Maria Kasprowicz – muza artystów
„Chciałabym być towarzyszką życia wszystkich poetów świata” – pisała kobieta, dla której głowę straciło kilku twórców, choć dla polskiej literatury najważniejszy okazał się jej związek z Janem Kasprowiczem, piszącym dla swojej ukochanej: „Lubię, gdy stajesz za mną, / Na tym tu wiejskim balkonie, /
Który poczerniał od deszczów, / Lecz dzisiaj mi w blaskach tonie”. Choć Maria nie uchodziła za wybitną piękność, miała w sobie mnóstwo erotycznego magnetyzmu i potrafiła to wykorzystywać.
„Chciałabym być towarzyszką życia wszystkich poetów świata” – pisała kobieta, dla której głowę straciło kilku twórców, choć dla polskiej literatury najważniejszy okazał się jej związek z Janem Kasprowiczem, piszącym dla swojej ukochanej: „Lubię, gdy stajesz za mną, / Na tym tu wiejskim balkonie, / Który poczerniał od deszczów, / Lecz dzisiaj mi w blaskach tonie”. Choć Maria nie uchodziła za wybitną piękność, miała w sobie mnóstwo erotycznego magnetyzmu i potrafiła to wykorzystywać.
Córka rosyjskiego generała Wiktora Bunina i pochodzącej ze znamienitej szwedzkiej rodziny Marii (z domu Anderson), przyszła na świat w 1887 roku w Petersburgu od najmłodszych lat miała jasno sprecyzowane plany. „Odkąd zaczęła się moja indywidualność, było moim dążeniem, aby stać się towarzyszką życia człowieka tworzącego” – notowała wiele lat później w „Dziennikach”.
Jako 10-latka Maria zachorowała na szkarlatynę, czego konsekwencją była nieuleczalna choroba stawów. Jednak nawet fizyczne niedomagania nie powstrzymały młodej kobiety przed dążeniem do realizacji młodzieńczych marzeń, co ułatwiały liczne podróże po europejskich uzdrowiskach. We Włoszech nastoletnia Maria poznała początkującego poetę Eugenio Coselchiego, z którym się zaręczyła. Choć niedługo później para się rozstała, twórca napisał w liście do ukochanej: „Błogosławię Cię za to, że uczyniłaś ze mnie człowieka. I pomożesz mi stać się artystą”.
Prawdziwym przełomem w życiu Marii okazała się jednak podróż pociągiem z Rzymu do Neapolu, którą odbyła wiosną 1907 roku…
Poeta w depresji
20-latka jechała na południe Włoch w towarzystwie ciotki, malarki Eugenii Anderson-Łuczyńskiej. Ciepły śródziemnomorski klimat bardzo służył chorowitej Marii.
W pewnym momencie do dwóch podróżujących kobiet dosiadł się niewysoki i korpulentny mężczyzna o rumianej twarzy, z lokiem nad wysokim czołem. Wyglądał na kupca, ale gdy się przedstawił wyszło na jaw, że jest poetą. Jego nazwisko prawdopodobnie było znane Marii, która interesowała się literaturą, a 47-letni wówczas Jan Kasprowicz uchodził za niezwykle utalentowanego twórcę, choć niewykluczone, że Rosjanka bardziej kojarzyła go z głośnym skandalem towarzyskim. Artysta wyjechał bowiem do Włoch, żeby uporać się z traumą po rozstaniu z drugą żoną, Jadwigą, która jeszcze niedawno pisała do Kasprowicza, że „jest słonkiem, co ją do życia obudziło” i urodziła mu dwie córki. Niedługo później zakochała się jednak w Stanisławie Przybyszewskim, który podczas pobytu we Lwowie mieszkał u Kasprowiczów. Słynny skandalista uwiódł Jadwigę.
Gdy Jan się o tym dowiedział, zadał żonie dramatyczne pytanie: kogo wybierasz?, a ona przytuliła wówczas kochanka. Po tragicznej śmierci żony Przybyszewskiego, Dagny, Jadwiga odeszła od męża, zostawiając pod jego opieką córki. Przyjaciele namówili załamanego Kasprowicza na podróż do Włoch, licząc, że nadużywający wódki poeta zamieni ją na słabsze wino. Jak się okazało, wyprawa przyniosła znacznie poważniejsze „konsekwencje”.
Zwodniczy blask
Rozmowa w pociągu do Neapolu błyskawicznie zbliżyła Marię i Jana Kasprowicza. Potwierdziły się słowa Rosjanki, która później pisała w dzienniku: „Umiem podchodzić do ludzi, bywać w zależności od warunków dzieckiem lub kobietą, dumną lub naiwną, szczerą lub opanowaną, przybierać, zupełnie bezwiednie, mnóstwo najrozmaitszych form. (…) Miałabym ochotę porównać siebie z błyszczącym kamyczkiem, nie cennym, lecz posiadającym silny zwodniczy blask”.
Ten blask niemal oślepił poetę. Jak relacjonowała Maria w rozmowie z Tadeuszem Różewiczem, Kasprowicz w pewnym momencie chwycił ją w ramiona. Gdy do przedziału weszła ciotka Eugenia „chwyciła kuzynkę za rękę i próbowała oderwać, ale ona mocno się go trzymała”.
Podobno pod wpływem Kasprowicza obie panie zdecydowały się zmienić plany i pojechały do Sorrento. Wspólny pobyt w niewielkiej miejscowości nad Morzem Tyrreńskim musiał wywrzeć na poecie ogromne wrażenia, ponieważ po powrocie do Lwowa zanudzał przyjaciół opowieściami o spotkaniu z piękną Rosjanką. „W sposób delikatny i wysoce inteligentny zdołała wczuć się w jego hymny; umiała mówić tak sugestywnie, że z taką bezpośredniością i wyczuciem poezji spotkał się po raz pierwszy. Widać było, że znajdował się pod jej urokiem” – wspominał znany malarz i pedagog Tymon Niesiołowski.
Jednak przez następne dwa lata Maria i Jan nie utrzymywali kontaktów. Do ponownego spotkania doszło całkowicie przypadkowo.
Wyższość Marusi
W 1909 r. Maria wracała do Petersburga z kolejnej podróży. Nocowała we Lwowie, a rankiem postanowiła przespacerować się po Lwowie. Przechodząc przed jedną z miejscowych kawiarni zauważyła siedzącego przy stoliku Kasprowicza. Dosiadła się do poety, który wyznał, że od czasu włoskiej podróży często myśli o Marii. Postanowili wówczas utrzymywać kontakt korespondencyjny. Listy stawały się coraz bardziej emocjonalne, a w kwietniu 1911 r. Kasprowicz zjawił się w petersburskim domu Buninów, by poprosić o rękę ich córki. Choć wyglądał dość ekstrawagancko (miał na sobie kapelusz z szerokim rondem i dekadencką pelerynę) otrzymał zgodę rodziców Marii. 30 września, w urzędzie stanu cywilnego w Dreźnie, odbył się ślub, a pół roku później – ceremonia w zborze protestanckim (kościół katolicki ani cerkiew nie wyraziły zgody na udzielenie sakramentu dwukrotnemu rozwodnikowi).
Najtrudniejszym zadaniem dla Marii okazało się przekonanie do siebie córek Kasprowicza z poprzedniego małżeństwa. Jedna z nich, Anna, wspominała pierwsze spotkanie z macochą: „(…) ode mnie była starsza o osiem lat. Ale może z powodu jednak tej różnicy, a także pewnych cech charakteru, których wtedy jeszcze nie znałyśmy, Marusia (...) odnosiła się do nas z pewną wyższością, jeszcze wówczas delikatnie tylko zaznaczoną, ale przez nas już wyczuwaną”.
Stosunki z pasierbicami pozostały dość chłodne. Także w relacjach z mężem bywało różnie. „Aby być naprawdę kochaną przez mężczyznę, kobieta musi kochać mniej od niego. Wtedy nad nim panuje, potrafi go utrzymać przy sobie przez całe życie. Miłość prosta, naturalna, a taka przeważnie jest miłość prawdziwa, rzadko zadowala mężczyznę. Potrzebuje on podniety, świadomej sztuki kochania. Chce, aby kobieta działała nie tylko na serce i zmysły, ale i na wyobraźnię. A zwłaszcza na ambicję” – pisała Maria.
Wymagania Janka
W czasie I wojny światowej Kasprowiczowie zamieszkali w Tatrach, które z czasem stały się natchnieniem dla poety, tworzącego tam kolejne części słynnej „Księgi ubogich”. Jan codziennie wychodził rano z notatnikiem na górskie wycieczki, a po powrocie czytał żonie to, co napisał.
Po wojnie doszedł do wniosku, że chce kupić dom w Zakopanem. Do Kasprowiczów zgłosiła się wtedy angielska malarka Winfifred Cooper, która chciała sprzedać niedawno kupioną urokliwą posiadłość na Harendzie. Dzięki honorarium za przetłumaczenie dzieł Szekspira poeta mógł kupić dom i wprowadził się tam pod koniec 1923 r.
Jednak Maria nie była szczęśliwa. „Uświadomiłam sobie nagle, że Janek wymaga ode mnie czegoś przeciwnego mej własnej naturze. Poddać się temu oznaczałoby to samo, co okaleczyć siebie, zamknąć drzwi na otwarte, falujące morze żywego życia” – pisała. Niedługo później nawiązała romans z Bojanem Panewem, zafascynowanym Kasprowiczem bułgarskim literaturoznawcą, który przyjechał do Zakopanego, żeby poznać swojego idola, ale bardziej zainteresował się jego żoną. „Pani zabija w sobie najcudowniejsze – duszę i możliwość jej rozwoju” – pisał do Marii, która w końcu zdecydowała się wyjechać z kochankiem do Lwowa, przy cichej aprobacie Kasprowicza. Poeta nie chciał bowiem stawać na drodze szczęścia ukochanej.
Strażniczka pamięci
Gdy kilka miesięcy później skruszona Maria wróciła do Zakopanego zastała Kasprowicza w fatalnym stanie. Nieleczona cukrzyca przykuła go do łóżka. Na kilka miesięcy przed śmiercią poety, w domu na Harendzie pojawił się Stanisław Ignacy Witkiewicz, który wykonał pastelowe portrety Kasprowicza i jego żony.
Nad głową wybitnego artysty unosi się żółta aureola – malarz w ten sposób uwieczniał przeczucie dotyczące rychłego zgonu modela. Jan Kasprowicz zmarł 1 sierpnia 1926 r. Tego dnia Maria zerwała i zasuszyła jego ukochane nasturcje, które do dziś leżą na Harendzie, jako najbardziej osobista chyba pamiątka ich związku.
Po latach żmudnych prac, na stoku nad Zakopianką stanęła granitowa, stylizowana na góralszczyznę kaplica, gdzie 1 sierpnia 1933 roku, w szóstą rocznicę śmierci, urządzono poecie powtórny pochówek. W 1950 roku z inicjatywy Marii powstało Muzeum Jana Kasprowicza.
Jej niezwykła osobowość nadała temu miejscu charakter ośrodka życia kulturalnego, w którym bywali wielcy artyści, m.in. Kornel Makuszyński, Antoni Słonimski, Karol Szymanowski, Zofia Nałkowska czy Tadeusz Różewicz. Maria nie potrafiła si oprzeć niektórym artystom, głośno było o jej romansach z rzeźbiarzem i architektem Karolem Stryjeńskim czy pisarzem Michałem Choromańskim, który w powieści „Schodami w górę, schodami w dół”, uwiecznił ją w postaci Draginy Łuckiej, wdowy po rzeźbiarzu. Maria zmarła w Zakopanem 12 grudnia 1968 r. Spoczęła w mauzoleum, u boku swojego małżonka. Zgodnie z jej pragnieniem, nad płytą nagrobną umieszczono fragment VII wiersza „Księgi ubogich”
Ewa Podsiadły-Natorska/(gabi)/WP Kobieta
Korzystałam z książki Radosława Romaniuka „One. Kobiety, które kochały pisarzy”