Molestowanie na polskich uczelniach. Większość nic nie robi
"40 proc. studentek i studentów przyznało, że doświadczyło molestowania od czasu rozpoczęcia studiów, a co czwarta osoba doświadczyła go na terenie uczelni" – przywołują raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dziennikarki "Gazety Wyborczej". Piszą o konkretnych przykładach i braku środków zapobiegawczych.
#
W artykule "GW" czytamy o sytuacjach mających miejsce m.in. na Uniwersytecie Śląskim – doktor filozofii zwrócił się do studentki w krótkiej spódniczce słowami: "Widzę, że pani dziś dobrze przygotowana". Z kolei pracownice biblioteki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu były obmacywane przez kolegę. Kiedy poszły z tym do przełożonego, usłyszały, że powinny się uśmiechać i "puszczać oczko".
Paulina Nowicka i Angelika Pitoń podają za raportem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, że między 2000 a 2018 r. zgłoszono jedynie 50 takich przypadków. Dlaczego? – Ofiary nie wierzą w sprawiedliwość (...) czują się bezsilne, boją się konsekwencji – tłumaczy w rozmowie z "GW" Sylwia Spurek, była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.
Katarzyna Dawidowcz, autorka książki o nadużywaniu pozycji zawodowej przez pracowników uczelni, zgadza się z nią. – Najlepsze, co może zrobić student, to pójść do dziekana z dowodami i powiedzieć krótko: albo uczelnia coś z tym zrobi, albo idę do prokuratury – stwierdza.
Zobacz także: Co sekundę na wysypisko trafia ciężarówka ubrań. Mania zakupów przerasta ludzi
Uczelnie w Polsce – jak radzą sobie z molestowaniem?
#
Autorka raportu HFPC Julia Gerlich wyjaśnia, że uczelnie nie wiedzą, jak reagować na zgłoszenia molestowania. Brakuje przepisów, dzięki którym ofiara mogłaby się czuć bezpieczna, a sprawca został ukarany.
Wyjątek stanowi działanie zaledwie paru uczelni, np. Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. Zamontowano tam skrzynkę, do której można wrzucać anonimowe skargi.
Słyszeliście o takich historiach? Piszcie do nas przez formularz dziejesie.wp.pl