Melania Trump o #MeToo: Jeśli kogoś o coś oskarżasz, pokaż dowody
W czasie tygodniowego pobytu w Afryce, pierwsza dama udzieliła wywiadu stacji ABC News. To, co powiedziała na temat światowego ruchu #MeToo, wywołało medialną burzę. Do słów pierwszej damy odniosła się także polska feministka - Magdalena Środa.
11.10.2018 | aktual.: 11.10.2018 18:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Musimy je wspierać, ale wiesz… "
Podróż do Afryki była dla Melanii Trump prawdziwym wyzwaniem. Po raz pierwszy jej rola nie sprowadzała się do towarzyszenia mężowi - kontynent odwiedziła zupełnie sama. Pod koniec swojego pobytu zgodziła się na długą rozmowę z dziennikarzem stacji ABC News. Pierwsza dama odpowiadała skrótowo, w bardzo wyważony sposób, niejednokrotnie powstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza. W pewnym momencie została zapytana o to, jakie jest jej podejście do akcji #MeToo.
– Wierzysz w oskarżenia tych wszystkich kobiet? Wspierasz ten ruch? – dopytywał dziennikarz.
- Wspieram kobiety i uważam, że muszą zostać usłyszane, ale wiesz… powinniśmy wspierać też mężczyzn. Nie tylko kobiety - powiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Uważasz, że mężczyźni, którzy zostali publicznie oskarżeni o molestowanie, zostali potraktowani nie w porządku? - dopytywał dziennikarz.
- Jeśli kogoś o coś oskarżasz, pokaż dowody. One powinny mieć bardzo poważne dowody - powiedziała pierwsza dama, wywołując u swojego rozmówcy prawdziwe zdziwienie.
- Niektóre kobiety mogłyby powiedzieć – "Pani Trump, jak pani może tak mówić? Niech Pani trzyma stronę kobiet!" - skomentował dziennikarz.
- Ja trzymam stronę kobiet, ale one muszą pokazywać dowody. Nie możesz po prostu powiedzieć do kogoś: "Byłam molestowana, ty mi to zrobiłeś!", bo bardzo często media przesadzają… Sposób w jaki przedstawiają później te historie nie jest poprawny. To nie jest w porządku – podsumowała Melania.
Jej wypowiedź natychmiast wywołała ogromne kontrowersje. "Oh, biedni, biedni gwałciciele!", "Ofiary gwałtów, pamiętajcie, żeby poprosić napastnika o próbkę DNA i odciski palców" – pisali ironicznie internauci. Inni odnosili się do upublicznionych taśm, na których Donald Trump mówił m.in. o łapaniu kobiet za krocze. "A te taśmy, to nie są dowody?!" – pytali. Zaledwie nieliczni przyznawali pierwszej damie rację, mówiąc o tym, że wielu chłopców i mężczyzn może paść ofiarą fałszywych oskarżeń, które koniec końców zniszczą im karierę zawodową, a nawet życie.
"Mam nadzieję, że kiedyś opowie o wszystkim szczerze"
- #Metoo to broń obosieczna. Przede wszystkim skutecznie pokazuje dyskryminację i seksualne wykorzystywanie kobiet, odsłania gigantyczny rozmiar seksizmu traktowanego przez lata jako coś naturalnego. Z drugiej jednak strony może być równie skutecznie wykorzystywana jako broń w walce z kimkolwiek - mówi Magdalena Środa w rozmowie z Wirtualną Polską. Zdaniem etyczki nie można walczyć o sprawiedliwe traktowanie, korzystając z niesprawiedliwych metod, jednak dostarczenie żelaznych dowodów w przypadku molestowania seksualnego, jest trudne, gdyż niejednokrotnie dotyczy wydarzeń z dalekiej przeszłości, które w tamtych czasach były traktowane jako naturalne.
- Kobiety godziły się na dotykanie, niechciane komplementy, umizgi, a nawet gwałty, bo nie widziały możliwości odmowy. "Taka tradycja!","On się tobą interesuje!". Dziś możemy się tym oskarżeniom przyglądać uważniej. Możemy uważniej badać zarzuty, analizować je, oceniać i mierzyć winę. Tak trzeba robić - mówi Środa i dodaje, że każda kobieta w swoim życiu doświadczyła traktowania jako "obiektu seksualnego" wbrew swojej woli
- Sytuacja Melanii jest trudna, jej mąż to prezydent, ale też wręcz wzorzec z Sevres męskiego seksizmu, grubiaństwa i pogardy dla kobiet. Słychać to było w jego wielu wypowiedziach, widać to w jego mowie ciała, w stosunku do Melanii, słychać w jego dowcipach. Mam nadzieję, że kiedyś Melania opowie o tym wszystkim szczerze. Przecież jako imigrantka, modelka, piękna kobieta, musiała doświadczyć wielu zachowań, a nawet ataków seksistowskich, wykorzystywania, pogardy, nadużyć na tle seksualnym i płciowym - mówi Środa i zauważa, że pierwsza dama bardzo stara się być poprawna i nieustannie gra kogoś, kim nie jest.
- Jest bardzo zrównoważona i nieśmiała w ocenach, bo cały czas czuje na sobie spojrzenia nie tylko prasy, ale i własnego męża, którego seksistowskiego wzorca, kobiety pięknej, eleganckiej, pasywnej, bez własnego zdania i pracy, musi się trzymać.... Nie można dziś od niej oczekiwać niczego więcej - podsumowuje Środa.
*Zasada trzech sekund *
O stosunek do słów Melanii Trump pytam także bliską znajomą, która przeżyła próbę molestowania seksualnego. Jej odpowiedź mnie zaskakuje.
Ania miała wtedy 19 lat. W domu rodzinnym nie zjawiała się zbyt często, jednak tego dnia była ku temu wspaniała okazja – 30-lecie małżeństwa jej rodziców.
- Rodzice zorganizowali ogromną imprezę w ogrodzie. Było koło 50 osób. Wujkowie, dziadkowie, przyjaciele i znajomi rodziców z pracy – opowiada Ania, która razem z rodzeństwem uczestniczyła w zabawie niemal do samego końca. – Był tam kolega taty ze starej pracy - szanowany, dobrze sytuowany mężczyzna. Zauważyłam, że strasznie się we mnie wgapiał. Wiedziałam, że jest mocno pijany i jakoś się tym nie przejmowałam – mówi.
Około godziny 4 nad ranem dziewczyna położyła się do łóżka i od razu zasnęła. Niedługo po tym obudził ją czyjś dotyk.
- Otworzyłam oczy, a ten facet stał nade mną i mnie obmacywał. Miałam na sobie piżamę, ale wiem, że gdybym się nie obudziła w porę, to by mnie rozebrał – mówi z obrzydzeniem. Ania natychmiast podniosła krzyk, odepchnęła mężczyznę i wyleciała z pokoju. Obudziła braci i zawiadomiła rodziców, którzy siedzieli na dole z resztką gości.
- Ten facet gdzieś się zamknął w łazience. Jak przez mgłę pamiętam, że krzyczałam, że się do mnie dobierał. Nikt do końca nie wiedział, o co chodzi, ale w końcu, gdy udało mi się wytłumaczyć, ojciec wyrzucił go z domu. To był definitywny koniec znajomości tego faceta z rodzicami. Później dzwonił do ojca i przepraszał, ale spotkał się tylko z wyzwiskami – mówi Ania i zaczyna opowiadać o zasadzie trzech sekund.
- Ja tak sobie nazwałam tę zasadę. Chodzi o to, że gdy otworzyłam oczy i zobaczyłam tego faceta nad sobą, wiedziałam, że jeśli się zawaham i nie zareaguję w ciągu kilku sekund, to już nigdy nie zareaguję. On i tak by uciekł, widząc, że się obudziłam, ale czy gdybym wahała się dłużej, zdecydowałabym się powiedzieć o wszystkim? Nie wiem - mówi. Ania dodaje, że mimo gwałtownej i głośnej reakcji, czuła wstyd. Następnie zaczyna zastanawiać się, jakby potoczyło się jej życie, gdyby zdecydowała się zatrzymać tę przerażającą historię dla siebie.
- Myślę, że wpłynęłoby to bardzo źle na moją psychikę. Zamykałabym się w sobie coraz bardziej, a jeśli po kilku tygodniach, a nawet dniach, zdecydowałabym się komuś powiedzieć, nie sądzę, bym była wiarygodna. Każdy otwierałby oczy ze zdumienia i mówił: "Czemu dopiero teraz?!". Ofiary molestowania często nie mają żadnych dowodów, a mimo to decydują się opowiedzieć o tym, co je spotkało. To wymaga od nich wielkiej odwagi, a od nas jako społeczeństwa - wielkiego wsparcia – podsumowuje Anna.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl