Moda na turystykę ekstremalną w Tatrach

W Tatrach gwałtownie wzrasta moda na turystykę ekstremalną. Coraz więcej osób szuka potężnej dawki adrenaliny poza wyznaczonym szlakiem turystycznym, a nawet ponad Tatrami. Na to zjawisko z niepokojem patrzą przyrodnicy.

Moda na turystykę ekstremalną w Tatrach

18.09.2006 | aktual.: 25.06.2010 15:27

W Tatrach gwałtownie wzrasta moda na turystykę ekstremalną. Coraz więcej osób szuka potężnej dawki adrenaliny poza wyznaczonym szlakiem turystycznym, a nawet ponad Tatrami. Na to zjawisko z niepokojem patrzą przyrodnicy - pisze "Gazeta Krakowska".

Tatrzański Park Narodowy wydał wojnę miłośnikom ekstremalnych wrażeń. Na amatorów niedozwolonej przygody czekają wysokie mandaty.

Przyrodnicy z przerażeniem notują zwiększającą się co roku liczbę osób świadomie schodzących ze szlaku. Sieć ścieżek w Tatrach jest tak gęsta, że niedźwiedź, chcąc się przespać, musi podkulać ogon i łapy, żeby nie wystawały na szlak - żartuje wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Stanisław Czubernat. Zwierzęta już mają bardzo mało terenów tylko dla siebie. Jeśli zaczniemy penetrować teren poza szlakami, to lada moment bezpowrotnie może z naszych Tatr zniknąć wiele gatunków - ostrzega.
Przypomina, że także paralotniarze nie mają prawa ani startować, ani tym bardziej lądować na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Co prawda, kiedyś wytyczono dwie trasy, którymi mogliby podziwiać góry z nieba, ale projekt nigdy oficjalnie nie został zatwierdzony. Leśnik tłumaczy, że lotniarze płoszą zwierzęta. Bywa więc, że na lądującego w górach paralotniarza czeka Straż Parku.

Dla zwierząt jest to niepotrzebny stres i poważne zagrożenie. Proszę sobie wyobrazić ich reakcję na ogromny kształt, wyłaniający się zza grani. Jeszcze bardziej szkodliwi są motolotniarze, którzy do tego hałasują - dodaje rozmówca gazety.

Latanie to nie jedyny modny sport pod Tatrami. Rośnie zainteresowanie jazdą na quadach. W górach są wytyczone do tego legalne trasy, ale nie wszyscy kierowcy się ich trzymają. Tymczasem las po przejechaniu quadem jest zdewastowany.

Inną kontrowersyjną rozrywką jest rafting, czyli nieco inny od tradycyjnego spływ np. Dunajcem (miłośnicy ryzyka zamiast tratwy wybierają dmuchany ponton lub specjalną deskę i kombinezon z pianki). Zdarzają się też śmiałkowie, szukający przygód w jaskiniach zamkniętych dla ruchu turystycznego - wylicza "Gazeta Krakowska".

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)