Blisko ludziLincz na matce porzuconego trzylatka. Nikt nie pyta, gdzie był ojciec

Lincz na matce porzuconego trzylatka. Nikt nie pyta, gdzie był ojciec

Porzucony przez matkę trzyletni Dominik odnalazł się na klatce schodowej jednego z katowickich bloków. Teraz los kobiety, która go urodziła jest w rękach prokuratury - w najgorszym wypadku grozi jej pięć lat więzienia. Z niejasnych powodów nikt nie pyta o drugiego rodzica.

Lincz na matce porzuconego trzylatka. Nikt nie pyta, gdzie był ojciec
Źródło zdjęć: © śląska policja
Katarzyna Chudzik

03.04.2018 | aktual.: 03.04.2018 16:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W Wielkanoc nasi czytelnicy żyli sprawą chłopca porzuconego przez matkę. Kobieta zostawiła go na klatce schodowej przypadkowego bloku w Katowicach; na szczęście malcem szybko zajęła się mieszkająca tam rodzina. 27-letnia Marlena L. jest ponoć w trudnej sytuacji finansowej i tuż przed porzuceniem synka pokłóciła się ze swoim partnerem. Już wcześniej nosiła się z zamiarem oddania Dominika do ośrodka opiekuńczego - mały chorował na autyzm.

Internauci i dziennikarze rzucają oskarżenia w kierunku matki dziecka, nazywając ją "wyrodną" i publikując jej zdjęcia z czarną opaską na oczach. I rzeczywiście trudno ją wybronić. Kobieta nie zadbała nawet o minimum bezpieczeństwa swojego dziecka, co mogła przecież zrobić nie tylko oddając dziecko do ośrodka opiekuńczego (czym zdradziłaby swoją tożsamość), ale również oddając je do tzw. "okna życia" (czym zagwarantowałaby sobie anonimowość). Co ważne, a nie dla wszystkich oczywiste, nie ma bowiem żadnych ograniczeń dotyczących wieku dziecka umieszczanego w takim oknie. Oznacza to, że można zostawić w nim nie tylko noworodka.

Nie ma zatem wątpliwości - matka wykazała się całkowitym brakiem odpowiedzialności. Oburzające jest jednak to, że my - sąsiedzi, media i społeczeństwo - nie pamiętamy, że dziecko ma dwoje rodziców. Nikt nie pochyla się nad postawą nieobecnego w tej historii ojca. Nie wiemy nawet, jak wygląda w tym przypadku sytuacja prawna między Dominikiem a jego tatą.

Uznajemy za oczywistość, że obowiazek opieki spoczywa na matce. To matka ma je chować, bawić i rozwijać, a wszelkie zaniedbania wynikają z jej niedopatrzenia. Tymczasem na ojcu spoczywa tylko jeden obowiązek, którego kategorycznie się domagamy - płacenie alimentów.

Dlaczego ojciec nie pilnował i nie szukał dziecka? Czemu zostawił je pod opieką nieodpowiedzialnej partnerki?

Jak wynika z badań, przeciętny europejski ojciec deklaruje spędzanie z potomkiem około 30-40 minut dziennie. I choć już to brzmi dramatycznie, to okazuje się, że czas deklarowany nie pokrywa się z rzeczywistym. Brytyjscy naukowcy, badając 1700 ojców, ustalili, że w rzeczywistości nie jest to 40 minut, lecz…40 sekund. Mowa o czasie, który poświęcany jest wyłącznie dziecku – bez ukradkowego pisania SMS-ów czy zerkania na emitowany w telewizji serial.

Nawet gdyby przyjąć, że badania te są niemiarodajne, to sytuacja pogarsza się, kiedy dochodzi do rozstania rodziców. Niemalże klasyczną sytuacją jest ta, kiedy po rozwodzie dziecko spędza z ojcem co drugi weekend. Czy można zatem stwierdzić, że jest stuprocentowo obecny w życiu dziecka? Problem polega na tym, że społeczeństwo (a czasem również same matki) wcale od ojców tej obecności nie wymagają.Tak, jakby ich rola sprowadzała się do dostarczania nasienia i comiesięcznego wsparcia finansowego. Jakby było to naturalne. Taka sytuacja krzywdzi zarówno matki, jak i dzieci. A często również ojców - tych, którym zależy.

Sprawa chłopca wałęsajacego sie samotnie po klatce schodowej zakończy się zapewne zlinczowaniem matki. Media będą krzyczeć nagłówkami, zachęcając do wyrażenia potępiającej opinii. O ojcu trzy słowa - że był nieobecny. Dokładnie tak stało się w przypadku 29-letniej matki w Ciechanowcu, która zostawiła 15-miesięczną córkę w samochodzie na mrozie i poszła do apteki kupić lekarstwa dla chorego synka.Twierdziła, że postąpiła tak, bo była zmęczona. I choć nie usprawiedliwia to jej lekkomyślności, to gdyby o dwójkę dzieci (w tym o jedno chore) zatroszczył się również ich ojciec, sprawa mogłaby się zupełnie inaczej potoczyć.

Ukaranie kobiet nie rozwiąże problemu nieobecnych i nieodpowiedzialnych ojców, którzy - jak matki - mają obowiązek dbania o swoje dzieci. Nie chodzi o "pomaganie", lecz o taki sam wkład w opiekę nad nimi. Stawką jest szczęście i bezpieczeństwo dzieci, które mają prawo zarówno do uwagi matki, jak i ojca. Do tego, by dwie osoby troszczyły się o ich dobrobyt. By dwie osoby musiały o nie dbać. By ich wychowanie było obowiązkiem dwóch osób.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (152)