Matura 2020. Agnieszka Jankowiak-Maik: "Jedyna możliwa decyzja jest taka, że wskazujemy inny termin"
Rzecznik rządu Piotr Mueller ogłosił, że 9 kwietnia zostanie przedstawiona decyzja w sprawie egzaminów ósmoklasistów i matur. Nauczycielka historii Agnieszka Jankowiak-Maik, znana w mediach społecznościowych jako Babka od histy, uważa, że to zdecydowanie za późno i już dawno temu powinno zostać ogłoszone, że matury w maju odbyć się nie mogą.
08.04.2020 | aktual.: 09.04.2020 14:41
– Jedyna możliwa decyzja jest taka, że wskazujemy inny termin matur. Na pewno nie w szczycie epidemii – mówi w rozmowie z WP Kobieta Agnieszka Jankowiak-Maik. Nauczycielka podkreśla też, że zasady rekrutacji na uczelnie nie powinny być zmieniane w jej trakcie i że konkurs świadectw byłby kontrowersyjnym rozwiązaniem.
– Uczniowie, kiedy rozpoczynają szkołę, wiedzą, jak będzie wyglądała ich rekrutacja, jakie wyniki decydują o tym, że się dostaną na studia. Nie jestem ekspertką, ale intuicyjnie czuję, że konkurs świadectw nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zawsze było tak, że te oceny nie wpływały znacząco na rekrutację – zaznacza i dodaje, że przed podjęciem decyzji warto byłoby posłuchać tego, jak matury widzą młodzi ludzie, bo to chodzi o ich życie i ich ścieżkę edukacji.
Zobacz także
Matura 2020. Karolina Płócienniczak chce studiować aktorstwo
– Myślałam, że to nieśmieszny żart. 11 marca dyrektor wróciła z zebrania dotyczącego zamknięcia szkół, które zostało zorganizowane w naszym mieście, i powiedziała, że pomimo panującej sytuacji zajęcia nadal będą się odbywały. Ucieszyłam się, bo do matury zostały tylko 2 miesiące – mówi Karolina Płócienniczak. 45 minut później zapadła decyzja rządu w sprawie zamknięcia szkół. Koleżanka Karoliny przeczytała artykuł w internecie.
– Zaczęłyśmy się strasznie stresować. Akurat mieliśmy wtedy lekcję polskiego. Nigdy nie widziałam pani profesor w takim stanie. Zawsze wie, co ma robić, jest przygotowana do lekcji, pewna siebie. Kiedy usłyszała, że zamkną szkoły, po prostu usiadła. I nie wiedziała, co dalej – wspomina maturzystka.
Wspólnymi siłami ustalili plan na najbliższe dwa tygodnie. Spodziewali się jednak, że w domach zostaną o wiele dłużej. A matura tuż, tuż.
Karolina będzie zdawać rozszerzony polski i geografię. Wie, że matura jest kluczowa. To ona zadecyduje o jej przyszłości.
– Ci, co poszli do technikum, mają kwalifikacje. My mamy tylko tę maturę. Najbardziej boję się tego, że przez obecną sytuację zostanie ona odwołana. Chociaż przesunięcie jej na lipiec czy sierpień też nie jest dobrym rozwiązaniem. Nie będziemy mieli wakacji, odpoczynku. Nie będzie wiadomo, co z rekrutacją na studia. Ja miałam zacząć w maju egzaminy wstępne na kierunek aktorski – żali się.
Pocieszyłaby ją nawet delikatna wzmianka o planach rządu odnośnie matur. A do tej pory temat był całkowicie pomijany. W sieci zaczęły krążyć plotki o konkursie świadectw. Ta opcja najbardziej ją przeraża.
– To byłoby niesprawiedliwe. Wszyscy mówili, że oceny nie mają znaczenia, liczy się tylko matura – wyjaśnia.
Karolina nie jest w stanie powiedzieć, co zrobi, jeśli jutro okaże się, że egzamin dojrzałości odbędzie się w maju.
– Czy przystąpię do matury? Musiałabym to przemyśleć, porozmawiać z rodzicami, najbliższymi koleżankami z klasy. Wszystko też zależy od warunków, w jakich miałyby się odbyć egzaminy – podkreśla.
W tej chwili rodzice powtarzają jej, żeby jak najmniej się stresowała i robiła swoje, czyli uczyła się do egzaminów. Tylko jeśli zostaną całkiem odwołane, cały jej wysiłek pójdzie na marne. Ze zniecierpliwieniem wyczekuje 9 kwietnia.
Matura 2020. Paulina Przesławska chce studiować pedagogikę
Paulina Przesławska również była w szkole, kiedy w sieci pojawiła się informacja o decyzji w sprawie zamknięcia szkół. Przeczytała o tym na przerwie.
– Na następnej lekcji poruszyliśmy ten temat. Wychowawczyni potwierdziła i przekazała informację od dyrektora, że już następnego dnia zajęcia są odwołane z powodu pandemii koronawirusa. Mam 30 osób w klasie. Większość była zadowolona, ale na twarzach niektórych widziałam zaniepokojenie. Z czasem wszyscy przekonaliśmy się, że to dla nas bardzo niekorzystna sytuacja – opowiada.
Ostatnie tygodnie przemijają jej w atmosferze niepewności i strachu o przyszłość. Przez 3 lata nie zwracała szczególnej uwagi na oceny. Poszła do liceum, żeby skupić się na przedmiotach, które zdaje na maturze. Boi się, że rząd podejmie decyzję o konkursie świadectw.
– Ocena to tylko liczba, która o niczym nie świadczy. Uważam, że przez konkurs świadectw miałabym mniejszą szansę na dostanie się tam, gdzie bym chciała – martwi się.
Jej rodzice również są przejęci sytuacją. Kilka razy dziennie sprawdzają wiadomości, mając nadzieję, że w końcu zapadnie decyzja.
– Jeśli matury nie zostaną odwołane, to nie przystąpię w tym roku. Nie będę ryzykować zdrowia swojego ani bliskich. Zdrowie jest najważniejsze – deklaruje Paulina.
Matura 2020. Wiktoria Andrzejewska chce studiować kryminologię
Wiktoria Andrzejewska 11 marca siedziała w sklepiku szkolnym, gdy ktoś w pomieszczeniu zaczął głośno odczytywać oświadczenie wydane przez rząd. Zrobił się szum, wszyscy zaczęli bić brawo. Wiktoria nie ma do nich żalu za taką reakcję. Przecież niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, że sytuacja będzie się pogarszać.
– Ja byłam tego świadoma. Niewykonalne jest poradzenie sobie z chorobą w kilka tygodni. Wiedziałam to na podstawie poprzednich pandemii, o których czytałam. Teraz jednak okazało się, że potrwa to jeszcze dłużej, niż sobie wyobrażałam – mówi.
W pierwszej chwili, gdy usłyszała komunikat, była trochę przerażona, ale też podekscytowana. Myślała, że w domu będzie miała więcej czasu, że lepiej przygotuje się do matury. Na początku rzeczywiście udawało jej się organizować sobie naukę.
– Teraz ta energia kompletnie się wypaliła. Nie mam na nic siły. Żyjemy w niepewności, nie wiemy, co się dzieje i jak będzie wyglądać matura. Mija nas też jeden z najlepszych etapów życia. Najdłuższe wakacje, zakończenie szkoły – wzdycha.
Po maturze chciała iść do pracy, żeby zarobić na studia. Teraz nie ma takiej możliwości. – Boję się o swoją przyszłość, ale nie tylko swoją. Mojej rodziny również. Jeśli matura miałaby się odbyć w terminie, mogłabym coś przywlec ze szkoły. Mieszkam z siostrzeńcem, który jest alergikiem i ma obniżoną odporność. Też mam problemy z układem immunologicznym – wyznaje.
Ciągle myśli o tym, czy uda jej się zdać maturę, czy dostanie się na studia i czy będzie ją na nie stać. Ma nadzieje, że jutro przynajmniej jedna wątpliwość zostanie rozwiana.
– Mam nadzieję, że władze wezmą pod uwagę to, że to w nas jest przyszłość. Jesteśmy największą grupą głosujących osób. Myślę, że są świadomi tego, że zdrowie jest najważniejsze. Chciałabym, żeby matura została przesunięta, nie odwołana – zaznacza.
Denerwuje ją to, że ludzie mówią, żeby się uczyli, bo i tak im się to przyda. Chciałaby wiedzieć, po co się uczyć, jak rozłożyć materiał. – A przede wszystkim chciałabym, żeby zdjęli z nas ciężar psychiczny, bo wiele osób jest już tym zmęczonych – tłumaczy Wiktoria.
Mimo wszystko ma nadzieję, że matura zostanie przełożona. Teraz nie czuje się przygotowana do niej ani psychicznie, ani merytorycznie.
– Nie chciałabym być rok w plecy, ale nie chcę też ryzykować zdrowia i życia swojego ani domowników. Gdybym poszła, bałabym się wrócić do domu – mówi.
Matura 2020. Sebastian Kotowski chce studiować logopedię
Sebastian Kotowski będzie zdawał na rozszerzeniu chemię, matematykę i język rosyjski. Chciał studiować logopedię na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku. Kiedy wraca pamięcią do 11 marca, mówi, że na początku w klasie panował entuzjazm. Padały określenia, takie jak "koronalia", "koronaferie". Nie był z tego zadowolony. Wiedział, że przygotowanie do matury jest w tym momencie najważniejsze. – Wtedy nie myśleliśmy nawet o tym, jak długo to potrwa – wspomina.
Maturzysta i jego koledzy dostają od nauczycieli zagadnienia, które sami mają opracować w domu. Jeśli mają wątpliwości, mogą napisać do pedagogów. Jednak niewiele osób korzysta z tej opcji. Obecność zaliczana jest na podstawie odczytania wiadomości. Jeśli komuś nie zależy, to odczytuje wiadomość i nie angażuje się w dyskusję.
Sebastian stara się samodzielnie przerabiać materiał. – Jestem takim uczniem, który sam sobie radzi. Chociaż czasami mamy tego po prostu za dużo. Przerabiamy więcej, niż do tej pory – mówi.
Chłopak uważa, że matura powinna być przełożona. Do takiego wniosku doszedł przeglądając statystyki prezentowane przez resort zdrowia.
– Byle nie było czegoś takiego, że odwołają maturę i będzie konkurs świadectw. Mam przeciętne oceny i ciężko byłoby mi się dostać na studia. Matura lepiej mi pójdzie – wyjaśnia.
Chciałby już znać decyzję rządu. Jego mama jest przerażona obecną sytuacją i codziennie wypytuje go, czy już wie coś na ten temat. Być może jutro w końcu będzie mógł jej odpowiedzieć.
Obecna sytuacja wpłynie na wyniki matur
Agnieszka Jankowiak-Maik też dostaje wiadomości od swoich uczniów. Jedna z uczennic napisała jej, że od kilku dni nie ma siły na nic innego, niż spanie i płakanie.
– W każdych okolicznościach młody człowiek się stresuje, a teraz stresuje się jeszcze kolejnymi czynnikami zewnętrznymi – opowiada nauczycielka. Jej zdaniem u niektórych bezsilność zamienia się w złość. Zirytowani maturzyści apelują do rządu czy wchodzą na ścieżkę sądową. A rząd zwleka z decyzją do ostatniej chwili. Nie tego młodzi ludzie oczekują. Jankowiak-Maik uważa, że obecna sytuacja znacznie wpłynie na wyniki matur.
– Polska szkoła systemowo nie przygotowuje tego, żeby młody człowiek pracował samodzielnie, zdobywał wiedzę dla siebie. Nauczył się technik uczenia. Skupiamy się na ocenach. I uczniowie nagle, z dnia na dzień, są zdani na siebie. My, jako nauczyciele, też się uczymy. Żeby się nauczyć e-learningu robi się podyplomówkę, która trwa 2 lata. To jest inna technika pracy, zupełnie inne narzędzia. To nie jest tak, że ktoś w 4 dni nauczy się, jak uczyć zdalnie. Robimy to po omacku – wyjaśnia.
Nauczycielka zwraca uwagę też na to, że wielu uczniów nie ma warunków do nauki. Potrzebny jest sprzęt, potrzebna jest cisza i spokój, a w wielu domach pod względem emocjonalnym dzieją się teraz straszne rzeczy.
– Jak tu się skupić na nauce, jeśli któryś z rodziców stracił pracę? Dla uczniów to wielkie wyzwanie – mówi i dodaje, że bardzo współczuje tegorocznym maturzystom.