Małżeńskie porady profesora Lwa‑Starowicza
Mam 29 lat, za sobą kilka poważniejszych związków i za każdym razem w pewnym momencie/etapie tego związku zaczyna mi w partnerze przeszkadzać wszystko – od tego, jakie nosi buty, po to, jak odstawia mleko do lodówki. Za każdym razem przez takie właśnie „drobnostki” kończy się mój związek. Dlaczego tak się dzieje i czy można jakoś ten czas przetrwać?
08.07.2016 | aktual.: 11.07.2016 21:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz: Jest kilka typowych przyczyn tego typu historii związków. Pierwsza – lęk przed zaangażowaniem się, miłością i utrwaleniem związku. Może to np. wiązać się z negatywnymi doświadczeniami wyniesionymi z domu rodzinnego, takimi jak: romanse rodzica, miłość uzależniająca i sprawiająca cierpienie, wykorzystanie przez drugą osobę, niewiara w trwałość związku. Lęk może też wynikać z doświadczenia bycia porzuconą przez partnera, którego się kochało.
Druga przyczyna: po fazie fascynacji osobą partnera pojawia się bardziej krytyczne ocenianie jego osoby. Zaczyna dostrzegać się w nim wady, wspomniane „drobnostki” i czar pryska. I tak do kolejnej fascynacji. Koło się zamyka. Nie było jednak w takim związku miłości, w której akceptuje się drugą osobę z jej wadami. Ważniejsze są jej zalety. Często w takich przypadkach dominuje fascynacja erotyczna, seks, a to po pewnym czasie słabnie.
Trzecia przyczyna: ukryte podłoże pojawiania się niechęci do partnera, np. z powodu walki o władzę w związku bądź z uwagi na przyzwyczajenia i nawyki rozbieżne z zachowaniami drugiej osoby. Tego typu sytuacje pojawiają się np. u singli przyzwyczajonych do pewnego porządku lub upodobań życia codziennego. Mieszkanie z drugą osobą oznacza jej wejście w uporządkowany świat, co może zacząć przeszkadzać.
W przypadku, kiedy historie związków stają się podobne w przebiegu i ich zakończeniu, warto poznać nieuświadamiane mechanizmy. W takich przypadkach pomocny jest kontakt z psychoterapeutą.
Czy nie jest dużym ryzykiem branie pochopnie ślubu, w momencie, gdy młodzi znają się krócej niż 2 lata? Generalnie mówi się, że do 2 lat trwa okres zauroczenia drugą osobą, więc patrzymy na nią przez różowe okulary. (Dominika)
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz: Nie ma określonego czasu trwania znajomości koniecznego do podjęcia decyzji o ślubie. W przeszłości istniał okres narzeczeństwa, zwykle obejmujący ok. 1–2 lat. Obecnie to sami zainteresowani decydują, kiedy zawrzeć małżeństwo. To prawda, że okres zauroczenia, zwany potocznie „tańcem godowym”, trwa średnio do 2 lat i rzeczywiście patrzy się wówczas na siebie przez różowe okulary.
Nie tyle jest jednak ważny czas trwania znajomości przed ślubem, co jego intensywność, częste bycie razem. Jeżeli nawet mija okres tańca godowego, to nie oznacza, że nadejdzie kryzys, zmniejszenie się fascynacji, spadek zainteresowania drugą osobą. Udany związek opiera się na fundamentach opisanych w jednym z numerów „Magazynu WESELE” (Dekalog dobrego małżeństwa – przyp. red.). Niektóre z nich warto przypomnieć: miłość, przyjaźń, bliskość, dobre porozumiewanie się, udany seks, wzajemne poczucie odpowiedzialności. W zasadzie losy każdego związku zależą również od innych czynników, np. scenariuszy uformowanych w życiu rodzinnym, współpracy i współdziałania, umiejętności rozwiązywania sytuacji konfliktowych, wzajemnego poznania. Z doświadczenia wiem, że szczególnie ważne są kompromisy.