Meksykańscy macho – niech kobiety im wybaczą
Byłam pewna, że oni już nie istnieją. Wydawało mi się, że jedyna pamiątka jaka po nich pozostała to historie opowiadane w damskim gronie przy kieliszku wina, ku przestrodze. Ale pojechałam do Meksyku i moje przekonania diabli wzięli. Chodzą bezkarnie po ulicach czyhając na ofiary, które można zaciągnąć do łóżka, żeby następnie uczynić z nich wierne służące. Macho – żywa legenda, która nigdy nie umrze…
11.01.2011 | aktual.: 12.01.2011 11:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Byłam pewna, że oni już nie istnieją. Wydawało mi się, że jedyna pamiątka jaka po nich pozostała to historie opowiadane w damskim gronie przy kieliszku wina, ku przestrodze. Ale pojechałam do Meksyku i moje przekonania diabli wzięli. Chodzą bezkarnie po ulicach czyhając na ofiary, które można zaciągnąć do łóżka, żeby następnie uczynić z nich wierne służące. Macho – żywa legenda, która nigdy nie umrze…
Spacerując ulicami Mexico City w pewnym momencie poczułam na sobie jego wzrok, który po chwili przerodził się w bezczelne gapienie. Miał na sobie zaczepnie rozpiętą koszulę, spod której wyłaniały się czarne, kręcone włosy. Na nosie ciemnie okulary, które umożliwiały bezwstydne obserwowanie każdej nadchodzącej ofiary. Spodnie lekko obciskały jego pośladki zarysowując ich kształt, a lśniące w słońcu lakierki dodawały mu powagi i fałszywej elegancji.
Kiedy spojrzałam w jego stronę, wykonał szybki ruch brwiami, w górę i w dół, poczym ponętnym głosem ze swoim latynoskim akcentem powiedział „Hello darling”. Nieprzyzwyczajona do tego typu zalotów, minęłam amanta ze zdziwieniem na twarzy. Oddalając się lekko odchyliłam głowę w jego kierunku i kątem oka spostrzegłam jak bezpretensjonalnie wlepia oczy w mój tyłek uśmiechając się przy tym nieprzyzwoicie. Wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że miałam do czynienia z meksykańskim macho.
Innym razem, siedząc w restauracji i zajadając się tłustymi frytkami, w drzwiach lokalu moim oczom ukazał się mężczyzna. Wypisz, wymaluj mój adorator z ulicy. Ten sam strój, ta sama nadmierna ilość żelu, tylko wiek trochę inny. Wyglądał na starszego, bardziej dojrzałego. Wszedł dumnym krokiem i zasiadł przy stoliku. Zaraz za nim szła kobieta, w jednym ręku trzymając zawinięte w kocyku dziecko, a w drugim ściskając malutką rączkę kilkuletniej dziewczynki.
Zamieniła jedno zdanie z mężczyzną po czym razem z dziećmi poszła złożyć zamówienie. Po chwili, z przeładowaną od hamburgerów i frytek tacą oraz jednym dzieckiem na ręku, a z drugim pod ręką, kobieta wracała w kierunku mężczyzny. Niestety, w pewnym momencie upuściła napój, który rozlał się po całej podłodze. Pomimo tego, podbiegła do mężczyzny, podała mu jedzenie, po czym zaczęła wspólnie z dziećmi sprzątać. Mężczyzna, nie okazując najmniejszych emocji, rozpakował hamburgera i przegryzając go odwrócił głowę w drugą stronę.
Chociaż dzisiejsze Meksykanki są aktywne w różnych dziedzinach życia i urzeczywistniają swoje marzenia, to jednak często padają ofiarą kultury macho. W tym świecie traktuje się kobietę jako przedmiot lub estetyczną ozdobę, ale rzadko równego partnera. W obecnych czasach coraz częściej kobiety chronione są przed przemocą nie uzdrowionych z kultu macho mężczyzn. Pomimo tego, ciągle da się zauważyć, choćby spacerując ulicami Mexico City, męską dominację.
Macho – chociaż trudno mi było w to uwierzyć, naprawdę istnieje. Żyje pełnią życia, nie przepuszczając żadnej okazji, a przy tym świetnie się bawiąc. Szuka kobiety, która ulegnie jego czarowi i fałszywemu urokowi, pieprznym tekstom i uwodzicielskim spojrzeniom. A kiedy już ją znajdzie żyją razem długo … a on szczęśliwie.
Magdalena Jurkowska B. - wspólnie z mężem wybrała się w kilkuletnią podróż dookoła świata. Porzucili „dorosłe życie” i wyruszyli odkrywać najróżniejsze zakątki świata.