Blisko ludzi"Mąż postawił mi ultimatum: rodzisz dziecko albo idziesz do pracy"

"Mąż postawił mi ultimatum: rodzisz dziecko albo idziesz do pracy"

Czy coś takiego można usłyszeć od własnego męża? Przypadek Martyny pokazuje, że można. Zresztą nie tylko jej. Koleżance Martyny mąż powiedział prosto w twarz, że jest darmozjadem. – Związek oparty na sprzecznych potrzebach i celach to relacja patologiczna – uważa psycholog Agata Pajączkowska.

"Mąż postawił mi ultimatum: rodzisz dziecko albo idziesz do pracy"
Źródło zdjęć: © 123RF

03.01.2020 | aktual.: 03.01.2020 19:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy pytam o taką sytuację, większość kobiet, z którymi rozmawiam, spogląda na mnie ze zdumieniem. – Ale jak to mąż stawia ultimatum? – dziwi się jedna z nich. – W ogóle sobie czegoś takiego nie wyobrażam. Czy mąż to szef, żeby mógł powiedzieć coś takiego? Od razu bym go pogoniła.

Sęk w tym, że rzecz dotyczy przede wszystkim żon będących na utrzymaniu męża. Bo choć większości kobiet takie ultimatum nie mieści się w głowie, to jedna uśmiecha się znacząco. To Martyna. Ma 34 lata i dwoje dzieci. Zanim urodziła starszego syna, który dziś ma 6 lat, nie ukrywa, że głównie zajmowała się domem i… korzystała z życia. Jej mąż dobrze zarabiał, byli nieźle sytuowani. – Pobraliśmy się, ale postanowiliśmy z niczym się nie śpieszyć. Bartek nie naciskał, nie miał żadnych oczekiwań, że dziecko ma być już. Wiedzieliśmy, że chcemy kiedyś powiększyć rodzinę, ale nie ustalaliśmy żadnych terminów – opowiada.

Dlatego nie próżnowali. Kino, teatr, restauracje, zagraniczne wycieczki, sport – żyli aktywnie. Martyna miała czas i pieniądze, by o siebie zadbać. – Któregoś dnia Bartek wrócił z pracy wyraźnie nie w sosie. Po całym domu chodził spięty. Zapytałam, co się dzieje, na co odpowiedział, że musimy porozmawiać. Wtedy zastrzelił mnie tekstem, że wszystko sobie przemyślał i doszedł do wniosku, że najwyższy czas na dziecko, a jeśli nie, to mam pójść do pracy – mówi Martyna.

Chciał mnie zaszantażować

Do dziś pamięta szok, który wtedy przeżyła. – Nie rozumiałam, skąd nagle takie ciśnienie na dziecko. I dlaczego mam wrócić do pracy, skoro na nic nam nie brakuje. Czułam, że musi kryć się w tym drugie dno.

Kryło. Wkrótce wyszło na jaw, że u Bartka w pracy kolejnemu koledze urodziło się dziecko i najwyraźniej również on zdecydował, że czas zostać ojcem. – Bartek był już wtedy po trzydziestce i uznał, że jeśli nie teraz, to kiedy? Ale dlaczego kazał mi iść do pracy? Myślę, że chciał mnie w ten sposób zaszantażować. Wiedział, co wybiorę – twierdzi Martyna.

Bo choć czuła się wtedy głęboko dotknięta, wszystko sobie przemyślała i doszła do wniosku, że lat jej nie ubywa. Wkrótce zaszła w pierwszą ciążę, po półtora roku w kolejną. Czy odnalazła się w roli matki? – Tak, choć robię różne kursy przez internet, żeby nie zgłupieć – śmieje się.

Martyna mówi mi, że żadna kobieta by się publicznie nie przyznała, że usłyszała coś takiego od własnego męża, ale jej bliskiej koleżance mąż postawił podobne ultimatum. Z tą różnicą, że tamtą dziewczynę wybranek nazwał wprost darmozjadem. Rzeczywiście nie pracowała, ale nie z lenistwa – po filozofii nie mogła znaleźć pracy, a marzyła o pracy choćby pośrednio zgodnej z wykształceniem. Nie chciała być kelnerką, mąż twierdził, że to rozumie. Dawał jej czas na znalezienie pracy, ale cierpliwość mu się skończyła. – Jak widać, nie byłam jedyna – zauważa Martyna.

Jej koleżanka pracy nie znalazła. Zaszła w ciążę i urodziła córkę.

Żona dziczeje w domu

Za takim ultimatum kryć się mogą różne motywacje. Czasem – jak w przypadku Bartka – chodzi o to, by "zmusić” kobietę do zajścia w ciążę. Z jakiegoś powodu mężczyzna uważa, że czas na dziecko. Chce albo czuje, że powinien zostać ojcem. Czasem jednak chodzi o coś innego.

Monika wyznaje, że mąż każe jej iść do pracy, co ją dziwi, bo mają małe dziecko, którym ona wzorowo się zajmuje, a pieniędzy wystarcza im na wszystko. - On chce, żebym pracowała nie dlatego, że brakuje kasy, ale po to, żebym nie gniła tak w domu i gnuśniała. Dziecko do żłobka, ja do pracy, on do pracy. Powiedział mi, że to siedzenie w domu wpływa na mnie demotywująco, że się cofam i jestem mało twórcza - wyjaśnia.

Marek mówi wprost, że największy błąd w jego życiu to… niepracująca żona. - Jesteśmy po ślubie 10 lat, mamy syna. Żona najzwyczajniej na świecie się nudzi i dziczeje z dnia na dzień. Jest nadopiekuńcza dla syna, zero zainteresowań, hobby itp. Do tego staje się hipochondryczką - denerwuje się mężczyzna.

Badania nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czego tak naprawdę oczekują polscy mężczyźni. Z analiz przeprowadzonych przez IPSOS wynika, że aż 84 proc. mężczyzn jest zdania, że kobieta powinna partycypować w kosztach utrzymania domu, ale jednocześnie 87 proc. uważa, że to mężczyzna pozostaje głową rodziną. Z kolei 80 proc. panów jest przekonanych, że domem kobieta zajmie się lepiej.

Zdaniem ekspertki

Psycholog Agata Pajączkowska z poradni Psychowskazówka tłumaczy, że związek dwójki osób to pewien układ wzajemnych potrzeb, zależności i emocji. – Nasze potrzeby i oczekiwania zmieniają się. Są też efektem wychowania, przeżyć z dzieciństwa, przekonań, którymi się kierujemy. Jeśli mężczyzna ma jasno sprecyzowane oczekiwania względem kobiety/żony na zasadzie: "ja pracuję, ty wychowujesz dzieci”, to często dochodzi do takich sytuacji – wyjaśnia Pajączkowska. – Wielu panów uważa również, że wychowywanie dzieci, opieka nad nimi oraz nad domem to nie prawdziwa "praca” i wówczas brak potomstwa skłania ich do takich szantaży.

Jak powinna zareagować kobieta, gdy mąż postawi jej ultimatum? – Przede wszystkim nie powinna decydować się na dziecko, jeśli nie jest na to gotowa – podkreśla psycholog. – Nie powinna też kryć swoich emocji i potrzeb albo myśleć, że może mu przejdzie. Związek oparty na sprzecznych potrzebach i celach to często relacja patologiczna, konflikty są wtedy na porządku dziennym. A wychowywanie dzieci w takich warunkach rodzi frustrację i nie sprzyja ich prawidłowemu rozwojowi.

Agata Pajączkowska podpowiada, by w takiej sytuacji rozważyć terapię par, która pomoże wyjaśnić wszelkie nieporozumienia i podjąć decyzję dotyczącą posiadania potomstwa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (678)