FitnessMolestowane kobiety boją się reagować. "Bo chłopaki tak robią"

Molestowane kobiety boją się reagować. "Bo chłopaki tak robią"

"Biegasz jak piz*a", "Źle siedzisz. Obróć się, bo nie widzę tego, co bym chciał" – jak ustaliły WP Sportowe Fakty, kilkanaście byłych uczennic Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach miało doświadczyć poniżania i przemocy seksualnej. O tym, jak rozpoznać molestowanie, w jaki sposób reagować i się przed nim bronić, rozmawiamy z Joanną Piotrowską, prezeską fundacji Feminoteka, ekspertką przeciwprzemocową.

Jak rozpoznać molestowanie?
Jak rozpoznać molestowanie?
Źródło zdjęć: © Getty Images | Getty Images

27.08.2021 16:26

Ewa Podsiadły-Natorska: Jak rozpoznać molestowanie?

Joanna Piotrowska, Feminoteka: Jest to każde zachowanie przez nas niechciane – czy to werbalne, czy to fizyczne – o podtekście seksualnym. Na przykład jeżeli ktoś bez naszej zgody klepnie nas w pośladek, jest to molestowanie seksualne, ponieważ nikt nie ma wątpliwości, że pośladki należą do strefy seksualnej. Natomiast molestowanie werbalne to np. komentarze z podtekstem seksualnym. Można też wysyłać maile albo zostawiać komentarze w social mediach.

Bohaterki reportażu WP Sportowych Faktów twierdzą, że oprócz perfidnych tekstów podszytych seksem słyszały poniżające komunikaty: "Jesteś zerem", "Do niczego się nie nadajesz".

Wtedy mówimy o przemocy psychicznej. O znęcaniu się i wykorzystywaniu swojej pozycji, co jest skandaliczne, bo trener jako nauczyciel ma władzę.

Co może zrobić młoda kobieta, gdy naruszane są jej granice?

Ta historia pokazuje, że w szkołach brakuje edukacji. Dziewczyny nie wiedziały, że mogły zareagować, nie wiedziały, do kogo się zgłosić. Jako trenerka samoobrony i asertywności dla kobiet i dziewcząt radzę, żeby o takiej sytuacji opowiedzieć osobie, do której mamy zaufanie. To mogą być rodzice, wychowawczyni, lubiana nauczycielka, ciocia, ktoś bliski, kto nie podważy naszego zaufania. To może być też organizacja pozarządowa albo telefon zaufania. Dobrze jest to ujawnić i szukać pomocy. Jeśli mamy jakieś wątpliwości, odczucia, że czyjeś zachowanie nam się nie podoba, narusza naszą godność, jest przemocowe, to bardzo ważne jest, by nie nosić tego w sobie. Niestety, wszystkie badania pokazują, że przemoc wobec dziewczyn jest znormalizowana.

Co to znaczy?

Robiłam minibadanie, które objęło ok. 100 dziewczyn wtedy w wieku gimnazjalnym. Kiedy pytałam, jakie zachowania spotykają je w szkole z naruszeniem ich granic fizycznych, najczęściej mówiły o popychaniu, obmacywaniu piersi, podwijaniu spódnic, strzelaniu z biustonosza – ze strony kolegów. Ale gdy pytałam je, czy coś z tym zrobiły, komuś to zgłosiły, odpowiadały, że nie. Pytałam dlaczego. Wzruszały ramionami i odpowiadały: "Bo chłopaki tak robią". Co oznacza, że przemoc wobec nich, przekraczanie ich granic fizycznych jest normą, czymś, na co nie zwracają uwagi, bo już tak jest.

To efekt wychowania, bo dziewczynki wciąż słyszą, że jak chłopak je poklepuje czy ciągnie za włosy, to okej, bo chłopaki tak mają, to są końskie zaloty, powinno się jej to podobać itd. Normalizujemy przemoc, banalizujemy ją, dlatego dziewczynom bardzo trudno jest postawić granice na wczesnym etapie. One się nie orientują, że to już jest naruszenie ich granic. Należałoby zacząć od edukacji. Powiedzieć: nikt nie ma prawa ani cię wyzywać, ani cię obrażać, ani cię dotykać, ani komentować seksualnie twojego ciała bez twojej zgody. Masz prawo to zgłosić.

Joanna Piotrowska
Joanna Piotrowska© Feminoteka

Gdzie?

W każdej placówce powinien być pedagog/żka, psycholog/żka. To może być też wychowawca/wychowawczyni, pod warunkiem, że mamy do takiej osoby zaufanie i nie boimy się, że nasza skarga zostanie wykorzystane przeciwko nam. Zauważmy, że to jest kolejna taka sytuacja, do której dochodzi w obszarach sportowych, trenerskich. W tym środowisku jest rywalizacja, nastawienie na to, żeby być osobą silną, niezłomną, niepoddającą się. Zachowania naruszające granice sportowczyń często się dopuszcza i traktuje jako normę.

Dziewczyny ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego mówią, że w pewnym momencie zaczęły sygnalizować dyrektorce szkoły, że coś się dzieje, podały nazwisko trenera, ale dyrektorka im słowom nie dała wiary. Mało tego, nawet po publikacji reportażu stała murem za trenerem, dałaby sobie za niego uciąć rękę. Jej zdaniem dziewczyny żyją w kulturze hejtu, chcą trenera zdyskredytować.

Te dziewczyny powinny dostać wsparcie. Bo to nie jest kwestia wiary. Jeśli coś takiego ktokolwiek zgłasza, dyrekcja szkoły powinna natychmiast zareagować, poprosić psychologa/żkę, pedagoga/żkę, żeby porozmawiał/a z tymi dziewczętami, po czym powinna zgłosić taką sytuację. Jest taki mechanizm, że nie chcemy wierzyć, że ktoś z naszych znajomych zrobił coś złego, że molestował – bo my znamy go od dobrej strony. Zazwyczaj takie osoby robią dobre wrażenie.

Ale jeśli ktoś coś takiego zgłasza, zwłaszcza dziecko, nastolatka, trzeba to sprawdzić, wyjaśnić, zgłosić. Nie ma tutaj żadnego wytłumaczenia. To, że ja nie wierzę w czyjeś słowa, bo dany trener ma nieposzlakowaną opinię i nie było na niego skarg, o niczym nie świadczy. Może nikt niczego nie zgłaszał, bo nie miał odwagi albo nie uważał tego za molestowanie seksualne, bo został wychowany w kulturze przemocowej, w kulturze gwałtu. Dyrektorka powinna raczej zadać sobie pytanie: a co jeśli dziewczyny mówią prawdę, a nie zakładać, że konfabulują.

A gdyby dyrekcja chciała właściwie zareagować, co powinna zrobić? Doprowadzić do konfrontacji?

Absolutnie nie! Nie doprowadza się do konfrontacji osób pokrzywdzonych z przemocowcem, bo to jest stawianie naprzeciwko siebie kata i ofiary, co u dziewczyn mogłoby się przyczynić do kolejnej traumy. To powinny być oddzielne rozmowy, zwłaszcza że tutaj mamy do czynienia z osobami nieletnimi. Powinno to zostać zgłoszone na policję czy do prokuratury albo do ośrodka pomocy społecznej i do kuratorium.

Oprócz tego dziewczyny powinny być objęte pomocą psychologiczną, pedagogiczną, a wyjaśnieniem sprawy powinna zająć się nie szkoła – od tego są instytucje. Szkoła ma przeciwdziałać tego typu zjawiskom; powinna być przeszkolona z zapobiegania przemocy seksualnej. Powinna mieć też procedury, jak należy takie sytuacje rozwiązywać, gdzie je zgłaszać itd. Chodzi o to, by chronić potencjalne ofiary.

Często pada zarzut, że dziewczynki w tym wieku konfabulują albo że nastał trend na hejt. Z drugiej strony wybrzmiewają echa ruchu #metoo. Pokazuje to, że kobiety próbowały coś powiedzieć, próbowały się skarżyć, ale nie dostały pomocy. Wtedy zostają im media albo media społecznościowe. I tak stało się także w tym przypadku. System, tutaj szkolny, zawiódł dziewczyny.

Teraz mamy słowo przeciwko słowu. Jedna strona opowiedziała swoją historię. Druga strona kategorycznie zaprzecza, że coś takiego miało miejsce.

Zazwyczaj w przypadkach przemocy seksualnej tak jest, bo przemocowiec rzadko molestuje publicznie, żeby widziały to inne osoby. Od wyjaśnienia tej sprawy jest prokuratura, nie my. Warto zauważyć, że przemoc ze strony trenera zgłaszała nie jedna dziewczyna, lecz więcej.

Mówi się już o powołaniu specjalnej komisji, która ma zbadać tę sprawę.

To jest przemoc seksualna wobec nieletnich. Powinna być zgłoszona do prokuratury. Tu nie ma mowy o komisjach. Jeśli mamy do czynienia z przemocą seksualną, to przesłuchania powinny się odbywać w specjalnym bezpiecznym pokoju i muszą być nagrane, żeby pokrzywdzone zeznawały tylko raz i nie musiały swoich zeznań powtarzać.

Powinno się toczyć śledztwo w tej sprawie, bo to jest przemoc, a w Polsce przemoc jest ścigana z urzędu, zwłaszcza wobec nieletnich. Dla mnie jest to wstrząsające, że kiedy dochodzi do przemocy seksualnej, to dyrekcja nie podejmuje natychmiastowych kroków, tylko spławia te dziewczynki, a trener dalej jest na stanowisku.

Chłopcy też są ofiarami przemocy seksualnej?

Oczywiście. Liczebnie jest to mniejsza grupa, jednak chłopcy też doświadczają naruszeń własnych granic i molestowania – najczęściej ze strony innych chłopców czy mężczyzn. Jednak ofiarami przemocy seksualnej w ponad 90 proc. przypadków są kobiety. Bohaterki reportażu wiele lat żyły z traumą, a konsekwencje tego, czego doświadczyły, m.in. zespół stresu pourazowego, to skutek nie tylko przemocy, ale również tego, że nie otrzymały pomocy ani wsparcia.

TU SZUKAJ POMOCY: Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem albo znasz kogoś, kto potrzebuje pomocy, dzwoń pod bezpłatny i całodobowy numer Niebieskiej Linii (800 12 00 02) lub Telefonu zaufania dla Dzieci i Młodzieży (116 111). Możesz też napisać maila - adresy znajdziesz na powyższych stronach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (296)