Mariah Carey życie zawdzięcza Bogu
Mariah Carey twierdzi, że w jej życiu nie ma miejsca na romantyczne związki. Nie pogodziła się jeszcze z porażką swojego małżeństwa, a minęło już tak dużo czasu...
Piosenkarka przyznaje, że to wiara pomogła jej przetrwać poważne załamanie, jakie przeżyła w latach 2001-2002, kiedy jej film i album "Glitter" zrobiły spektakularną klapę, a wytwórnia Virgin rozwiązała z nią kontrakt.
W tym czasie bardzo ważną rolę w życiu Mariah odegrał wielebny Clarence Keaton, który wystąpił z piosenkarką na tegorocznej uroczystości rozdania nagród Grammy.
"Całe swoje życie zawdzięczam Bogu. To on dał mi wszystko, co mam. Miałam w życiu trudne etapy i niektórzy ludzie mieli, mają i nadal będą mieć, różne opinie na mój temat, ale to wszystko nie ma znaczenia, dopóki mogę liczyć na bezwarunkową miłość Boga i wiem, że On zawsze będzie przy mnie. W szczególnie trudnym okresie mojego życia mogłam częściej chodzić do kościoła i nawiązałam wyjątkowe relacje z moim pastorem, wielebnym Clarencem Keatonem, który bardzo mi pomógł" - mówi gwiazda zapewniając, że w jej życiu ciągle nie ma miejsca na romantyczne związki, ponieważ nie przebolała jeszcze porażki swojego małżeństwa z Tommym Mottolą.
"Nigdy nie byłam osobą, która rzuca się ze związku w związek. Miałam kiedyś męża, ale nasze małżeństwo rozpadło się i ta porażka w dużej mierze ukształtowała moje obecne podejście do związków. Mój nowy partner musiałby odbierać na tych samych falach, co ja, mieć podobne poczucie humoru i nie przejmować się tym, że znajdzie się w cieniu mojej sławy". - mówi.