Mają po 20 lat i decydują się na sterylizację. Słyszą, że są potworami
„Umrzesz w samotności”, „Nie masz serca i duszy”, „Jesteś niezdolna do miłości”, „Powinnaś zablokować sobie też inne dziury” – takich komentarzy naczytała się Holly. Miała 26 lat, gdy podjęła decyzję o tym, że nigdy nie będzie chciała zajść w ciążę. Przeszła zabieg sterylizacji – walczyła o niego przez 4 lata. Jej historia zainspirowała inne Brytyjki, które dziś mówią stanowcze „Nie!” dzieciom.
02.03.2017 | aktual.: 02.03.2017 15:37
Trwa to 10 minut. Po zabiegu kobieta nie ma możliwości zajścia w ciążę. Podwiązania jajowodów w przeważającej większości przypadków nie da się odwrócić. Holly Brockwell doskonale wiedziała, że będzie to miało szereg konsekwencji. Nie tylko zdrowotnych.
Rok temu jej historia przewinęła się przez wszystkie światowe media. 26-latka przez 4 lata walczyła z brytyjskimi lekarzami o możliwość sterylizacji. Wszyscy powtarzali, że jest za młoda i będzie żałować swojej decyzji. Po hejcie, jaki na nią spłynął, postanowiła walczyć o swoje prawo. Bo miała takie. Wielka Brytania tuż obok Austrii, Danii, Finlandii czy Norwegii to kraj, w którym sterylizacja jest legalna.
- Dlaczego kobieta jest wystarczająco dojrzała, by mieć dzieci w wieku 26 lat, ale jednocześnie niewystarczająco dojrzała, by w wieku 26 lat nie chcieć ich mieć? – pytała Brockwell.
13 maja ubiegłego roku poddała się zabiegowi. – Spełnienie moich marzeń – mówiła dziennikarzom. - Byłam przekonana, że nigdy nie chcę mieć dzieci. Nie chciałam mieć jakiejkolwiek możliwości zajścia w ciążę. Chcę być wolna, realizować się w tym, co jest dla mnie ważne i zamknąć wreszcie ten rozdział – dodawała. Internauci nie zostawili na niej suchej nitki. Bo przecież jak to, młoda kobieta nie chce być matką? Wytykali, że jest samolubna, nie ma serca, interesuje ją tylko przygodny seks, że jest potworem i powinna popełnić samobójstwo.
Dziewczyna broniła się, że jedyne, co się dla niej liczyło, to prawo decydowania o sobie samej. Wspierała ją w tym rodzina i wieloletni partner. – Nie wszyscy rozumieją, że nie każda kobieta urodziła się, by zostać matką – tłumaczyła.
W opublikowanym właśnie reportażu BBC Three „Young and sterile: My choice” Holly przyznaje, że już raz zaszła w ciążę. Kilka lat temu. – Płakałam całymi dniami. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Nie chciałam poddać się aborcji. Wiedziałam, że urodzę to dziecko, ale pewnie nie będę jego mamą, że oddam je do adopcji. Dziecko nie przeżyło. Wiem, że ludzie powiedzą, że tego właśnie chciałam, że pozbyłam się go samym myśleniem o tym, że go nie chcę. Dla mnie to był koszmar – opowiada. Jej historia odbiła się głośnym echem wśród innych młodych Brytyjczyków.
Dziś jedna na pięć kobiet w Wielkiej Brytanii deklaruje chęć sterylizacji. To dwa razy więcej niż jeszcze 30 lat temu. Na zabieg coraz częściej decydują się także mężczyźni Poddają się wazektomii - przecięciu nasieniowodów.
Ubłagać lekarza
- Wiedziałem, że nie chcę mieć dzieci, odkąd skończyłem 18 lat. Prosiłem lekarza o możliwość przeprowadzenia zabiegu przez 11 lat. Za każdym razem NHS odsyłał mnie do domu (National Health Service to brytyjski odpowiednik Narodowego Funduszu Zdrowia). Mówili, że jestem zbyt młody, by podjąć taką decyzję. Miałem 29 lat, gdy wreszcie dostałem zielone światło – opowiada Paul Pitchard. – Wiele osób uważa sterylizację za ekstremalną opcję. Ja jestem tylko jedną osobą z całej masy młodych Brytyjczyków, którzy wybierają taką drogę – dodaje.
- Po wszystkim czułem wielką ulgę – dodaje Paul. – Wiedziałem, że pierwszą rzeczą, o którą ludzie mnie zapytają, to dlaczego właściwie chciałem to zrobić. U każdego decyduje coś innego. Mam cukrzycę typu 1, cierpiałem przez długie lata na depresję. Żona ma duże problemy ze zdrowiem. Przeszliśmy przez wiele strasznych sytuacji z tym związanych. To wszystko dotknęło też moich rodziców. Nie chcę, żeby dziecko musiało przejść to samo. Moja żona też tak myśli. Mój poprzedni związek rozpadł się, bo partnerka nie chciała tego zaakceptować.
Paul pracuje w firmie projektującej… zabawki dla dzieci. Zaznacza, że nie czuje wstrętu do maluchów. Wręcz przeciwnie. W swojej pracy często styka się z dziećmi chorymi na autyzm. – To piękne, móc im jakoś pomagać przełamywać bariery. Lubię dzieci, tylko nie chcę mieć swoich – opowiada.
Jak przyznaje, rodzina i znajomi wspierali go cały czas. Nigdy nie spotkał się z taką krytyką, jak Holly. – Ostracyzm spotyka tylko kobiety. Wszyscy krzyczą wokół: „Jak to, kobieta nie chce mieć dzieci! Co za potwór!”. Ciąży na nich ogromna presja społeczna, a za niedostosowanie się do norm są wykluczane. To nie fair – dodaje.
Na zabieg decydują się dziś coraz młodsze kobiety. Mają po 19-20 lat i są przekonane, że nie chcą być matkami. Dla jednych to kwestia stylu życia – najzwyczajniej nie chcą dzieci. Inne przyznają otwarcie, że nie chcą przekazywać dalej chorób, które z ich życia urządziły małe piekło.
- Zdiagnozowano u mnie ciężką depresję. Nie chcę dzieci. Lekarze cały czas powtarzają, że nie mogę się wysterylizować, ja uparcie dążę do tego, by to się jednak stało – przyznaje jedna z dziewczyn.
W internecie roi się od grup „Childfree”. Kobiety opisują swoje przygody z lekarzami, otwarcie opowiadają o swoich zabiegach. Bo choć w Wielkiej Brytanii zabieg jest legalny, niewiele lekarzy godzi się na jego przeprowadzenie.
- Błagałam swoją lekarkę przez kilka lat. Mój organizm nie toleruje pigułek antykoncepcyjnych. Przyjmuję leki, które mogą zagrozić dziecku, jeśli dojdzie do zapłodnienia. Cierpię z powodu bolesnych cyst w macicy. Mam problemy psychiczne. Nie mogę mieć dzieci. Znalazłam lekarza, który chce przeprowadzić zabieg. Jeśli byłabym mężczyzną, już dawno byłoby po kłopocie – wyznaje inna kobieta.
- Za miesiąc mam umówiony zabieg. Mam 18 lat i problemy psychiczne (myśli samobójcze, depresję) To byłoby okrutne, gdybym zaszła w ciążę. Nie chcę dzieci. Nie chcę ich w swoim życiu – czytamy na jednym z forów „Childfree”.
- Ja też błagałam swojego lekarza o zabieg odkąd skończyłam 16 lat. Za tydzień przeprowadzą operację. Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Uważam, że przekazywanie dalej mojej niepełnosprawności, jest niemoralne. Moja mama zmarła podczas porodu. Przysięgłam sobie, że przerwę ten okrutny cykl – pisze kolejna dziewczyna.
Bezdzietne
Wiele z nich przyznaje, że standardowa antykoncepcja sprawia im ból, nie mogą przyjmować tabletek. Sterylizacja zostaje jedynym wyjściem.
- Sterylizacja niszczy idealnie zdrowy organ. To drastyczna procedura, jeśli o tym pomyślisz. Medycyna powinna leczyć, a nie niszczyć. Czy powinno się tego zabronić? Uważam, że nie jest to po prostu najlepsze rozwiązanie. Płodność to nie choroba, a dar. To część naszego istnienia – mówi w rozmowie z BBC Leonora Butau, bioetyk i ekspert ds. płodności.
To druga strona tych historii. Według szacunków różnych organizacji średnio 40 proc. kobiet, które poddały się zabiegowi pomiędzy 19. a 25. rokiem życia, żałuje później swojej decyzji. Mimo wszystko dziewczyny wciąż są tym zainteresowane. I to nie tylko w Wielkiej Brytanii. W Stanach, gdzie coraz częściej mówi się o ograniczaniu dostępu do antykoncepcji, nie wspominając już o samej aborcji, dziewczyny w sterylizacji widzą dziś szansę na zachowanie kontroli nad własnym ciałem.
W USA zabiegowi podwiązania jajowodów rocznie poddaje się około 700 tys. kobiet. Wiele z nich to młode, zdrowe i bezdzietne dziewczyny, które nie ukończyły 30. roku życia.
Obowiązujące prawo międzynarodowe nie określa reguł dobrowolnej sterylizacji. W tekstach podstawowych (np. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka) zabrania się państwom, grupom osób lub jednostkom podejmowania lub wykonywania czynności „zmierzających do obalenia uznanych praw i wolności” – i tu także prawa do prokreacji. Zgodnie z doktryną Kościoła katolickiego, sterylizacja jako forma antykoncepcji jest całkowicie zabroniona, bez względu na intencje.
W Polsce według Kodeksu Karnego, kto „pozbawia człowieka zdolności płodzenia”, podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Jeśli jednak istnieją wskazania lekarskie, by przeprowadzić zabieg, dopuszcza się wykonanie operacji (w przypadku chorób nowotworowych, gdy istnieje ryzyko utraty zdrowia lub życia przez pacjentkę w wyniku zajścia w ciążę, kiedy u kobiety stwierdzi się wadę genetyczną potwierdzającą, że urodzenie przez nią dziecka jest niemożliwe).
W sieci nie brakuje jednak historii Polek, które przeszły lub chcą przejść taki zabieg.
- Znalazłam klinikę na Słowacji, gdzie za 480 euro można to zrobić, ale bardzo chciałabym poczytać wypowiedzi kobiet, które są po takim zabiegu, najlepiej w konkretnej klinice. Po prostu nie ma nikogo, kto w mojej decyzji by mnie popierał, więc nie ma też nikogo, z kim o tym mogę porozmawiać – pisze jedna z użytkowniczek.
- Ja też szukam informacji na temat sterylizacji w Polsce. Ciężko cokolwiek znaleźć. Jestem w trzeciej - nieplanowanej ciąży i nie zamierzam mieć więcej dzieci – pisze inna.
- Ja urodziłam poprzez cesarskie cięcie 3 dzieci. Przy ostatnim porodzie poprosiłam lekarza, aby wykonał mi zabieg sterylizacji. Niestety, odpowiedź była odmowna. Lekarz zalecił mi uważać. Od niedawna mieszkam w Irlandii. Tu lekarka bezpośrednio poleciła mi wykonanie sterylizacji. W tym kraju koszt takiego zabiegu pokrywany jest z ubezpieczenia. Bez zastanowienia zgodziłam się na takie rozwiązanie, ponieważ nie chcę ryzykować kolejnej ciąży – czytamy na jednym z forów.
- Zabiegi wykonywane przez lekarzy na żądanie zainteresowanych osób nie tylko nie mogą być traktowane jak przestępstwo, ale powinny być dostępne na równi z innymi metodami antykoncepcji - uważają członkowie Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Doświadczenia wskazują, że w krajach, w których sterylizacja jest nielegalna, jest ona mimo wszystko wykonywana. Na przykład w Brazylii, by dokonać podwiązania jajowodów, lekarze przeprowadzają cesarskie cięcia podczas porodu mimo braku jakichkolwiek wskazań ku temu.