Martyna Wojciechowska o rozstaniu z podróżnikiem. Dziennikarka przeżyła wielkie rozczarowanie
W lipcu tego roku okazało się, że para podróżników, Martyna Wojciechowska i Przemek Kossakowski, rozstała się. Przez wiele miesięcy dziennikarze milczeli na temat szczegółów zakończenia relacji. Teraz głos zabrała prezenterka. W rozmowie z magazynem "Pani" wyznała, że koniec związku był dla niej "zaskoczeniem".
21.09.2021 16:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Martyna Wojciechowska i Przemek Kossakowski nie są już razem
Szczęściem dziennikarki i podróżnika żyła cała Polska. Martyna Wojciechowska i Przemek Kossakowski byli uważani za parę, która jest wręcz idealna – łączyły ich m.in. wspólne zainteresowania, pasje, wrażliwość na losy świata. Nic nie zapowiadało końca tego związku. Wręcz przeciwnie, po bajecznym ślubie, wiele osób spodziewało się, że ich życie rodzinne nabierze tempa.
Po ogłoszeniu informacji o rozstaniu, zarówno dziennikarka, jak i podróżnik, milczeli na temat szczegółów swojej decyzji. Teraz Martyna Wojciechowska zdecydowała się na wyznanie. Powiedziała, że była gotowa na związek. Niepewność pojawiła się zaś po stronie Kossakowskiego.
"Jestem tylko człowiekiem i dosięgają mnie takie problemy, jak nas wszystkich. Wiele kobiet ma za sobą podobne doświadczenie, wiem, bo piszą do mnie, podchodzą na ulicy, okazują wsparcie. Mam 47 lat i moja decyzja o stałym i tak poważnym związku była głęboko przemyślana. Podjęłam, jak sądziłam, najlepszą z możliwych i zamierzałam w niej wytrwać. Bo chodziło także o stabilizację dla mojej córki, którą wychowuję sama po śmierci jej taty, a odpowiedzialność i dane słowo są i zawsze pozostaną dla mnie wartościami nadrzędnymi. To nie ja zmieniłam zdanie, byłam bardzo zaskoczona, ale nie mam na to wpływu. Nie chcę jednak, żeby ta historia przylgnęła do mnie jak łatka" - wyznała.
"Uważam się za boginię"
W dalszej części wywiadu gwiazda TVN mówi, że jest dumna z siebie i swoich dokonań. Jest szczęśliwa, że jej córka ma dom, do którego chce wracać oraz gdzie panuje otwartość i szacunek. "Nie jestem typem housewife z amerykańskiego filmu z lat 50. Nie pomykam po kuchni w szlafroczku i na obcasikach, pichcąc wyrafinowane dania. Ale uważam się za boginię, bo stworzyłam dom, do którego moje dziecko chętnie wraca, gdzie czuje się bezpiecznie, jest szczęśliwe i może o wszystkim porozmawiać" – powiedziała podróżniczka.
Autorka programu "Kobieta na krańcu świata" stwierdziła również, że ważne jest dla niej, aby uczciwie mówić o swoich potknięciach i niepowodzeniach.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!