Matka, żona, kochanka... w jednej osobie?
Trzy ideały mężczyzny: idealna żona, idealna matka, idealna kochanka. Warunek? Aby nigdy się nie spotkały… Czy ten żart kryje w sobie ziarno prawdy? Czy te trzy role mogą połączyć się w osobie jednej kobiety? I co sądzą na ten temat same zainteresowane? Pytamy mężczyzn, pytamy kobiety – co z seksem przed ślubem, po ślubie i gdy pojawiają się dzieci?
16.03.2012 | aktual.: 03.10.2018 13:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mitów na temat zależności kobiecej seksualności od jej roli społecznej funkcjonuje całe mnóstwo. Kochanka nie może być dobrą żoną, dobra żona nie będzie idealną kochanką, świetnie sprawdzi się za to w roli matki. Matka kochanką też nie powinna być, ale już obowiązki żony nie zaprzeczają opiece nad dzieckiem. Takie stereotypy wciąż funkcjonują, jednocześnie jednak kusząca tajemnica wciąż pozostaje nierozwiązana – czy te trzy aspekty mogą dotyczyć jednej kobiety? A więc pytamy: czy ktoś taki ideał spotkał?
Bartek, 34-letni przedstawiciel handlowy, Michał, 39-letni właściciel małej firmy i Artur, 42-letni lekarz. Po drugiej stronie 30-letnia Anka, świeżo upieczona mama, Justyna, 3 -letnia kosmetyczka bez dzieci, za to z kilkuletnim stażem małżeńskim i 38-letnia Agata, która ma dwójkę dzieci i niedawno po raz drugi wyszła za mąż. „No i co, możliwe czy nie? Czy kobieta może dać radę być idealną w każdej dziedzinie?” – pyta Justyna.
„No właśnie, znowu ten ideał” – wzdycha Anka. „Wychowuj dzieci, dbaj o męża, pracuj do 60-tki i oczywiście wszystko to rób idealnie. Mam 3-miesięczną córeczkę. Jest przecudowna, najśliczniejsza i generalnie jest łatwiej, niż się tego obawiałam. Ale prawda jest taka, że na razie nie mam dla siebie w ogóle czasu, mieszkanie zamieniło się w pralnię, suszarnię i prasowalnię. Co się próbuję ładnie ubrać, to zaraz mnie Julcia opluje, a na szyi zamiast apaszki mam tetrową pieluchę. Czy czuję się żoną? Tak, właściwie tak. Matką? Jak najbardziej. Kochanką? Wcale. Niestety, ale tak jest” – opowiada Anka.
„No tak, ale są w życiu pewne etapy gdzie na trochę trzeba przystopować” – wtrąca Michał. „Moja żona, po urodzeniu bliźniaków, właściwie zamieszkała w pokoju dzieci. Jak jedno spało, to drugie jadło, potem zamiana. W nocy dyżury na zmianę, żywiłem się na mieście, a żonie gotowałem stale ryż i kurczaka, bo chciała karmić, a dzieciaki uczulone. I wtedy też „matka” dominowała, a reszta czekała. Teraz dzieci podrosły i można wszystko inaczej zorganizować, ale początki zawsze są trudne. Nie powiem żeby nam było łatwo. Nie było czasu żeby sobie spokojnie porozmawiać, a co dopiero myśleć o romantycznych chwilach. Ale warto było, bo teraz sobie odbijamy” – śmieje się Michał.
Na dzieci przyjdzie czas!
„I właśnie dlatego nie mamy z żoną dzieci” – zaznacza Artur. „I jest nam ze sobą we dwójkę dobrze. Dużo wyjeżdżamy, zwiedzamy, mamy wspólne pasje. Oprócz pracy nic nas nie wiąże, jak nam przyjdzie do głowy jakieś ciekawe miejsce, można zorganizować wyprawę. Żona pracuje w szkole, może dlatego nie czuje jakiegoś „parcia” na dziecko” – śmieje się. „Ale jest tez tak, że człowiek przyzwyczaja się do wygód. Nie mogę sobie wyobrazić zarwanych nocy, uwiązania, pieluch” – twierdzi Artur.
„Też tak mam” – przyznaje Justyna. „Gdy wychodziłam za mąż, myślałam, że dziecko będzie szybciej. Ale lata mijały, otworzyłam gabinet i teraz łapię się na tym, że właściwie to ja chyba nie chcę. A zaczynają się komentarze, pytania – a kiedy, a dlaczego nie ma, a co się dzieje, czy nie możecie. Koszmar” – wzdycha. „Ale jeżeli chodzi o seks, to nie mogę powiedzieć, żeby małżeństwo źle na niego wpływało” – śmieje się. „Czuję się żoną i kochanką i nie dam sobie wmówić, że nie można tego połączyć”. „Można, można, ale trzeba ciągle się o siebie starać, może dziwnie to brzmi w ustach mężczyzny, ale łatwo zaniedbać związek” – zgadza się Artur. „No i pokusy czyhają, w końcu statystyki mówią same za siebie - ponad połowa małżeństw się rozpada, z jakiegoś powodu tak się dzieje. Na pewno pojawienie się dziecka robi swoje, to duże wyzwanie dla ludzi, którzy dotąd spokojnie i wygodnie sobie żyli.”
Kochanka… i wystarczy
„Jak was słucham, to z jednej strony podziwiam, ale z drugiej się cieszę, że mam tak, jak mam” – śmieje się Bartek. „Bo ja zatrzymałem się na etapie bycia z idealną kochanką. Miałem taki moment, że myślałem o małżeństwie, ale teraz cieszę się, że tego nie zrobiliśmy, bo związek się rozpadł. No i w moim towarzystwie małżeństwa jakoś nie są szczęśliwe. Na wyjazdach naoglądam się, jak ludziom puszczają hamulce, a potem wracają do żon lub mężów. Po co mi to? Wolę czysty układ. Jest ok., jesteśmy razem, nie ma problemów. Jak się coś zmieni, to będę się martwił. Mogę sobie gdybać, że dla mnie kochanka nie może być matką, albo że może, ale to i tak zależy tylko od nich, jak sobie zorganizują życie, jakie mają zasady.” „Racja” – przyznaje Artur. „To od danej pary zależy czy się dogadają po ślubie lub po urodzeniu dziecka. Ale jeżeli chce się, żeby było i dziecko i seks i jeszcze czas na jakieś przyjemności, to trzeba sobie radzić we dwójkę, podzielić się obowiązkami.”
Kompromis, zrozumienie i chęci = sukces
„W pierwszym małżeństwie chciałam być we wszystkim idealna” – opowiada Agata. „Idealna w domu, idealna w łóżku, potem pojawiły się dzieci więc idealna matka. Tylko, że nigdy nie prosiłam o pomoc. Uważałam, że muszę sobie ze wszystkim poradzić sama. Mąż też nic nie robił, żeby to moje nastawienie zmienić. No i efekt był taki, że byłam przytłoczona obowiązkami i wychowywaniem dzieci. Zero czasu dla siebie, zero przyjemności. I jeszcze pretensje: dlaczego nie jestem uśmiechnięta, bardziej zadbana? Trudno mi było zakończyć to małżeństwo, szczególnie, że są dzieci, ale jednak to zrobiłam. Dużo pracy włożyłam w zmianę swojego nastawienia. Po jakimś czasie poznałam kogoś i już zupełnie inaczej podchodziłam do związku. Pozwalam się rozpieszczać i nie biorę wszystkiego na siebie. I teraz czuję się jak ideał 3 w 1. Mam kochane dzieci, jestem szczęśliwa w małżeństwie i zadowolona z seksu.” – cieszy się Agata.
Czy więc matka, żona i kochanka mogą spotkać się w osobie jednej kobiety? Czy uda się połączyć te role? Jak się okazuje, spojrzenia na to zagadnienie są różne, bez wątpienia jednak zależą od zasad, którymi kieruje się dana osoba. Sukces zależy od zaangażowania każdego z partnerów, gotowości do pomocy drugiej osobie i zrozumienia dla jej potrzeb. Na internetowym forum podejmującym ten temat, jeden z internautów pisze: „a poważnie to uważam, że jesteście w stanie (być matką, żoną i kochanką – przyp. red.) - tyle, że nie urodził się jeszcze taki facet, dla którego by wam się chciało - na dłuższa metę”. I który to doceni - można by dodać. Powstrzymują nas codzienne problemy, tempo życia, zmęczenie i stres. W efekcie zostawiamy gdzieś w tyle nasze marzenia i pragnienia. Warto więc powiedzieć STOP, spojrzeć wstecz i zastanowić się, co zaniedbaliśmy. W końcu jest o co walczyć.