Mało kto wie, czym zajmują się na co dzień. O siostrach Godlewskich rozmawiamy z ich znajomymi z pracy
W przeciwieństwie do trzech sióstr z dramatu Czechowa, którym dni schodziły na marzeniach o wielkomiejskim życiu, siostry Godlewskie wzięły sprawy w swoje ręce. Monika i Małgosia na pograniczu rozpoznawalności balansowały od jakiegoś czasu. Wypłynęły na brawurowym wykonaniu piosenki, wrzuconym do sieci tuż przed Świętami.
20.01.2018 | aktual.: 08.11.2018 15:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Brak zdolności wokalnych w połączeniu z manierą sceniczną, jakiej nie powstydziłaby się Celine Dion, miał w sobie sporą dawkę komizmu. Z dziewczyn pojawiających się od czasu do czasu w produkcjach podrzędnych telewizji, w kilka dni stały się osobami, o których mówi cała Polska. Dużo było hejtu, mało rozsądku, a zainteresowanie nimi nie słabnie.
Dziennikarskie teorie
- Zrozumiałabym, gdyby potraktowali siostry jako rodzaj kabaretu i trochę się z nich ponabijali, ale one rozpętały koncert nienawiści - mówi mi dziennikarka, która miała styczność z Godlewskimi. - Moim zdaniem tym, co doprowadziło do aż takiej eskalacji agresji, nie była piosenka, ani nawet operacje plastyczne, ale to, że sprawiają wrażenie wyuzdanych. Jesteśmy społeczeństwem, w którym kobietom wolno dużo mniej. Ten lincz był przejawem kontroli społecznej, sygnałem, że "taka być nie możesz, bo spotka cię to samo" – dodaje.
Siostrom, a właściwie jednej z nich, Małgorzacie, zaproponowałam wywiad, ale nie taki, jakich udzielała dotychczas. Poważniejszy, bez blichtru, pokazujący siostry od bardziej ludzkiej strony. To właśnie od filmików nagrywanych przez Małgorzatę zaczęła się przecież cała historia. Opublikowała kilka materiałów w sieci, a niedługo później rozpętała się burza wśród internautów. Małgorzata na prośbę o wywiad nie odpisała. Przyjęła mnie za to do znajomych na Facebooku, których w tym momencie ma już 5000. Pomyślałam, że może i dobrze – siostry bardzo dbają o swój medialny wizerunek.
Małgorzata Godlewska ma 27 lat, jest pielęgniarką
Wszystko w rodzinie
Siostry wychowały się w Malborku i tak naprawdę jest aż pięć. W mediach pokazują się 25-letnia Monika, która przyjęła pseudonim Esmeralda, 27-letnia Małgorzata i 34-letnia Magdalena. Jest jeszcze Jowita – od dekady mężatka, uczy w szkole w małym miasteczkumiasteczku w woj. pomorskim. Do fanek medycyny estetycznej ani chirurgii plastycznej raczej nie należy. Piątej siostry nie udało mi się namierzyć. Godlewskie pochodzą z wielodzietnej rodziny i mówią, że są z tego dumne. Oprócz sióstr wychowywały się też z trzema braćmi. 21-letnim Łukaszem, starszym od sióstr Dawidem, który jest pilotem wojskowym, i Jakubem - w tym roku będzie obchodził 18. urodziny, trenuje z sztuki walki, z siostrami ma bardzo dobre relacje.
Małgosia Godlewska, która dopiero co obchodziła 27. urodziny, jest absolwentką Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i pracuje jako pielęgniarka na oddziale traumatologii w szpitalu wojskowym na Szaserów. Idę tam po pracy, w środku orkanu Fryderyka. Szpital o 19 świeci pustkami. Chodzę przemoczona po sześciopiętrowym molochu, który o tej porze przypomina trochę szpital Królestwo z serialu von Triera.
O Małgosię pytam jedną z lekarek. Blondynka około czterdziestki. Przyznaje nerwowo, że nie zna nikogo takiego, ale potem słyszę, jak mówi spotkanej na klatce schodowej koleżance, że ktoś wypytuje o Godlewską. Większość personelu kojarzy Małgosię z wyglądu, część nie ma pojęcia o jej internetowym drugim życiu. Po 40 minutach snucia się po szpitalu spotykam wreszcie kogoś rozmownego.
- My się jako pielęgniarki bardzo wspieramy, także nawet jakby ktoś miał jakieś zastrzeżenia do Gosi, to pewnie by z dziennikarzami tego nie roztrząsał. Ale ponieważ mam same pozytywy do powiedzenia, to mogę z panią porozmawiać - zaczyna.
- Małgosia jest przede wszystkim bardzo ciepła, wesoła, do tego ma świetne podejście do pacjentów – żartuje z nimi, jest bardzo empatyczna, taka zaangażowana. Bardzo fajna dziewczyna moim zdaniem, do tego pracowita. Z wyglądu to nie będę oceniała, o gustach się nie dyskutuje. My wiemy, że ona występuje w tych programach, teledyskach, ale każdy ma inny pomysł na swój wolny czas. Przykro mi, że ludzie tak strasznie ją krytykują, mimo że jej nie znają. Jakby ją zobaczyli w pracy, od razu zmieniliby o niej zdanie. To jest bardzo ciężka praca, obciążająca fizycznie i emocjonalnie. Zarwane noce, nie za wysokie zarobki. Pusta panienka się do tego nie nada – opowiada.
Magda przed swoim gabinetem Godlewska Clinic w Łodzi
Skryty krytyk i Esmeralda
- Problem z krytykami "twórczości" sióstr polega na tym, że oni nie rozumieją, jak działają media, niewłaściwie interpretują przekazy. Dla nich kilkuminutowe nagranie to "cała prawda", tymczasem to po pierwsze jakiś miniaturowy wycinek, a do tego kreacja medialna. Proszę zobaczyć, że kiedy nagranie zyskało popularność, Godlewskie poszły do marketu zaśpiewać "Pada śnieg" nad zbiornikiem, w którym pływały karpie. To była ironiczna odpowiedź na pseudonim "śpiewające karpie". Myślę, że prywatnie to nie są głupie dziewczyny. Do tego na hejt reagują ze spokojem, co w polskich mediach nie jest regułą. Może to świadczyć o dojrzałości – mówi mi Katarzyna Gajlewicz-Korab z Uniwersytetu Warszawskiego.
Monika (lub Esmeralda) jest rozwódką, ma dwuletniego syna Milana. Utrzymuje się z pracy w klinice medycyny estetycznej i studiuje psychologię sądowo-penitencjarną na Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Warszawie. Na wykłady Monika chodzi całkiem regularnie, a znajomi ze studiów określają ją mianem "normalna", co może nie stanowi najbardziej szczegółowej charakterystyki, ale między wierszami zdradza, jak jest postrzegana.
Monika wygląda na znacznie więcej niż 25 lat, dlatego mam mały problem z myśleniem o niej jako o dziewczynie bądź co bądź bardzo młodej, młodszej ode mnie. Wiele kobiet w jej wieku wciąż jest na garnuszku rodziców, ona sama się utrzymuje, łączy studia z pracą i z wychowywaniem syna. Dodatkowo pomaga siostrze w rozkręcaniu gabinetu w Łodzi, więc ciągle kursuje między miastami. Czyżby "śpiewający karp" był bardziej pracowity i samodzielny niż niejedna rówieśnica złośliwie komentująca jej wygląd?
Miłośnikom produkcji dla widzów 18+ jest znana z trzeciego sezonu "Ex na plaży". Ośmioro atrakcyjnych kobiet i mężczyzn, którzy nie stronią od alkoholu i lubią imprezy, zostaje wysłanych na Cypr. W między czasie przyjeżdżają do nich byli partnerzy i partnerki, którzy chodzą na randki z innymi uczestnikami. Panie przez większość czasu występują w bikini, a panowie – w slipach. Monika w programie kilka razy wdała się w bójkę z innymi uczestniczkami, mimo to fani programu uznali ją za mniej fałszywą od innych dziewczyn. Monika przez jakiś czas była też związana z Wojciechem Golą – uczestnikiem podobnego formatu, "Warsaw Shore".
Monika (Esmeralda) Godlewska w programie "Ex na plaży"
Granice obciachu
- Jako medioznawczynię, siostry Godlewskie zainteresowały mnie szczególnie. Przede wszystkim dlatego, że tak niskiego poziomu, na tak dużą skalę jeszcze w polskich mediach nie było. Bohaterowie programów, takich jak "Warsaw Shore", byli jednak zjawiskiem niszowym, skierowanym do wąskiej grupy. Trybsona i spółki więcej było w mediach społecznościowych niż tradycyjnych. Tymczasem o Godlewskich można było przeczytać wszędzie. To przesunięcie kolejnej granicy obciachu, dowód postępującej tabloidyzacji. Przy czym obciachem są nie tyle siostry, co fakt, że media na taką skalę zainteresowały się tematem – mówi doktor Katarzyna Gajlewicz-Korab z Uniwersytetu Warszawskiego.
Najstarsza z sióstr, Magdalena, karierę zrobiła największą. Jest też najlepiej wykształcona i (zdaniem internautów) najładniejsza. Na swoim profilu na Facebooku napisała niedawno: "Przewartościowałam swoje całe życie i zrezygnowałam z nagrywania durnych infantylnych programów, rozbieranych zdjęć sprzedając w nich siebie, żyjąc daleko od Boga. Nie dawało mi to szczęścia, umierałam w środku, dlatego kilka lat temu wybrałam Boga, rozwój i nareszcie jestem szczęśliwa". Motywacją do zmian miał być jej syn – Natan, który chodzi już do przedszkola.
Magda prowadzi gabinet oferujący usługi z zakresu trychologii i kosmetologii estetycznej. Ukończyła pielęgniarstwo na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi i zarządzanie służbą zdrowia na Politechnice Łódzkiej, jest też technolożką żywienia. Była prezenterką programów disco polo, kilka razy gościła na łamach "CKM-u" i "Maxima", wzięła udział w programie "Damy i wieśniaczki". Nagrywała też program, w którym wcieliła się w niegrzeczną panią domu – w skąpych strojach sprzątała salon.
35-latka wystąpiła w niejednym teledysku, między innymi Popka i Czadomana, grała też w filmie "Ostatni klaps", którego gwiazdą była Maja Frykowska, znana z pierwszej edycji programu "Big Brother". Pojawiła się też w polsko-amerykańskiej produkcji "The Deception". Jej około-medialne zajęcia długo by wymieniać, lista jest imponująca.
- Świetna dziewczyna. Profesjonalna, ciepła, sympatyczna. Taka kulturalna. Było z nią o czym porozmawiać. Zero fochów, jak to bywa w przypadku półprofesjonalnych fotomodelek. Zapamiętałem ją naprawdę bardzo pozytywnie. Zdziwiłem się, kiedy wszyscy nagle zaczęli mówić o niej i jej siostrach. Było mi nawet odrobinę przykro – mówi jeden z fotografów, którego znajduję za pośrednictwem strony MaxModels, gdzie Magda ciągle ma konto.
Przyj siostro!
Siostrom Godlewskim nie można odmówić parcia na szkło, ale czy naprawdę to aż takie straszliwe przewinienie? Robią to, co mnóstwo innych młodych, atrakcyjnych dziewczyn marzących o ekscytującym życiu, jakie widziały w telewizji. Udział w programach rozrywkowych, występy w teledyskach czy roznegliżowanych sesjach można w ich przypadku uznać po prostu za hobby. Jedni pielą ogródek, a ogródkiem Godlewskich są występy przed obiektywem. Wszystkie trzy ciężko pracują, Monika i Magda wychowują synów.
- Sława od zawsze interesowała ludzi. Herostrates, w IV w.p.n.e. spalił świątynię uznawaną za jeden z cudów świata, żeby zostać zapamiętanym na zawsze. Przez wiele lat sława była dla zwykłego zjadacza chleba nieosiągalna. W XXI wieku dostaliśmy narzędzia, które znacznie ułatwiły zdobywanie rozgłosu, więc ludzie ochoczo z tego korzystają. Nawet posty naszych znajomych skierowane do wąskiego grona są często niczym innym, jak wołaniem o uwagę – mówi mi doktor Gajlewicz-Korab.
Czynnikiem podbijającym zainteresowanie siostrami są operacje plastyczne. Nie jest to żadna nowość, wszak już uroda Marilyn Monroe była w znacznym stopniu dziełem chirurga.Tyle że przez lata gwiazdy ukrywały fakt, że coś sobie poprawiały, tymczasem współczesne celebrytki są ze swoich operacji dumne. Magia celebrytów opiera się w znacznym stopniu na skojarzeniach z luksusem. Może dla wielkomiejskiej, aspirującej klasy średniej operacja plastyczna synonimem luksusu nie będzie, ale już dla pani, która pracuje w sklepie spożywczym – jak najbardziej.
Kobiety w naszych czasach na każdym kroku są cenzurowane, a na podstawie ich wyglądu wyciąga się wciąż daleko idące wnioski na temat ich seksualności. Jeśli nie przepadasz za makijażem i masz krótkie włosy słyszysz, że jesteś lesbijką. Jeśli ubierasz się w workowate ciuchy i dziwne buty – z pewnością masz jakiś problem na tle seksualnym. Dziewczyny takie, jak Monika, Małgosia i Magda, które hołdują estetyce z filmów porno są na dzień dobry uznawane za "łatwe". Jak gdyby kobiety były poziomami w grze.
Powinnyśmy wykazać się większą wyrozumiałością w stosunku do Godlewskich. W końcu chęć "poprawienia sobie czegoś" jest dla naszej płci pragnieniem tyle powszechnym, ile przemożnym. Zależy jednak od stanu konta i estetyki, w której wyrośliśmy. Możesz marzyć o hybrydzie, keratynowym prostowaniu włosów i tuszu do rzęs Too Faced, a dla innej dziewczyny tym marzeniem będzie większy biust, 14-centymetrowa szpilka i czarne włosy do pasa.
Internauci uwielbiają je oglądać
Kilka lat temu Grzegorz Miecugow powiedział, że największą słabością dzisiejszych mediów jest odbiorca. To jego potrzeby i zainteresowania postawione w centrum sprawiają, że poważne niegdyś tytuły zaczynają przypominać tabloidy. Ta wypowiedź sprowokowała burzliwą dyskusję. Oponenci dziennikarza mówili o misyjności mediów i o tym, że za tabloidyzację należy obwiniać dziennikarzy i wydawców. To oni zajmują się historiami takimi jak "śpiewające karpie", bo tak jest po prostu łatwiej, taniej i szybciej.
Oczywiście jako odbiorczyni mogłabym się poczuć dotknięta, ale jako że siedzę też po stronie, która patrzy w Google Analiticsa wydaje mi się, że to spór typu "co było pierwsze – jajko czy kura". Czytelnicy w siostry Godlewskie klikać uwielbiają.
Andy Warhol uważał, że każdy będzie miał swoje 15 minut sławy. I choć trudno rozsądzić czy to stwierdzenie czyni z niego wizjonera czy raczej prowokatora, niewątpliwie opisuje czasy, w których żyjemy. 15 minut sławy Moniki, Magdy i Małgosi przypada teraz. I szczerze jestem przekonana, że są świetnymi, ciepłymi dziewczynami z poczuciem humoru. Silikonowe usta nie są probierzem rozwiązłości. Nie są też nim piersi, ani żadna inna część ciała czy garderoby.