Blisko ludziLoud shaming: głośne kobiety tolerujemy co najwyżej na ekranach

Loud shaming: głośne kobiety tolerujemy co najwyżej na ekranach

Loud shaming: głośne kobiety tolerujemy co najwyżej na ekranach
Źródło zdjęć: © kadr z filmu
Helena Łygas
16.11.2018 20:24, aktualizacja: 16.11.2018 21:53

W telewizji jakoś to uchodzi, co innego na co dzień. Żeby zostać "głośną babą", nie trzeba mieć głosu o imponującej skali ani irytującego śmiechu. Nie trzeba tańczyć na stole ani wydzierać się na dzieci. Często wystarczy, że zabierasz głos niepytana albo bronisz własnych poglądów.

Zapytałam ostatnio znajome, czy znają jakieś głośne kobiety. Okazało się, że wszystkie się za takie uważają. Co więcej – trochę się tego wstydzą. Chociaż nie nazwałabym żadnej z nich głośną, nie dziwią mnie szczególnie te wyznania. O sobie myślę podobnie. I to mimo że nie jestem gadatliwa, nie przerywam rozmówcom i nie śmieję się tubalnie. Po prostu nie jestem nieśmiała. Ze świecą szukać kobiety, która: nie usłyszała nigdy, że "dziamga jak przekupa"/ ma się nie odzywać, bo się nie zna / nie została w zwyczajnej wymianie zdań nazwana kłótliwą.

Piętnowanie różnego rodzaju "shamingów" to znak rozpoznawczych ostatnich kilku lat. Na cenzurowane trafiło zawstydzanie ludzi ze względu na wagę, wygląd, orientację seksualną, domniemane życie seksualne (lub jego brak). Być może potrzebujemy do kompletu jeszcze przeciwstawienia się "loud shamingowi". Wbrew temu, co wydaje się wielu millenialsom, to, że coś nie istnieje jeszcze w formie hasztaga, nie znaczy, że nie jest problemem.

Kobiety, które lubią zabierać głos, wciąż są za to karcone. Niezbyt opresyjnie i nie wprost. Raczej docierają do nich rzucane od niechcenia uwagi, sugerujące, że coś jest tu nie tak, jak powinno. Umówmy się, że nad tym, czy przymiotnik "głośna" to komplement, czy zarzut, nie trzeba łamać sobie głowy. Nikt, kto nazywa koleżankę "głośną", nie mówi tego z uznaniem.

Hasło "głośna baba" sprawia, że od razu wyobrażam sobie konkretną postać. Postawną, z tapirem a la lata 80., obwieszoną biżuterią. Różnica w moim prywatnym stereotypie jest taka, że ten straszny babsztyl nie budzi we mnie niechęci. Raczej respekt. Bo głośne kobiety są o wiele fajniejsze niż szare myszki - otwarte, asertywne, wesołe.

W polskich mediach ikoną głośnej kobiecości jest Magda Gessler. Zresztą to właśnie nieskrępowany konwenansami styl bycia i brak zahamowań stoi za jej niesłabnącą popularnością. O kobietach takich jak ona mówi się z uznaniem "baba z jajami". Ale tylko na ekranie. Gessler na wizji wrzeszczy i pokrzykuje, forsuje swoje zdanie, śmieje się jak opętana. Kilka razy zdarzyło się jej nawet piszczeć (sic!). Dla przyzwyczajonych do potulnych babć i ciotek rodaków, pani Magda jest kuriozum nie mniejszym od cyrkowej baby z wąsem.

Trudno żeby było inaczej, kiedy przykład – jak to on – idzie z góry. Partnerki czołowych polityków czy panie Windsor, o których tak często piszemy na WP Kobieta, są wdzięcznymi paprotkami. Uśmiechnięte ściskają setki dłoni, jak gdyby nie mogły sobie wyobrazić lepszej rozrywki. Jeśli już cokolwiek w ich wykonaniu budzi emocje, to dobór płaszczy do sukienek.

Nie inaczej jest w przypadku kobiet-polityków na eksponowanych stanowiskach. Angela Merkel, Teresa May, ale i była premier Beata Szydło są powściągliwe. Nie zdradzają emocji, są oszczędne w słowach i gestach.

Ewenementem, jeśli chodzi o kobiety na świeczniku, była i nadal jest Michelle Obama. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją w którymś z amerykańskich programów telewizyjnych, zbierałam szczękę z podłogi. Pierwsza dama Ameryki zaśmiewała się bez cienia skrępowania i taktycznego zasłaniania ust dłonią, żartowała z męża, złościła się. Porywające są też jej mowy. W autobiografii, która na polski rynek trafi w lutym, Obama odnosi się zresztą do łatki "głośnej baby". To określenie za Oceanem nosi znamiona rasizmu.

"Przyznaję , jestem ponadprzeciętnie głośna i nie obawiam się wyrażać swojego zdania. Nie bierze się to z mojego koloru skóry, ale z niezachwianej wiary we własną inteligencję" – pisze była pierwsza dama.

Głośnych kobiet zdecydowanie więcej jest w popkulturze. W sumie trudno się dziwić, scena karmi się przerysowaniem. Oprócz wymiotującej przed koncertami Adele są jeszcze takie postaci jak Lady Gaga, Rihanna czy Beyoncé. Jeśli nie mają humoru, to nie rozdają uśmiechów. Potrafią odgryźć się dziennikarzom, których uznają za zbyt ofensywnych. Z drugiej strony to z tych popkulturowych klisz biorą się takie określenia jak "attention whore" (atencyjna k...a) czy "diva behaviour" (gwiazdorzenie), używane w stosunku do zwykłych kobiet, które zwracają na siebie uwagę albo okazują niezadowolenie.

"Błogosławieni cisi" – naucza Pismo, zaręczając w dodatku, że to właśnie oni posiądą ziemię na własność. Wierzący cisi może i mają na co liczyć, ale w XXI wieku nie będzie to raczej władza nad światem. Tę częściej zgarniają jednak głośni. Głośność to umiejętność wkładania stopy w drzwi, kija w mrowisko, rozpychania się łokciami. Jeśli nie udało się jednak włożyć stopy - gotowość do wejścia oknem. Chociaż wyrabianie podwójnej normy decybeli pewnie nie zaszkodzi.

Rozumiemy kategorię ludzi "głośnych" jako przeciwieństwo "cichych". Ale kiedy przychodzi do podzielenia tych głośnych na kobiety i mężczyzn, nie jest to już takie proste. Głośna kobieta to baba. Bezczelnie zagarniająca przestrzeń i uwagę. Irytująca, a bywa, że i przerażająca.

Ktoś taki jak "głośny mężczyzna" nie istnieje. To znaczy istnienie, ale nie jest tak nazywany. Bo czy słyszeliście kiedykolwiek, żeby ktoś mówił: "ależ z niego głośny chłop?". Mężczyzna może być co najwyżej charyzmatyczny. Opcjonalnie: pewny siebie, elokwentny, przebojowy.

Jeśli w grę wchodzi podnoszenie głosu, te obrazki polaryzują się jeszcze mocniej. Kobieta zostaje histeryczką, facet jest po prostu władczy. No a władczy to przecież męski, więc wszystko się zgadza. To czy głośność jest postrzegana pozytywnie, czy negatywnie, nie zależy od natężenia dźwięku. To kwestia płci mówiącego i naszych oporów przed tym, co odbiega od lansowanych wzorców.

Przeczytaj także:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (151)
Zobacz także