Miały służyć wsparciem tylko na Facebooku. Teraz dokonują niemożliwego
Na początku był tylko Facebook. To, co stało się później, było niemałym zaskoczeniem. Kobiety wymieniały się doświadczeniami, dzieliły swoimi radościami i smutkami, a w końcu także zaczęły udzielać sobie pomocy. Pomyślały, że to ma moc, której nie wolno im zmarnować. Powoli i małymi kroczkami stały się wsparciem, na jakie wiele kobiet nie może liczyć. Teraz za tzw. lajki na Facebooku dla najbardziej potrzebujących dzieci zrobiły 71 kompletów szkolnych wyprawek. Te mamy nie próżnują.
11.09.2017 | aktual.: 11.09.2017 13:02
Grupę obserwuję od początku istnienia. I chociaż, jak w każdej społeczności, pojawiają się tematy sporne, to dzięki temu rodzą się żywe dyskusje, a w obliczu trudnej sytuacji którejś z kobiet, potrafią się one jednoczyć w sposób niezwykły. Na bazie tego w lutym 2015 roku powstało stowarzyszenie. Jak mówią założycielki: "Z potrzeby serca". Żeby każda mama mogła swobodnie poprosić o pomoc, żeby łatwiej docierać do potrzebujących, organizować eventy, a także wspierać miasto w działalności prorodzinnej. - Inicjatorką była Anita Rączka, która jest prezesem stowarzyszenia. Anita przez kilka lat mieszkała we Wrocławiu, tam była taka grupa mam wrocławskich. Po jakimś czasie widząc ogromne zainteresowanie koszalińskich mam wspólnie z innymi mocno angażującymi się dziewczynami, postanowiła to sformalizować. I jak już to się udało, zaczęłyśmy prężnie działać. – opowiada nam Marta Ignaczak, członek stowarzyszenia Mama w Mieście Koszalin.
Osób angażujących się było coraz więcej. W końcu z internetu wszystko przeniosło się do rzeczywistości. Spotkania najpierw były czysto towarzyskie, integracyjne, podczas których rodziły się też ciekawe pomysły. - Doszłyśmy do wniosku, że warto robić coś więcej, niż tylko działać na portalu. Grupa miała służyć wymianie opinii, wsparciu. Teraz np. ja, jako prawnik, służę poradą, jeśli tylko jest taka potrzeba, absolutnie bezpłatnie – mówi Marta Ignaczak, dodając, że chociaż na razie siedzibę mają w mieszkaniu prywatnym, to zorganizowały sztab pomocy, gdzie mają dwa pomieszczenia.
- Tam się spotykamy, to nasze serce. Zbieramy ubrania, obuwie, zabawki, kompletujemy wyprawki dla noworodków, dla mam i ich dzieci w różnym wieku. Mamy pod swoją opieką już wiele rodzin, ale jak tylko jest nam sygnalizowane, że jakaś mama potrzebuje wsparcia to Kasia, Asia i parę innych dziewczyn, które są tutaj niezastąpione, kompletują pełne wyprawki nawet z łóżeczkami, wózkami, wanienkami. To, co niezbędne na starcie. Mamy nawet rower do wypożyczenia, jakby jakaś mama potrzebowała, czy nosidełka i chusty dla maluchów – kontynuuje.
Mamy zorganizowały też akcję "mam rabat". Tutaj lokalni przedsiębiorcy z przeróżnych branż zgodzili się wziąć udział w akcji i na hasło MwMK (Mama w Mieście Koszalin) udzielali zniżki 10-, 15-procentowej. Co, jak podkreśla Marta, było reklamą dla firm, a dziewczynom w grupie dawało wiele korzyści. Gdy zobaczyły, że da się, że można, że trzeba iść dalej, pomyślały o tym, co najważniejsze w życiu każdego człowieka - zdrowie.
- Udało nam się wygrać budżet obywatelski i wspólnie z fundacją Ronalda McDonalda, w maju zbadaliśmy kilkaset dzieci w wieku od dziewięciu miesięcy do kilku lat, pod kątem ryzyka wystąpienia chorób nowotworowych. Wielu mogło się upewnić, że wszystko dobrze z ich maluchami. Grupa świetnych specjalistów wykryła też przypadki wymagające dalszych konsultacji lub stwierdzili konieczność objęcia specjalistyczną opieką – mówi o projekcie Marta i nie ukrywa, że tak ogromne zapotrzebowanie było dla niej zaskoczeniem. – W niedalekiej przyszłości chcemy robić podobne rzeczy. Ostatnio zapisy były przez dwa dni i nie starczyło miejsc! Węzły chłonne, tarczyca, jama brzuszna. Lekarze szczegółowo badali to, na co czeka się normalnie tygodniami, miesiącami i co dużo kosztuje – mówi pełna nadziei na to, że niedługo będą mogły pomóc jeszcze większej liczbie dzieci.
Ostatnio lokalne media informowały o sukcesie mam dotyczącym akcji związanej z rozpoczęciem roku szkolnego. Pomysł zrodził się trzy lata temu, ale ewoluował i nabiera tempa. – Poszło hasło na Facebooku i włączyło się sporo chętnych osób, by pomóc tak po prostu, oraz kilka firm. Na początku zrobiłyśmy 20 wyprawek szkolnych, a w tym roku udało się ich zrobić 71. Dzięki zaangażowaniu kilku firm dziewczyny rzuciły wyzwanie na grupie. Za tzw. lajki można było przyczynić się do tego sukcesu. – Opowiada, zaraz tłumacząc, że nie one decydują, gdzie trafią przedmioty. - Nawiązałyśmy współpracę ze szkołami, dyrekcją i pedagogami. To oni mają wiedzę i wyznaczają dzieci, rodziny, do których powinny trafić wyprawki.
Marta z ogromnym entuzjazmem opowiada, co zamierzają robić dalej. Teraz czas na zbieranie żywności. W zbiórce pomagają im uczniowie, ale same też stoją jako wolontariuszki. Zaznacza, że ten świat mam to nie tylko niesienie pomocy, ale też czas spędzany razem. - Staramy się też po prostu spotykać. Robiłyśmy Mikołajki, Halloween. Chcemy, żeby koszalińskie mamy mogły się poznać, zintegrować. To jest nam wszystkim potrzebne. Każda z nas jest mamą, żoną, większość z nas pracuję. Mamy różne doświadczenia zawodowe, umiejętności i dużą chęć dania czegoś od siebie. I tak własnym sumptem, własną pracą i dzięki zaufaniu, jakim obdarzyły nas mamy, idziemy do przodu.