Blisko ludzi"Matkowe" dla Polskich Mam!

"Matkowe" dla Polskich Mam!

Kobiety wiedzą jak wygląda poród w Polsce. Pomimo to nie rezygnują. Dziecko dla większości z nich to wciąż powołanie. Czy walczą?

"Matkowe" dla Polskich Mam!

26.05.2006 | aktual.: 31.05.2010 16:39

Ania - ma 25 lat. Dwa miesiące temu wyszła za mąż. Mirek jest informatykiem. Dobrze zarabia. Kupili duże mieszkanie kilkanaście kilometrów za Gdańskiem. No, może nie do końca kupili, gdyż czeka ich jeszcze 20 lat spłacania kredytu. Są dobrej myśli. Kochają się. Mają pracę. Przede wszystkim jednak mają plany. Za dwa lata dziecko - najlepiej dziewczynka. Potem może jeszcze jedno dziecko, ale to jeszcze nie jest pewne. No, i Mirek musi dostać lepszą pracę, a Ania wywalczyć podwyżkę. No, i wakacje. Nie wyjeżdżali - Ania zamyśla się długo: Nie pamiętam, kiedy gdzieś byliśmy, ale to się zmieni - na pewno!

Urodzić po ludzku
Plany Ani to po pierwsze - dziecko. Marzenie każdej kobiety. Każda mama 26 maja chciałaby otrzymać od swojego dziecka laurkę. Ta pierwsza laurka to jej najcenniejszy prezent. Ale nie każde dziecko umie rysować. Mały Tomek da mamie kwiaty. Sam je zbierze niedaleko szkoły. Ciekawe, czy kiedyś się dowie, jak dużo zapłaciła jego mama za ten dziecięcy gest. Strona internetowa akcji "Rodzić po ludzku" zachęca do czytania wspomnień młodych mam. Pani Agnieszka z Wałbrzycha opisuje swój poród tak:

Doczołgałam się do swojej "celi" i od razu dostałam bólów partych. Poczułam główkę w kroczu i głośno jęknęłam. Pielęgniarka: "Co znowu?". A ja, że rodzę. Ona mnie wyśmiała i kazała się kłaść. Dopiero gdy zobaczyła, że dziecko już prawie wyszło, krzyknęła. Nim mnie dowiozły na porodówkę, dziecko było już między nogami. Jedna zdążyła mnie jeszcze naciąć, nie wiem po co, bo było po fakcie. Urodziłam córeczkę, Natalię, 3700 kg - piękną i zdrową. Nadszedł czas szycia i znowu ten lekarz-rzeźnik... Czułam się jak wypatroszone prosię, a siniaki miałam potem do połowy uda... Milczenie owiec
Kobiety wiedzą, jak wygląda poród w Polsce. Pomimo to nie rezygnują. Dziecko dla większości z nich to wciąż powołanie. Czy walczą? Wiele kobiet po porodzie żali się, że nie potrafiły w odpowiedni sposób zareagować. Nie buntowały się. Dawały się upokarzać. Pozwalały innym deptać ich godność. Tak samo jak czynią to ofiary gwałtu. Bo czy mają inny wybór? Nie mają. Dlatego większość z kobiet wybiera prewencję. Stara się jeszcze na długo przed porodem zadbać o godne narodziny potomka. Chodzą do szkoły rodzenia, uczą się dobrego oddychania, czytają setki książek i czasopism. I boją się...

Inne - te bardziej zaradne postanawiają na swoją godność zarobić. Biorą drugi etap, prace do domu. Dorabiają, pilnując koleżankom dzidziusia. Po co? Bo w prywatnych klinikach poród kosztuje od 2 tys. do 5 tys. złotych. Wtedy jest miejsce na zachcianki kobiety: oddzielna sala, środki przeciwbólowe, towarzystwo męża, wybór pozycji - Przede wszystkim jest jednak szansa na godność.

Zakneblowane becikowym
Kobieta po porodzie to kobieta po przejściach. Teraz jest czas nagrody: opieka nad dzidziusiem. Pierwszy uśmiech dziecka, jego pierwsze słowo. Wizyty u lekarza, nieprzespane noce. Czas matki jednoczy się z czasem dziecka. Matka zapomina o bólach porodowych, o sobie, o świecie.

Pewnego dnia mąż młodej mamy przynosi do domu becikowe. Innym razem wspomina coś o tym, że teraz, kiedy ona jest już mamą, to nikt jej nie zwolni. Nagrody sypią się jak dla królowej. Młoda mama jakoś się nie cieszy. Jej sposób patrzenia na świat po porodzie się zmienił. Nie ufa ludziom. Nie wierzy, że zdarzy się jej coś dobrego. I pewnie ma rację. Kiedy młoda mama oswoi się już ze swoją nową rolą matki - zechce wrócić do wykonywania swoich dawnych ról - pracownika, przyjaciółki, wesołej dziewczyny z sąsiedztwa. Tymczasem okazuje się, że wszystkie te role są już dawno zajęte. Szef zatrudnił koleżankę. A przyjaciółki zajęte są pracą od rana do wieczora. Co więc pozostaje młodej mamie?

Skrzywdzona w tłumie
Według kodeksu pracy młoda mama ma prawo do dwóch półgodzinnych przerw wliczanych do czasu pracy. Matka karmiąca więcej niż jedno dziecko ma prawo do dwóch przerw po 45 minut. Pracownicy zatrudnionej przez czas krótszy niż 4 godziny dziennie przerwy na karmienie nie przysługują. Jeśli kobieta pracuje 6 godzin dziennie - przysługuje jej tylko jedna przerwa.

W rzeczywistości młode matki wiedzą, że czeka je dużo większa przerwa niż 45-minutowa - bezrobocie. Czy jednak to zagrożenie wystarczy, by zrezygnować ze swoich marzeń? A może się uda? Może kobiety zaczną mówić na tyle silnym głosem, że nie dadzą się krzywdzić? Może za jakiś czas młoda matka poza becikowym otrzyma także prawo do godności?

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)