Matki śledzą dzieci w sieci. Prawda jest wstrząsająca© WP.PL | Paweł Kuczyński

Matki śledzą dzieci w sieci. Prawda jest wstrząsająca

Paulina Brzozowska
24 grudnia 2018

Kalina odkryła, że córka jest anorektyczką. Ala przeczytała, że syn chce się zabić. Córka Magdaleny szukała sponsorów, a Malwina wpadła do "Grupy atencyjnych k...”.

Beata jest mamą 14-letniej Julki. Odkąd dziewczyna weszła w okres dojrzewania, nie ma pojęcia, co się u niej dzieje. – Przestała mi o czymkolwiek mówić. Stała się zamknięta i odburkuje tylko jakieś monosylaby – mówi 38-letnia kosmetyczka z niewielkiej miejscowości pod Łodzią.

- Tylko z internetu wiem, co Julka robi w wolnym czasie i z kim się przyjaźni – zdradza Beata, która swoją córkę obserwuje we wszystkich mediach społecznościowych. Oczywiście z fałszywego konta. – Gdybym zaczęła ją obserwować jako ja, na pewno zaraz by mnie zablokowała, żebym nie widziała, co robi. To przecież obciach mieć matkę w znajomych na Facebooku – dodaje kobieta.

Prawdę o córce Beata odkrywa głównie na Instagramie, na którym Julia dodaje dziesiątki zdjęć. – Mogę wreszcie zobaczyć, co robi na imprezie i z kim się na niej bawi. Nie chcę wykorzystywać tej wiedzy przeciwko niej. Chcę tylko lepiej ją rozumieć i lepiej ją poznać. Chociaż nie zawsze jest to przyjemne – mówi.

- Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Instagrama Julii, byłam w szoku. Wyuzdane pozy, dziwne miny, zdjęcia z imprez, na których był alkohol i papierosy. Przecież ona ma 14 lat! Gdzie się podziała moja mała dziewczynka z uśmiechem od ucha do ucha i dwoma kucykami? Ta wymalowana lalka to nie może być ona! – wspomina Beata. Po jakimś czasie minął jednak pierwszy szok i przyszło zrozumienie oraz ciekawość.

- Przypomniałam sobie, jak w wieku Julki sama podkradałam szminkę siostrze i zakładałam szpilki mamy, kiedy tylko wyszłam z domu i rodzice nie mogli mnie już zobaczyć. To chyba prawo każdego nastolatka, żeby odkrywać po swojemu świat dorosłych. Chociaż nie zawsze podoba mi się, co Julka robi i co dodaje w sieci, przynajmniej mogę to oglądać i monitorować. Gdyby sytuacja zrobiła się niebezpieczna, będę miała szansę zauważyć i zareagować – tłumaczy kobieta.

Porozumienie

- Po pierwsze, trzeba zrozumieć, że w okresie dojrzewania hormony dosłownie zalewają organizm nastolatka, wywołując emocje, z których każda może urosnąć do rangi "tej najważniejszej w życiu". Tak po prostu jest. To fizjologia - mówi psycholog Magdalena Kaczmarczyk.

- Po drugie, nastolatki często uważają, że nikt poza rówieśnikami ich nie rozumie lub nie może pomóc. To powoduje, że młodzież jest stale w napięciu, któremu towarzyszy uczucie niepokoju. A kiedy jeszcze poczują się niezrozumiani przez rodziców, jest bardziej prawdopodobne, że zareagują agresją, będą próbować postawić na swoim i sprawdzić własną siłę. W rzeczywistości będzie to jednak próba zostania usłyszanym. Po trzecie, w dobrych kontaktach z nastolatkiem rodzicom przeszkadza ich własny strach i problemy, bo - nie oszukujmy się - nastoletnie lata ich dzieci są dla nich często trudnym okresem. Według ostatnich badań ryzyko depresji u matki rośnie, kiedy jej dziecko staje się nastolatkiem – wyjaśnia ekspertka.

Kiedy internet skrywa dramat

W niektórych przypadkach obecność naszych dzieci w portalach społecznościowych może odkrywać tragedię, jaką przeżywają.
- Nikt nie wiedział, co się dzieje z moim synem. Kiedyś zostawił otwarte jedno okno dialogowe na Facebooku. Popłakałam się czytając treść. Ciężko się czyta o tym, że dziecko urodzone w bólach i które się kocha ponad wszystko, planuje swoje samobójstwo, bo nie radzi sobie z problemami. Psycholog, rozmowy, pilnowanie, stres... i trzymanie w tajemnicy, skąd posiada się wiedzę, aby nie stracić jego zaufania. Nikomu takiego koszmaru nie życzę – opowiada Ala, której nastoletni syn przeszedł załamanie nerwowe.

Obraz
© Instagram.com

Nie tylko ona odkryła za pomocą mediów społecznościowych dramat swojego dziecka. W podobnej sytuacji znalazła się Kalina. Myślała, że jej córka jest zwykłą, cieszącą się z życia dziewczynką. Do czasu, aż odkryła profil nastolatki na Instagramie. – Myślałam, że to pomyłka. Dziesiątki zdjęć wystających żeber, wychudzonych nóg, łez na policzkach. Nie mogłam uwierzyć, że to moje dziecko. Wszystkie zdjęcia opisywała jednym hashtagiem - #thinspiration – mówi kobieta. Jej nastoletnia córka zachorowała na anoreksję i zachęcała do tego inne dziewczyny, które obserwowały jej profil. Na tym polegają właśnie "thinspirations", czyli inspirowanie się wychudzonymi sylwetkami. Kalina nie zauważyła choroby dziecka. Do dziś nie może sobie tego wybaczyć.

Obraz
© Instagram.com

- Myślałam, że to taki wiek, że nosi workowate swetry, bo po prostu taka jest moda. Obiady jadła, kiedy ja byłam w pracy. A przynajmniej udawała, że jadła. Była chuda, ale myślałam, że z wiekiem nabierze kobiecych krągłości. W jej wieku też byłam bardzo szczupła. Dopiero kiedy zobaczyłam jej profil, zrozumiałam, że moje dziecko ma problem, a ja ją zawiodłam i niczego nie zauważyłam – tłumaczy Kalina.

Za późno na interwencję

Dziś zarówno syn Ali jak i córka Kaliny wyszli na prostą. Wielomiesięczna terapia pozwoliła im uporać się ze swoimi problemami. Czasami jednak ignorowanie tego, co dziecko robi w mediach społecznościowych, może doprowadzić do tragedii. I będzie za późno na reakcję.

- Moja 16-letnia córka została zgwałcona - zaczyna swoją wstrząsającą historię Magdalena. Kobieta nie miała pojęcia, co dzieje się z jej córką. Nastolatka zaczęła wieczorami znikać z domu, nosić krótsze spódniczki. Matka myślała, że to oznaka buntu. Później okazało się, że zachowanie dziewczyny ma drugie dno. Córgka Magdy wróciła do domu zapłakana, w poszarpanej sukience. Przyznała się, co ją spotkało. Sprawa została zgłoszona.

- Dopiero w trakcie śledztwa policja ujawniła wiadomości mojego dziecka z Facebooka. Moja mała dziewczynka wypisywała do starszych facetów, szukała sponsora - wyjaśnia zdruzgotana Magda.

- Z jednym z mężczyzn umówiła się na spotkanie. Miała na tym zarobić, a skończyło się tragedią. To on zrobił jej krzywdę. Moje dziecko pisało z jakimiś zboczeńcami pod moim nosem, a ja niczego nie zauważyłam. Nie umiałam jej ochronić – mówi kobieta.

Seksownie przygryziony palec

Przypomina mi się historia mojej siostrzenicy. Ma 13 lat i zaczyna fascynować się sprawami dorosłych. Zaczyna przygodę z makijażem, buntuje się przeciwko rodzicom… robi dokładnie to, co ja robiłam w jej wieku. Obserwuję młodą na Instagramie. I chociaż nie lubię się czepiać, to czasami zdjęcia, które wrzuca na swój profil, wprawiają mnie w osłupienie. Koszulki odkrywające pępek, fotki z mocnym makijażem, selfie z przygryzionym seksownie palcem. Czasami jej nie poznaję. Nie wiem, czy pokazać te zdjęcia jej mamie. Nie chcę się wtrącać, ale obawiam się, czy takie zachowanie dziewczynki nie jest niepokojące.

Obraz
© Instagram.com

Szukając porady rozpoczęłam dyskusję w jednej z parentingowych grup na Facebooku, która zrzesza rodziców nastolatków. Zapytałam, czy ktoś znalazł się w takiej sytuacji i odkrył w mediach społecznościowych swojego dziecka coś, co kompletnie kłóciło się z jego wyobrażeniem. Zaskoczyła mnie liczba komentarzy. Okazuje się, że nastolatki ukrywają więcej, niż niektórym rodzicom się wydaje.

- Pewnie, że tak. I to niejedną treść. Większość rodziców takowe znajduje, a jak nie, to znaczy, że nie szuka. Znam nastolatki, które mają wzorowe zachowanie i same szóstki. Ideał w domu, a to co wypisują do mojego starszego syna to jakbyś czytała... plus papierosy itd. Nawet nie piszę do rodziców takich nastolatek, bo oni zapatrzeni w córki. Jak nie widzą, co dzieci robią, to trudno – pisze mi Karolina, mama nastoletniego syna.

- Zobaczyłam na Facebooku, do jakiej grupy należy moja córka. Jej nazwa mnie zszokowała. "Grupa atencyjnych ku..w" – dokładnie tak brzmiała. Treści były co prawda nieszkodliwe, ale ta nazwa… Rozmawiałyśmy o tym później i wyjaśniłam córce, co o tym myślę – dodaje Malwina.

Świetne wzorce nie wystarczają

Zapytałam kilku rodziców o to, co czują w związku z tym, że ich dziecko ma swoje internetowe alter ego, którego oni nie znają. Większość z nich zgadza się co do jednego – to nieuniknione.

- Najbardziej boli to, że możesz dawać świetne wzorce w domu, pokazywać zdrowe ścieżki zachowań, a koledzy nauczą ci dziecko wszystkiego, czego byś nie chciała. Nie mamy wpływu na to, co się dzieje w relacjach rówieśniczych, nie utrzymamy dzieci przy sobie, a najbardziej bolesne jest to, że ktoś psuje twoją wieloletnią robotę za twoimi plecami. Pierwszy raz to zrozumiałam wiele lat temu, gdy dziecko z przedszkola przyniosło przekleństwo i z rozbrajająca szczerością zapytało mnie, co znaczy to słowo. To było tylko przekleństwo, ale uświadomiło mi, że to początek trudnej lekcji, która pójdzie z czasem dużo dalej – mówi Dorota, mama dwójki nastoletnich synów.

- Nastolatki mają to do siebie, że mają własne życie, o którym nie mamy pojęcia. Przekraczając próg domu, ukrywają swoje drugie ja, albo nawet nie ukrywają, tylko zwyczajnie posiadają dwa różne oblicza. Dorośli robią to samo. Nagie fotki, palenie, picie... nikt nie będzie się taką wiedzą i czynami chwalił rodzicom, ani z nimi o tym rozmawiał, to pewne! – wtóruje Dorocie inna mama nastolatka, Dominika.

Ich opinię potwierdza również psycholog, dr Aleksandra Piotrowska. – Nastolatki chcą mieć swój świat, niedostępny dla rodziców. Chcą poczuć dorosłość i odkrywać życie po swojemu. Każdy z nas przez to przechodził, tak po prostu działa dojrzewanie. Nastolatki nie chcą wszystkim dzielić się z dorosłymi. Problem pojawia się wtedy, kiedy nasze dziecko zaczyna ukrywać przed nami poważne problemy, które zagrażają ich bezpieczeństwu – mówi.

Społeczny pamiętnik

Kiedy ja byłam nastolatką, mama znalazła mój pamiętnik. Chociaż byłam na nią wściekła, teraz rozumiem jej motywy i to, że chciała w ten sposób poznać ukrytą mnie i chronić przed niebezpieczeństwami.

Dziś takimi pamiętnikami są media społecznościowe. Instagram, Facebook, Snapchat, TikTok… Lista dostępnych aplikacji jest długa. To właśnie tam nastolatki pokazują siebie. Takich, jakimi chcą być i takich, których ukrywają przed rodzicami.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Gojdź zdradza, jaki wzorzec piękna mają młode dziewczyny. Smutne wnioski