Mieszkanie z chłopakiem. Partner nie chce żyć na "jej garnuszku"
Malwina zaproponowała swojemu partnerowi wspólne mieszkanie. Mężczyzna odmówił, bo nie jest w stanie pogodzić się, że lokal, do którego miałby się wprowadzić, należy do jego dziewczyny. Razi go różnica w ich zarobkach.
Wspólne mieszkanie to poważna decyzja, którą każda para powinna dokładnie przemyśleć. Nie da się jednak ukryć, że finansowo zawsze łatwiej jest utrzymać gospodarstwo domowe we dwoje. Partner Malwiny nie widzi tego w ten sposób. Fakt, że zarabia mniej niż jego dziewczyna, powoduje, że decyzja o wspólnym zamieszkaniu wisi na włosku.
"Mam 26 lat, mój facet 28. Oboje pracujemy tylko, że zupełnie w innych zawodach i mamy dużą różnicę w zarobkach. Niedawno wzięłam mieszkanie na niewielki kredyt, a mój facet do dziś wynajmuje kawalerkę, która pochlania 2/3 jego dochodów. Doszłam więc do wniosku, że lepiej będzie, jak zamieszkamy u mnie razem. W końcu i tak planujemy wspólną przyszłość. Wszystko super, tylko że mój facet nie chce, jak to stwierdził, 'mieszkać na garnuszku dziewczyny' i chce, bym go zrobiła współwłaścicielem mieszkania. Wtedy pomoże mi w spłacie kredytu" - kobieta opisuje swój problem na forum WP Kafeteria.
Pomysł partnera budzi w niej wątpliwości. Nie jest przekonana, że takie rozwiązanie będzie dla nich korzystne. "Powiem szczerze, że nie bardzo mi się to podoba i nie jestem do tego pomysłu w ogóle przekonana, a co wy myślicie na ten temat?" - pyta.
Większość internautów uważa, że pomysł partnera Malwiny wcale nie jest zły. Zwłaszcza, że chcą tworzyć rodzinę. "Jeśli wiążesz z nim przyszłość, to jego propozycja jest bardzo dobra. Jeśli natomiast nie, no to wiadomo, że nie możesz tego zrobić. Ale facet myśli dobrze" - pisze jeden z użytkowników forum. "Jeżeli planujecie wspólną przyszłość, to dlaczego nie? Przecież kredyt będziecie spłacać wspólnie, to w czym problem?" - dopytuje kolejny.
Pojawiają się jednak głosy, że w związku nieformalnym to niezbyt dobre rozwiązanie. Zwłaszcza, gdyby doszło do rozstania. "Miłość się może skończyć i wtedy co? A tak w ogóle, to o jakim 'garnuszku' dziewczyny on mówi? Przecież zarabia, więc koszta dzielicie na pół i po problemie" - czytamy w jednej z odpowiedzi na wpis Malwiny. "Dołoży się do dwóch rat, a pół mieszkanka ma. Jak nie chce mieszkać na garnuszku, to niech się oświadcza i bierzcie ślub. Zamieńcie twoje mieszkanie i weźcie kredyt na większe. Jeśli się nie zgodzi, to podziękuj mu pięknie" - pisze inny użytkownik.
A jakie wy macie zdanie na ten temat? Malwina powinna zgodzić się na warunki jej partnera?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl