telewizji, w szpitalach i przychodniach! Na wszystkich drzwiach. I odszkodowanie, i to miliony!", "Może ona chciała go wykorzystać, a on się nie dał i teraz się mści?", "Taka pani prostytutka, miała wielu i czekała na takiego, co będzie miał forsę i wtedy… po profity!", "Gdyby po gwałcie wyleciała z gabinetu natychmiast zostałaby zatrzymana przez personel i pacjentów! A ona się ubrała, wyszła, zjadła obiad i dopiero poszła na policję" - to tylko niektóre z obraźliwych i brutalnych komentarzy pojawiających się pod artykułem dotyczącym zdarzenia.
Ciekawi stanowiska personelu Szpitala w Częstochowie, wysyłamy kilkanaście wiadomości do jego pracowników. Uzyskujemy tylko jedną odpowiedź od mężczyzny pracującego w ratownictwie.
"Obawiam się, że w obecnych czasach coraz częściej zdarzają się po prostu ordynarne pomówienia i wyssane z palca oskarżenia pacjentek lub rodzin pacjentów zawiedzionych ewentualnym niepowodzeniem w terapii, lub z innych małostkowych przyczyn. Bo łatwiej jest rzucić bezpodstawne oskarżenie, niż udowadniać błąd w sztuce" - pisze mężczyzna, po czym przyznaje, że bezpośrednio nie zna oskarżonego lekarza, a o całym zdarzeniu dowiedział się jedynie "z plotek".
Pełne niedowierzania reakcje nie znajdują uzasadnienia w przeszłości. Na przestrzeni ostatnich lat doszło bowiem do kilku innych przypadków, gdy lekarz molestował bądź zgwałcił swoją pacjentkę. Niestety, w większości z nich oprawcy doczekali się niezwykle łagodnej kary, lub wciąż czekają na wyrok.
Odurzył i zgwałcił 22-latkę
W kwietniu br. zapadł wyrok ws. ginekologa z Gorzowa, który brutalnie zgwałcił 22-letnią pacjentkę. Do bulwersującego zdarzenia doszło w maju 2014 r. Kobieta przyszła do gabinetu Piotra P. na zabieg wymagający podania mocnych środków znieczulających. Pod gabinetem czekały jej przyjaciółki. W pewnym momencie usłyszały dziwne odgłosy dobiegające zza drzwi - dźwięki przypominające rytmiczne uderzanie mebla o ścianę. Po wyjściu z gabinetu skołowana pacjentka oznajmiła towarzyszkom, że choć nic nie pamięta, to wydaje jej się, że została zgwałcona. Kobiety zawiadomiły policję, a jeszcze tego samego dnia w koszu na śmieci w gabinecie ginekologa funkcjonariusze znaleźli zużytą prezerwatywę. Wewnątrz był materiał genetyczny lekarza, na zewnątrz – pacjentki.
Mimo bezwzględnych dowodów w sprawie, Piotr P. został skazany na cztery lata więzienia. Mężczyzna został też zawieszony w prawach wykonywania zawodu na okres 10 lat. Oznacza to, że w 2028 roku człowiek, który zgwałcił nieprzytomną pacjentkę, będzie mógł znów pełnić obowiązki lekarza-ginekologa.
Brak aresztu mimo ponad 80 ofiar
Pod koniec 2014 roku na komisariat policji w Gdańsku zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że była molestowana przez 65-letniego onkologa podczas wizyty lekarskiej. Szybko okazało się, że nie była jedyna. Policja przesłuchała w sumie 2000 kobiet, które leczyły się u chirurga-onkologa.
Marek Ł. miał molestować w sumie ponad 60 kobiet od 2005 do 2017 roku w czasie wizyt lekarskich. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jedna z jego ofiar w momencie popełnienia przez niego domniemanego przestępstwa nie skończyła nawet 15 lat.
Mimo tak obszernego materiału dowodowego, mężczyzna otrzymał jedynie nadzór policji i karę 20 tys. zł grzywny. Ma też zakaz opuszczania kraju i kontaktowania się z pokrzywdzonymi. Na czas trwania postępowania został zawieszony w prawach do wykonywania zawodu. Prokuratura wniosła o areszt dla Marka Ł., ale sąd nie wyraził na to zgody.
"Bardzo łatwo jest rzucać oskarżenia"
Pod koniec lutego 2017 roku na policję zgłosiła się 22-letnia kobieta. Twierdziła, że została zgwałcona podczas wizyty w przychodni lekarskiej przy Szpitalu Powiatowym w Radomsku przez 59-letniego urologa Dariusza H. Policja natychmiast zatrzymała lekarza i przesłuchała personel.
Jak wynika z relacji "Dziennika Łódzkiego", kobiety pracujące w szpitalu nie kryły zdziwienia podczas rozmowy z dziennikarzami.
- Bardzo łatwo jest rzucać oskarżenia wobec przedstawiciela zawodu zaufania społecznego, trudniej później cofnąć ich konsekwencje – mówiły oburzone. Wyrok ws. lekarza wciąż jeszcze nie zapadł.
"Szybkie sądy - to nasz największy problem"
- Lekarz jest dla nas autorytetem. Ma ratować życie, dlatego go podziwiamy i szanujemy. Ciężko jest nam uznać, że może być zły - mówi psycholog Monika Dreger. - Poza tym, w Polsce pokutuje takie przekonanie, że jak kobieta została zgwałcona, to pewnie sama sobie zasłużyła. "Po co zakładała spódnicę? Może sama chciała sprowokować?" - pytamy. W tym przypadku było podobnie. Komentarze typu "Powinna wypaść z gabinetu z krzykiem, a nie spokojnie iść na policję" to nie jest przecież żaden argument - mówi Dreger i odnosi się do opinii pracownika szpitala, który również nie wierzy w winę lekarza.
- Bronimy osób z naszej grupy. Stąd stanowisko osób, które nawet jeśli osobiście nie znały lekarza, biorą jego stronę - mówi i dodaje, że nadużycia także się zdarzają.
- Trudno się odnaleźć w sytuacji, gdy słyszy się w mediach o przypadkach zemsty i fałszywych oskarżeń w odniesieniu do lekarzy. Jednak największym problemem w tym wszystkim jest to, że my jako ludzie bardzo lubimy szybko wydawać sądy. Cały hejt internetowy na tym polega - od razu wydajemy publiczny sąd, który jest zgodny z naszymi marzeniami, oczekiwaniami, poglądami - komentuje.
- Wierzę, że jest wiele osób, które biorą stronę pokrzywdzonej kobiety, ale z samego faktu aresztowania lekarza, nie czują, że muszą się odzywać i oburzać - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl