Małgorzata Rozenek-Majdan skrytykowana. Malina Błańska o godności dzieci
Na Instagramie dziennikarki Maliny Błańskiej wywiązała się dyskusja pomiędzy nią i Małgorzatą Rozenek-Majdan, która została "wywołana do tablicy". Aktywistka poruszyła temat godności dzieci i zarabianiu na wizerunku naszych pociech. Nam zdradziła, jak zareagowała na odpowiedź celebrytki.
"Gwałcenie praw dzieci do intymności jest powszechne w dzisiejszych czasach. Rodzice często zapominają o tym, że mały człowiek to też człowiek, a ich dziecko oznacza, że mają je przez prawo powierzone do opieki, nie do używania do swoich interesów" - napisała Malina Błańska w swoim poście, w którym oznaczyła Małgorzatę Rozenek-Majdan.
Małgorzata Rozenek-Majdan skrytykowana przez aktywistkę
Cała "burza" rozpętała się gdy celebrytka pokazała zdjęcie, na którym płacze jej synek. Dla wielu było to przekroczeniem pewnej granicy, również dla Maliny Błańskiej, która skrytykowała prezenterkę. Nie obyło się bez wymiany zdań, która zakończyła się pozdrowieniami i przybiciem sobie wirtualnej piątki.
Nam Malina Błańska zdradziła, że nie spodziewała się, że otrzyma odpowiedź ze strony Małgorzaty Rozenek-Majdan. - Kiedy jednak zobaczyłam komentarz, miałam dość mieszane uczucia. Z jednej strony szacunek, że staje za swoimi słowami i zabiera głos, a z drugiej ta treść mnie trochę zmartwiła, bo z pierwszej odpowiedzi wywnioskowałam, że mój wpis kompletnie do niej nie przemówił, ale w następnych wiadomościach zauważyłam, że moje argumenty w jakiś sposób zaczynają do niej trafiać - mówi dziennikarka.
Malina Błańska przyznaje, że temat nie wziął się znikąd. Dziennikarka na swoich profilach w mediach społecznościowych prowadziła już rozmowy na ten temat z Mają Staśko. - Wtedy przyjrzałyśmy się Natalii Siwiec i tego, co robi swojej córce. To jest większy problem - rodzice, którzy wykorzystują swoje dzieci i używają wizerunku swojego dziecka z premedytacją. Mam wrażenie, że rozmowy już dawno nie toczą się o to, czy umieszczać wizerunek dziecka w internecie, ale o zarabianiu na swoim dziecku, co w Polsce jest nielegalne. Trzeba się zastanowić czy te dzieci mają jakiegoś kuratora finansowego, który sprawdza, czy te pieniądze faktycznie trafiają na konto tego dziecka i są na przykład zabezpieczeniem jego przyszłości? - głośno pyta.
- Taki "marketing" nie jest jeszcze uregulowany prawnie w Polsce i nie wydaję mi się, żeby obecny Rzecznik Praw Dziecka się nad tym pochylił. Uważam, że w takim przypadku my powinniśmy zgłaszać takie konta i "sprawować pieczę" nad takimi dziećmi, kiedy ich rodzice o tym zapominają. Możemy dać się pochłonąć instagramowi, ale zawsze można powiedzieć "stop". Jest mnóstwo sposobów, żeby zarabiać na fakcie, że jesteśmy mamą bez krzywdzenia dziecka - dodaje.
Aktywistka swoim postem chciała przypomnieć, że rodzice mają za zadanie dbać o dobro swojego dziecka. - Dziecko jest osobnym bytem i nie możemy sobie powiedzieć, że jest "moje". Dzieci są nam przez prawo powierzone. Mamy obowiązek troszczyć się nie, a nie nimi dysponować. Jesteśmy ich opiekunami, a nie właścicielami. Jest też różnica pomiędzy wrzucaniem zdjęcia uśmiechniętego dziecka a fotografią, na którym nasza pociecha jest w jakimś trudnym dla siebie momencie. Takie posty uważam za przekroczenie granicy i Małgorzata Rozenek-Majdan ją przekroczyła - kończy.