Monika Jaworska: Napędza mnie rywalizacja
Najszybsza i najbardziej utytułowana zawodniczka motocyklowa w Polsce. W 2013 roku zdobyła tytuł II Vice Mistrza Polski w klasie Supersport 600. Od urodzenia jest osobą niesłyszącą.
17.04.2014 | aktual.: 18.04.2014 13:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najszybsza i najbardziej utytułowana zawodniczka motocyklowa w Polsce. W 2013 roku zdobyła tytuł II Vice Mistrza Polski w klasie Supersport 600. Od urodzenia jest osobą niesłyszącą.
EksMagazyn: Często w rozmowach powtarzasz, że mama zawsze bała się o ciebie, a tato wspierał w motocyklowych pasjach.
Monika Jaworska: Mama boi się do tej pory. Zawsze od razu po wyścigu przysyła mi smsy z pytaniem jak mi poszło, czy wszystko ok. Jeśli zbyt długo nie odpisuję, to dzwoni (śmiech). Mama nigdy nie widziała, ani nie była na żadnym moim wyścigu, ale cały czas bardzo wspiera mnie w mojej pasji, również finansowo. Od niedawna, jeśli jest taka możliwość, to ogląda na komputerze live timing (czyli wyniki wyścigów na żywo). Jednak przy tym też się bardzo denerwuje.
Kto uczył cię jeździć na motocyklu?
Podstawy czyli jak działają sprzęgło, biegi, gaz i hamulec pokazał mi tata. Później już sama się uczyłam i jeździłam. Moje początki miały miejsce u dziadka na wsi.
Skąd wzięła się „Katanka”?
W wieku ok. 14 lat miałam skuter Suzuki Katana i stąd się wziął mój pseudonim.
Ile motocykli w miałaś w życiu?
Miałam ok. 20 skuterów i motocykli.
Jak to jest ścigać się z mężczyznami?
Dla mnie normalnie. W Polsce nie ma odrębnych klas w wyścigach motocyklowych dla kobiet i mężczyzn, nie ma też zawodów czy pucharów tylko dla kobiet. Więc od początku ścigałam się z mężczyznami, w dodatku często będąc jedyną kobietą. Ścigając się z mężczyznami można się więcej nauczyć, mają inny styl jazdy niż kobiety.
Jak traktują cię koledzy-motocykliści?
Ci, którzy mnie znają, bądź słyszeli o mnie obdarzają mnie szacunkiem. Często pytają o radę lub opinie odnośnie motocykla czy sposobu jazdy. Ci którzy nie znają, a gdzieś zobaczą jak jeżdżę, są pod dużym wrażeniem, że kobieta może tak jeździć. Zdarzają się też i tacy, którzy uważają, że to niemożliwe, aby dziewczyna jeździła szybciej od nich i chcą się zmierzyć.
Denerwuje cię pytanie o to czy bycie głuchą przeszkadza ci w jeździe?
Nie, nie denerwuje. Zawsze chętnie tłumaczę, że to mi nie przeszkadza w jeździe, ani na torze, ani w ruchu drogowym. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że od ostatniego sezonu zaczęłam nawet używać zatyczek do uszu podczas wyścigów. Osoby, które mnie znają i to zobaczyły myślały, że się wygłupiam, ale to nie były żarty. Po prostu tłumik w moim motocyklu jest na tyle głośny, że w niektórych zakrętach przeszkadzało mi to w jeździe.
Jakie masz marzenie, jeśli chodzi o sporty motocyklowe?
Zaczynając od takich przyziemnych to znaleźć dobrego sponsora i zespół. Wtedy można komfortowo skoncentrować się na samej jeździe. Chciałabym wystartować w Mistrzostwach Świata, wziąć udział w wyścigu na wyspie Man, a kiedyś w Dakarze.
Jaka jesteś na torze? Porywcza czy spokojna? Zdystansowana czy bardzo wszystko przeżywasz?
Jestem spokojna i nie denerwuje się samym wyścigiem czy kwalifikacjami. Natomiast zdarza mi się być porywczą gdy coś jest nie tak z motocyklem lub gdy jakiś zawodnik zachowa się niesportowo.
Masz uniwersalny sposób, żeby wygrać wyścig?
Trudno powiedzieć, że sposób, bo każdy wyścig jest inny i każdy zawodnik ma trochę inny styl jazdy. Każdy też ma jakąś taktykę, chce pojechać jak najszybciej, a łatwo popełnić błąd. Dlatego ważne jest, żeby w kwalifikacjach pojechać możliwie jak najszybciej, aby wywalczyć dobre miejsce startowe na przedzie stawki. Ja natomiast zawsze lepsze czasy robię w wyścigu, niż w kwalifikacjach, ale to mi gwarantuje bardzo dobry start i przesunięcie się o kilka pozycji do przodu.
Od kiedy istnieje Moto Szkoła Moniki Jaworskiej? Czym szkoła się zajmuje?
Szkoła istnieje od 2012 roku. Nie jest to szkoła nauki jazdy „L”, lecz są to szkolenia dla osób, które posiadają już prawo jazdy i chcą podnieść swoje umiejętności, nauczyć się prawidłowej techniki czy jazdy na torze. Jest to szkoła dla tych, którzy chcą się doskonalić w jeździe i swojej pasji.
Który zawodnik ci imponuje? Kto jest twoim autorytetem?
Nie mam autorytetu, ale bardzo podziwiam Valentino Rossiego, to mój ulubiony zawodnik motocyklowy.
Czy jesteś uzależniona od adrenaliny, którą daje ci prędkość na torze?
Na pewno jestem uzależniona od wyścigów. To jest jak hazard czy inny nałóg. W moim odczuciu, jeśli ktoś spróbuje jazdy motocyklem na torze, to zostanie przez tę pasję momentalnie wciągnięty. Adrenaliny dostarcza mi rywalizacja, a nie sama prędkość, bo prędkość odbieram inaczej niż większość osób. Na przykład, kiedy jadę z prędkością 260 km/h to czuję jakbym jechała tylko 140 km/h.
Czy kiedykolwiek odmówiono ci udziału w zawodach przez to, że jesteś niesłysząca?
Nie, nigdy taka sytuacja nie miała miejsca. Myślę, że organizatorzy często nie wiedzą o tym, że jestem niesłysząca. Mam licencję A w wyścigach motocyklowych oraz w motocrossie, oraz ważną sportową książeczkę zdrowia. To wystarczy, by wziąć udział w zawodach.
Czy osoby niesłyszące śledzą twoją karierę i np. dają ci dowody sympatii, że to co robisz jest dla nich motywujące?
Tak, oczywiście, że śledzą. Ale nie tylko osoby niesłyszące. Mam swoje grono zwolenników (zarówno kobiet i mężczyzn), od których po wyścigach i nie tylko dostaję e-maile lub wiadomości na facebooku z gratulacjami i zapewnieniami, że trzymają za mnie kciuki, że mi kibicują. Dostaję też czasem maile również od kobiet i mężczyzn, w których piszą, że zaczęli jeździć na motocyklu dzięki mnie. To bardzo miłe mieć świadomość, że to, co robię, może być inspiracją dla innych.
W jaki sposób porozumiewasz się z osobami słyszącymi?
Normalnie do nich mówię. Jeśli są to osoby, z którymi rozmawiam po raz pierwszy lub kontaktuję się sporadycznie, to staram się mówić powoli i wyraźnie. Pomaga mi założony aparat bo wtedy też troszkę się słyszę. Jeśli czegoś nie rozumieją, a zdarza się tak przeważnie na początku znajomości, to piszę na telefonie lub na kartce. Ja również nie mam większych problemów ze zrozumieniem, jeśli osoba, która do mnie mówi, robi to dość wyraźnie i niezbyt szybko.
Jaka jest Monika Jaworska poza torem wyścigowym?
O to najlepiej byłoby spytać kogoś z mojego otoczenia, trudno mi mówić o sobie samej (śmiech). Jestem bardzo energiczną i zajętą osobą. Zawsze mam mnóstwo pomysłów i milion rzeczy do załatwienia czy zrobienia. Lubię bardzo aktywny wypoczynek, spotkania z przyjaciółmi, regularne wyprawy do kina czy długie spacery z moimi ukochanymi bokserami. Lubię gotować. Mam kilka swoich specjalności i piekę świetnego czekoladowca.
Jeżdżąc na motocyklu musisz być, co zrozumiałe, odpowiednio ubrana, tak, aby zachować środki bezpieczeństwa, a jaki styl preferujesz poza torem? Nadal sportowy czy bardziej kobiecy?
Jak wspominałam, prowadzę bardzo aktywny tryb życia, dlatego najczęściej wybieram sportowy styl. W nim czuję się wygodnie i swobodnie. Natomiast, jeśli jest ku temu okazja, to chętnie zakładam sukienkę, robię makijaż i układam włosy inaczej niż zwykle.
Jeśli byś się nie ścigała to co byś robiła w życiu?
Moją drugą pasją jest fotografia, więc bardzo prawdopodobne, że poszłabym w tym kierunku. Albo wymyśliłabym coś związanego z samochodami. Miałam taki okres w życiu, kiedy przerabiałam i grzebałam dużo przy aucie, byłam użytkownikiem jednego z forów poświęconych tej pasji. Z jego użytkownikami urządzaliśmy spotkania i wyścigi. Niewykluczone również, że to by było tylko moje hobby, a ja, podobnie jak teraz, pracowałabym u mojej mamy w aptece.
Męski mężczyzna?
W pierwszej chwili do głowy przychodzi mi aktor Taylor Lautner, odtwórca roli Jacoba w sadze „Zmierzch”(śmiech). A co do cech charakteru - na pewno powinien być gentlemanem, mężczyzną pewnym siebie, inteligentnym, odważnym. Musi być tzw. złotą rączką czyli umieć naprawić i zrobić różne rzeczy w domu, no i oczywiście przy samochodzie czy motocyklu. Obowiązkowo powinien umieć gotować i kochać zwierzęta, a zwłaszcza psy.
Rozmawiała: Anna Chodacka/eksmagazyn.pl