Ma 3 matki i 27 rodzeństwa. Dopiero po latach zrozumiała, że żyła w sekcie
Mężczyźni z jej rodzinnego miasta wierzą, że trafią do nieba tylko wtedy, gdy poślubią kilka żon. Trzy to minimum. Nie wszyscy mają jednak ich tak wiele. Trzeba być godnym takiego życia. Faith Bistline urodziła się właśnie w takiej rodzinie. Ma trzy matki i 27 rodzeństwa. Po latach podzieliła się swoją historią.
11.08.2017 | aktual.: 14.08.2017 16:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
– Myślę, że mój najstarszy brat ma 42 lata, a najmłodszy… miał cztery, kiedy odeszłam. Teraz pewnie ma już 10 lat – opowiada Faith w rozmowie z Zarią Gorvett z BBC. – Mój biologiczny ojciec został wyrzucony ze społeczności, gdy miałam 13 lat. Od tego czasu nie ma go w moim życiu. Przyszedł na pogrzeb dziadka sześć miesięcy po odejściu od nas i nawet nikogo nie poznał. To było bardzo dziwne.
Faith Bistline pochodzi z Colorado City. Urodziła się w rodzinie, która należała do Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Ich prorokiem był Warren Jeffs – aż do 2008 roku, gdy został skazany na dożywocie.
Społeczność, w której funkcjonowała Faith i jej rodzina, kręciła się wokół proroka i jego kazań. Uznawali poligamię, przez co po latach miasto stanęło na krawędzi genetycznej katastrofy. Jak wyglądało życie w takiej rodzinie?
"Hej, moja córka jest gotowa"
– Praktycznie każdy dorosły z Colorado City jest w poligamicznym związku – mówi dziewczyna. – Wstawaliśmy o 5 rano i mieliśmy rodzinne spotkania, podczas których ojciec czytał nam przykazania proroka. Następnie wszyscy klękaliśmy, ustawialiśmy się w koło i modliliśmy. Potem jedna z matek przygotowywała nam śniadanie, a ojciec szedł do pracy. Dzieci wychodziły do szkoły, a po powrocie wszyscy ponownie zbieraliśmy się na czytanie i modlitwę. Potem kolacja. I tak każdego dnia.
Życie społeczności było dokładnie usystematyzowane. Porządek dotyczył nie tylko rytmu dnia. Wszystkie małżeństwa musiały być zaakceptowane przez Jeffsa. – Przychodzili do niego i mówili: "Hej, moja córka albo syn jest gotowy". Później Jeffs decydował, czy ktoś może zawrzeć związek. Mężczyźni brali sobie po kilka żon – opowiada.
Dziewczyna przez lata dorastała w przekonaniu, że "inny" świat jest gorszy, że to największe błogosławieństwo urodzić się w tak nietypowej społeczności. Sądziła, że wszyscy spoza wspólnoty, cierpią i mają najgorsze możliwe życie. Po latach zaczęła się jednak zastanawiać, dlaczego nikt nie podważa autorytetu przywódcy. – Dzwoniłam do brata, bo nie wiedziałam, co robić. Zapytałam go, czy żałował decyzji o odejściu. Powiedział mi któregoś razu, że to była najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mu się w życiu. Potem zaczęłam kwestionować wszystko, co działo się wokół mnie – wspomina.
Faith uciekła w 2011 roku. Dopiero teraz po raz pierwszy zdecydowała się o tym opowiedzieć.
– Po kilku miesiącach wywalili mnie z Kościoła, ale nie usunęli całkiem ze wspólnoty. Tak karali nieposłusznych – stopniowo odsuwając ich od starego porządku. Rodzina zaczęła mnie odrzucać. To było okrutne, bo nagle zostajesz ze wszystkim sama, a cała reszta bliskich cię ignoruje. Po jakimś czasie wróciłam więc do planu ucieczki. Chłopak podjechał na tyły domu. Zabrałam ze sobą tylko niewielką torbę, pudełko z pamiętnikami, trzy pary jeansów i kilka spódniczek. Wszystkie ciuchy, które nosiłam w domu, zostawiłam. Miałam tak wyprany mózg, że nawet nie wyobrażasz sobie w jakim byłam szoku, gdy po wyjeździe z miasta zdałam sobie sprawę, że nie uderzył we mnie piorun – mówi.
Nie tylko ona ma taką historię. Wspólnota rządzona przez Warrena Jeffsa doczekała się wielu takich ucieczek. Nie wszyscy byli w stanie znieść to, co działo się wokół ich przywódcy.
Zobacz też: Sekty [Kontrowersje]
Koszmar za drzwiami wspólnoty
Historia Warrena Jeffsa jest na tyle przerażająca, że doczekała się już nawet filmowej wersji ("Warren Jeffs: Prorok wyjęty spod prawa").
Kiedy w 2002 roku został głową kościoła, jego wierni otrzymali m.in. zakaz korzystania z publicznej edukacji. W pełnych jadu kazaniach, samozwańczy prorok potępiał "nieprzyzwoite" książki, rekreację, a nawet telewizyjne kreskówki. Jako faktyczny właściciel dwóch największych miast zamieszkałych przez członków wspólnoty - Hildale w Utah i Kolorado w Arizonie, miał nad nimi praktycznie nieograniczoną władzę. Za najmniejsze choćby przewinienia Jeffs karał wygnaniem. Los ten spotkał przede wszystkim wielu mężczyzn, których żony i dzieci "przekazano" innym.
Sam miał 75 żon. Trudno policzyć, ile dzieci. Przywódca brał sobie na żony nawet nastoletnie dziewczynki. Najmłodsza miała zaledwie 12 lat. Marrianne Jessop została jego partnerką w 2006 roku. Często powtarzał, że to nie przestępstwo, bo on sam decyduje, kiedy dziewczyna jest gotowa na małżeństwo. Marrianne nie była jedyna. Później Jeffs poślubił niewiele starsze od niej dziewczynki - Alyshię Rae Blackmore i Nolitę Colleen Blackmore.
Jeffsowi udało się całkowicie kontrolować ogromną społeczność przez lata. Kontrolował w całości dochody sekty i robił z nimi, co chciał. Głównie używał ich do zapewniania sobie luksusów. Miał potężny wpływ na ludzi. Wmówił wielu dorosłym, iż ich dzieci zostały przysłane przez diabła jako próba wierności wobec wspólnoty. Wierni mieli wykazać się siłą woli, wyrzucając nieposłuszne pociechy z domów. Wykorzystywał seksualnie dziewczynki, na oczach swoich starszych żon. Wszystkie gwałty nagrywał. Mówił, że to "niebiańskie sesje". Stworzył sektę, którą wiele lat żaden z organów prawa nie chciał się interesować.
Skazane na małżeństwo
Sprawa stała się poważna, gdy pierwsze kobiety zaczęły opowiadać, co dzieje się we wspólnocie.
Brielle Decker była 65. żoną proroka. – To był pedofil. Po kilku miesiącach chciałam uciekać. Kiedyś ktoś powiedział mi, że jeśli się zabiję, zrobią tak, żeby to wyglądało na wypadek – wspomina Brielle w rozmowie z FOX. Dziewczynie ostatecznie udało się uciec. Pomogła jej organizacja Sound Choices Coalition, która wspiera kobiety, które wyrwały się poligamicznych związków. Jak mówi w rozmowie z reporterem FOX, dzisiaj chce pomagać innym dziewczynom. – Moim największym marzeniem było mieć normalne życie. Ja byłam 65. żoną, a co z pozostałymi? Specjalnie zamieszkałam tuż obok wspólnoty, bo jeśli któraś dziewczyna będzie chciała uciec, będzie miała chociaż do kogo.
- W wieku 18 lat, w 1986 roku, zostałam zmuszona do poślubienia 50-letniego, obcego mężczyzny – opowiadała z kolie w książce Irene Spencer "Żona mormona" Carolyn Jessop. Wstrząsająca opowieść jej życia i dramatycznej ucieczki z sekty, zatytułowana "Escape", stała się w 2007 roku bestsellerem.
12-letnia pasierbica Carolyn była jedną z ofiar Jeffsa, ona sama też przeżyła piekło w swoim małżeństwie. - Bito mnie i zakazywano stawiania zbędnych pytań – wspomina w "The Time" krótko po procesie Jeffsa. - Jeśli spotykało mnie jakieś trudne doświadczenie, była to kara zesłana przez Boga. Przecież zaopiekowałby się mną, gdybym wypełniała Jego wolę. (…) Uważam, że skradziono mi 35 lat życia, byłam więziona i dorastałam jako niewolnica. Ominęło mnie wiele rzeczy, których powinnam była doświadczyć i spotkały mnie krzywdy, jakich nie życzyłabym samemu diabłu – opowiadała.
Niewielu Amerykanów zdawało sobie sprawę z tego, co działo się we wspólnocie. – Głodowaliśmy – wspomina w rozmowie z CNN jeszcze inna kobieta - Sheryl Barlow. W jej domu żyło 40 osób. Jedyne, w co byli zaopatrywani, to makaron, ryż i sok pomidorowy. – Mieliśmy szczęście, gdy komuś udało się kupić chleb albo kilka opakowań jogurtów – mówi.
To właśnie dzięki zeznaniom kobiet ze wspólnoty udało się zatrzymać Jeffsa.
Do dzisiaj policja próbuje odnaleźć część jego żon, a na jaw wychodzą kolejne wstrząsające fakty z życia wspólnoty. Sprawa, która wstrząsnęła Ameryką, pewnie jeszcze długo nie doczeka się końca. Ostatnio BBC opublikowała raport, w którym mowa jest o kryzysie genetycznym wśród mieszkańców regionu Short Creek. Dawny przywódca może spędzi życie za kratami, ale konsekwencje tego, co działo się we wspólnocie, odczuje jeszcze kilka pokoleń.