Monika Banasik była "królową mafii". Co teraz u niej słychać?
Monika "Słowikowa" Banasiak, kiedyś pilna studentka uczelni medycznej, następnie żona bossa mafii pruszkowskiej. Wydarzeniami ze swojego życia mogłaby oddzielić co najmniej kilka osób. Mimo trudnych momentów nigdy się nie poddała. Co dzisiaj słychać u byłej żony gangstera?
Monika Banasiak popularność zdobyła jako "Słowikowa", czyli żona jednego z domniemanych przywódców gangu pruszkowskiego. Jednak od wielu lat stara się żyć na własny rachunek. Przez pewien czas przebywała w areszcie, później była bezdomna, ale odbiła się od dna i skierowała życie na zupełnie inne tory.
W ostatnich latach sprzątała mieszkania, udzielała wywiadów, napisała kilka książek, które przyniosły jej sławę i pieniądze. Dzięki nim mogła zacząć wszystko od nowa. Założyła własny biznes, znalazła miłość w ramionach o 19 lat młodszego partnera, a w połowie 2020 r. spróbowała swoich sił na rynku muzycznym.
Zobacz także: Ogłosili, że książę Filip nie żyje. Teraz przepraszają
"Kobieta mafii"
Monika Banasiak była jedną z tzw. "kobiet mafii", jak nazywano partnerki życiowe gangsterów. Nie zrealizowała marzenia o ukończeniu studiów medycznych i uciekła sprzed ołtarza. Trochę w przypadkowy sposób znalazła się w centrum wielkich pieniędzy i nielegalnych interesów. Przypadkowo poznała Andrzeja Z.
Życie w luksusie
W latach 90. wiele osób zazdrościło życia Monice Banasiak. Brylanty, futra, luksusowe apartamenty, wyjazdy do egzotycznych krajów, eleganckie samochody, piękne kreacje - wtedy Banasiak nie brakowało niczego. Później jednak nastał dużo trudniejszy czas.
W 2013 r. została zatrzymana i oskarżona o kierowanie grupą przestępczą. Spędziła 2,5 roku w areszcie, w którym doskonale wiedziano, że jest słynną "Słowikową". Jednak jak sama mówi zawsze brzydziła się przemocą.
- W świat poszła fama, że jestem ostrą, bezwzględną kobietą, która działa w strukturach przestępczych. Nie będę ukrywać, że były takie sytuacje, w których musiałam posłużyć się działaniami, które sama potępiam - mówiła w jednym z wywiadów.
Sąd oczyścił Monikę Banasiak z zarzutu kierowania grupą przestępczą. Kiedy w 2015 r. wyszła na wolność, była bezdomna. Nie miała nic.
Zobacz także: Kaja Godek o wyroku sądu. "Katolicy są najbardziej dyskryminowaną grupą społeczną"
Nowe rozdział
Życie po wyjściu z aresztu było dla Moniki Banasiak dość bolesne. Zderzenie z nową rzeczywistością było trudne.
- Nie byłam "królową mafii", jak chcieliby niektórzy, lecz królową życia. Sądziłam, że będzie to trwało wiecznie. Teraz już wiem, że nic w życiu nie jest na zawsze. Nie da się być królem życia do końca. Nic nie jest za darmo - mówiła w rozmowie z Onetem.
Po wyjściu z więzienia sprzątała mieszkania. Jednocześnie starała się wykorzystać swój życiorys. Zdecydowała się na książki, które opisywały jej życie w strukturach mafii. "Królowa mafii" stała się bestsellerem. W kolejnych latach napisała kolejne książki - m.in. "Słowikowa i Masa. Twarzą w twarz" oraz "Kochaj albo żyj".
Monika Banasiak wychodziła na prostą i próbowała znaleźć kolejne formy rozwoju oraz zarobku. W 2016 r. otworzyła firmę coachingową, a następnie otworzyła salon kosmetyczny w Warszawie. W połowie 2020 r. Monika Banasiak zaczęła współpracę muzyczną ze znaną z "Projekt Lady" Julią Jaroszewską.
- Chcę żyć dla siebie, na swój rachunek i dla swojego syna. Jeżeli kiedykolwiek mam się rozliczać ze swojego życia, to tylko przed sobą, bo nikt nie ma prawa mi tego czynić i tylko ze swoich błędów, a nie cudzych, popełnianych na mój rachunek. Co jest dla mnie obecnie najważniejsze? Wolność, święty spokój i rodzina. Oraz to, aby źli i niewłaściwi ludzie zniknęli z mojego życia na zawsze - mówiła niedawno w rozmowie z serwisem Granice.pl.