Lucia Joyce – tragiczna historia muzy
Jedyna córka i muza Jamesa Joyce, kochanka Samuela Becketta. Marzyła o tym, by zostać znaną tancerką, miała talent i najlepszych nauczycieli. Lecz świetlaną przyszłość przekreśliła choroba. Lucia Joyce większość życia spędziła w zakładzie zamkniętym w Anglii.
19.10.2015 | aktual.: 05.11.2015 20:41
Jedyna córka i muza Jamesa Joyce, kochanka Samuela Becketta. Marzyła o tym, by zostać znaną tancerką, miała talent i najlepszych nauczycieli. Lecz świetlaną przyszłość przekreśliła choroba. Lucia Joyce większość życia spędziła w zakładzie zamkniętym w Anglii.
Żony i kochanki słynnych pisarzy od zawsze wzbudzają ciekawość czytelników. Jedną z najbardziej intrygujących par ubiegłego stulecia byli James Joyce i Nora Barnacle. Gdy się poznali, ona pracowała jako pokojówka (edukację skończyła w wieku 13 lat), a on dopiero zaczynał pisać.
Mimo iż Nora Barnacle nie była intelektualistką, jaką wyobrażamy sobie w roli partnerki wielkiego twórcy, jej związek z Joycem przez wiele lat należał do udanych. Była jego muzą, inspiracją do stworzenia postaci Molly Bloom przedstawionej w książce „Ulisess”, powieści wszechczasów. To do niej Joyce pisał obsceniczne listy, gdy przez pewien czas mieszkał z daleka od rodziny. Pikanterii dodaje fakt, że w rozmowie pisarz nigdy nie używał wulgaryzmów. Podobno to Nora zaczęła pełną pornograficznych zwrotów korespondencję, z obawy, że jej przyszły mąż zainteresuje się prostytutkami. Publikacja listów Jamesa Joyce’a w 1975 roku, długo po śmierci pary, wzbudziła sensację na całym świecie.
W 1907 roku we włoskim mieście Triest przyszła na świat córeczka Nory i Jamesa. Rodzice nadali jej imię Lucia. Kilka lat wcześniej James Joyce namówił Norę, by przeniosła się z nim do Włoch, miał nadzieję, że mieszkając w kontynentalnej Europie, będzie mu łatwiej odnieść sukces literacki.
We Włoszech zarabiał na życie jako nauczyciel angielskiego i pracował nad „Dublińczykami”, zbiorem opowiadań oraz powieścią „Portret artysty z czasów młodości”. Nora zajmowała się domem i wychowaniem dzieci – Lucii i jej starszego brata - Giorgio.
Do czasu publikacji „Portretu artysty…” rodzina Joyce’ów żyła bardzo skromnie. Często brakowało pieniędzy na czynsz, przeprowadzali się z jednego taniego mieszkania do drugiego. W rezultacie Lucia Joyce zanim skończyła 13 lat, mieszkała w trzech różnych krajach – Włoszech, Szwajcarii i Francji. Zmuszana do ciągłej nauki języków obcych i adaptacji do nowego otoczenia, dziewczyna miała problemy w szkole. Bariery językowe powodowały, że nie była też szczególnie towarzyska. Najchętniej rozmawiała po włosku ze swoim ojcem, który traktował ją jak oczko w głowie. Była do niego podobna fizycznie – wysoka, bardzo szczupła i blada. Tak samo jak matka, Nora Barnacle, miała lekkiego zeza.
W wieku 15 lat Lucia odkryła swoją wielką pasję i najlepszą formę ekspresji - taniec.
Nie pociągał jej klasyczny balet, nic dziwnego, była w końcu córką odważnego modernistycznego pisarza, wolała bardziej nowatorskie i eksperymentalne formy.
Wybrała naukę w szkole prowadzonej przez Raymonda Duncana, starszego brata Isadory, tancerki, która stworzyła swój własny unikatowy styl. Lucia chciała iść w jej ślady, osiągnięcie sukcesu na miarę Duncan nie było w jej przypadku jedynie mrzonką nastolatki, miała bowiem talent i determinację, by ciężko pracować.
Na intensywne lekcje tańca poświęciła siedem lat.
Po pierwszych występach wzbudziła zainteresowanie krytyków i prasy, wróżono jej wielką karierę, pisano, że ma energię, entuzjazm i geniusz swojego ojca. Jej styl opisywano jako „subtelny i barbarzyński”.
Jako 22-latka Lucia zainteresowała się także tańcem klasycznym, ale na karierę baleriny było już za późno. Wyczerpujące lekcje baletu zmęczyły ją i zniechęciły, orzekła, że nie chce tańczyć w ogóle.
W tym czasie Lucia zakochała się w sekretarzu Jamesa Joyce, początkującym literacie. Nazywał się Samuel Becktett. Zostali kochankami. Historia miłosna nie zakończyła się jednak happy endem, Beckett zostawił córkę Joyce’a. Lucia szukała pocieszenia w kolejnych romansach i podróżach, ale samotność dokuczała jej coraz bardziej.
Przerwana kariera artystyczna, zawód miłosny, trudny charakter – rodzina dziewczyny próbowała tłumaczyć jej zachowanie, które stawało się coraz bardziej dziwne. Podczas przyjęcia z okazji pięćdziesiątych urodzin ojca, rzuciła w matkę krzesłem. Gdy z okazji publikacji „Ulisessa” w Stanach Zjednoczonych, rozdzwoniły się telefony z gratulacjami dla Jamesa Joyca, wówczas już uznanego pisarza, Lucia podnosiła słuchawkę, mówiła, że to ona jest artystką i ucinała kabel od telefonu. Nadszedł czas konsultacji w szpitalach i klinikach. Wstępne diagnozy nie były optymistyczne – schizofrenia hebefreniczna, cyklotymia, depresja maniakalna. Jednym ze specjalistów, którzy próbowali ustalić, na co cierpi córka Jamesa Joyce’a, był Carl Gustav Jung. Twórca psychologii analitycznej powiedział, że James i Lucia byli jak dwie osoby zmierzające w stronę dna rzeki, przy czym jedna nurkowała, a druga spadała.
Bywały okresy, gdy Lucia czuła się całkiem dobrze, podróżowała wówczas z rodzicami. A potem przychodził czas obłędu - w czasie wizyty u krewnym w Irlandii, rozpaliła ognisko w salonie. Innego dnia uciekła do Dublina, gdzie przez prawie tydzień błąkała się bez grosza w kieszeni. Po tym epizodzie poprosiła rodziców, by umieścili ją w domu opieki. Ojciec chciał za wszelką cenę zatrzymać Lucię w domu, cały czas szukał specjalistów, którzy wyleczą ją z choroby. Matka, osoba, która spędzała z nią najwięcej czasu, wolała ją oddać. Joyce pracował wówczas nad powieścią „Finneganów Tren” i powoli tracił wzrok, zdając się coraz bardziej na pomoc asystentów. Pogrążał się też w depresji z powodu choroby córki i coraz więcej pił. „Finneganów Tren” jest uznawana za jedną z najbardziej nieprzystępnych powieści Joyce'a, napisana trudnym do zrozumienia językiem, stworzonym przez autora. Niektórzy badacze literatury i życia irlandzkiego pisarza, twierdzą, że choroba córki miała duży wpływ na formę tej powieści.
W wieku 28 lat Lucia po raz pierwszy trafiła do zakładu zamkniętego, był to szpital w miejscowości pod Paryżem. Od momentu wybuchu II wojny światowej James Joyce podejmował desperackie próby, by wydostać córkę z okupowanej Francji z obawy, że trafi w ręce nazistów. W szpitalach psychiatrycznych Lucia spędziła resztę swojego życia, od 1941 roku, w którym umarł ojciec, prawie nikt jej nie odwiedzał. Umarła w 1982 roku w Anglii.
Małgorzata Brzezińska/(gabi)/WP Kobieta