Mroczna triada. Takie zachowania powinny zwrócić twoją uwagę
- Zarówno w przypadku psychopatii, jak i narcyzmu wskazuje się zarówno wychowanie, jak i uwarunkowania genetyczne. Natomiast makiawelizm wykazuje taką specyfikę, że kształtuje się pod dużo większym wpływem środowiska, czyli wychowania, niż ma to miejsce w przypadku tych dwóch pozostałych cech – mówi psychlożka Katarzyna Czajkowska-Łukasiewicz.
27.01.2023 | aktual.: 27.01.2023 16:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Katarzyna Trębacka: Makiawelizm, obok narcyzmu i socjopatii, jest zaliczany do tzw. mrocznej triady. Czym ta traida jest?
Katarzyna Czajkowska-Łukasiewicz: Wbrew powszechnej opinii mroczna triada nie została stworzona przez psychologów jako koncept trzech najgorszych zaburzeń osobowości, ale jako konglomerat cech czy właściwości, które co prawda są niepożądane społecznie, ale mieszczą się w normie w obrębie osobowości. Występują one w różnym nasileniu prawdopodobnie u każdego z nas, zatem nie są traktowane jako zaburzenia. Przecież każdemu z nas zdarzało się zachować w sposób narcystyczny, psychopatyczny czy makiaweliczny, ale to nie jest równoznaczne z występowaniem nieprawidłowości.
Psychopatia i narcyzm są konstruktami subklinicznymi, czyli wzięły się z rozumienia psychologii klinicznej, związanej właśnie z zaburzeniami osobowości i tam mają swoje źródło. Natomiast makiawelizm nie - nie znajdziemy go w różnych klasyfikacjach chorób natury psychicznej. To zbiór cech, które mogą skutecznie utrudniać relacje społeczne.
Co łączy te trzy konglomeraty cech?
Osoby, które mają wysoki poziom takich cech, są bardziej nastawione na sprawczość niż na wspólnotowość. Każdy z nas zna kogoś, kto w sytuacji, gdy ma do wyboru podjęcie decyzji przekładającej się na dobro wspólne lub podkreślającej jego sprawczość i dającej możliwość osiągnięcia sukcesu, wybierze drugą opcję. Ważny jest więc też kontekst sytuacyjny. Gdy patrzymy np. na polityków, to widzimy, że część z nich podejmuje działania w kierunku wspólnotowym i tym, żeby nam wszystkim było dobrze, a część po to, by ich własne pomysły były realizowane. U nich motywacją jest ewidentnie bardziej ich własna sprawczość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jest aspekt łączący wszystkie trzy profile z mrocznej triady. Można go nazwać eksploatatorskim stylem behawioralnym, co oznacza, że tego typu osobom zależy przede wszystkim na osiągnięciu własnego celu, a jakich technik do tego użyją, np. manipulacji czy wpływu, to jest wtórne.
Choć wykorzystywanie innych ma miejsce w przypadku wszystkich typów osobowości z triady ciemności, to jednocześnie je różnicuje. U narcyza wykorzystywanie drugiego człowieka ma na celu ulepszenie, a jednocześnie ochronę własnego fałszywego "ja", żeby nie doszło do narcystycznego zranienia. W psychopatii do wykorzystywania dochodzi pod wpływem impulsu; tutaj mamy do czynienia z osobami, które częściej angażują się w działalność przestępczą. U osób z wysokim natężeniem makiawelizmu głównie chodzi o to, żeby osiągać swoje cele, tutaj też spotkamy najwięcej elastyczności, jeśli chodzi o zachowanie. To nie są osoby, które możemy łatwo przejrzeć i zidentyfikować.
Co jeszcze charakteryzuje osoby o tym typie osobowości?
Przede wszystkim chłód emocjonalny. O ile osoby psychopatyczne mają przeważnie w sobie dużo impulsywności, to u osób makiawelicznych chłód emocjonalny jest zdecydowanie dominującą cechą. Do tego dochodzi egocentryzm, cynizm, znacznie obniżone zdolności odczuwania empatii. Ta ostatnia cecha jest charakterystyczna dla osób z wysokim natężeniem wszystkich trzech cech z mrocznej triady.
Co ciekawe, najnowsze badania pokazują, że nawet nie o samą empatię chodzi, ale raczej o bardzo niski poziom zdolności związanych z mentalizacją, gdzie występuje komponent związany z emocjami, ale także element poznawczy. Mentalizacja to zdolność wyobrażenia sobie, co czuje i przeżywa drugi człowiek i zdanie sobie sprawy, że jest to zupełnie coś innego niż u nas. U osób z mrocznej triady mentalizacja jest na niskim lub bardzo niskim poziomie. Wykazują się one czymś, co nazywamy wrogimi atrybucjami, czyli przekonaniem, że osoby, które są wokół nich, na pewno mają wrogie zamiary.
Skąd się bierze takie przekonanie?
Skoro ja mam wrogie zamiary, to często korzystam z mechanizmu projekcji – niechciane i nieakceptowane części siebie przenoszę na inne osoby. Zakładam, że to inni myślą tak o rzeczywistości i relacjach interpersonalnych. I tak na przykład narcyz, który zarzuca partnerce, że ta go zdradza, choć nie ma to nic wspólnego ze stanem faktycznym, odczuwa wysoki poziom lęku, że jej rzekomy skok w bok naruszy jego obraz "ja". A jednocześnie narcyzm sam ma większą skłonność do zdrady. Psychopata wchodzi w impulsywną wymianę, ponieważ "widzi" w zachowaniu partnerki wrogość, agresję, że ona jemu coś robi, więc on musi na to zareagować.
A makiawelista?
W tej sytuacji może mieć różne motywacje. Makiawelizm jest strategią ewolucyjną; więc skoro głównym celem osoby o tych cechach osobowości jest np. przedłużenie gatunku, to w przypadku zdrady partnerki jest wysoce prawdopodobne, że dzieci, które będzie wychowywała nie będą jego. Zatem cele nie zostaną osiągnięte. Tutaj możemy zatem oczekiwać - inaczej niż w przypadku narcyza czy psychopaty – całego wachlarza reakcji. Dlaczego? Bo makiaweliści stosują zarówno metody przemocowego bezpośredniego wpływu, jak również takie, których na pierwszy rzut oka nie uznajemy za przemoc.
Co to może być?
Najczęściej to są zachowania, które cechuje niskie prawdopodobieństwo wykrycia. To mogą być subtelne manipulacje, używanie wpływu w taki sposób, by w opisanym przypadku partnerka usunęła ciążę.
Dobrze to widać też w sytuacjach zawodowych, np. ktoś jest analitykiem danych i ma te dane analizować w kontekście przynoszenia zysku dla firmy. Jeśli od wyniku zależy wysokość jego premii, to będzie je analizował w taki sposób, żeby tę premię dostać, choć dane nie będą prawdziwe. Jednak prawdopodobieństwo wykrycia tego oszustwa jest jednocześnie niskie, bo np. tylko on zajmuje się danym rynkiem.
Dla osób o wysokim natężeniu cech makiawelizmu niezwykle jest istotne, żeby jego działania nie były napiętnowane, czyli żeby uniknąć odpowiedzialności. Zarówno w makiawelizmie, jak narcyzmie i psychopatii, cechą charakterystyczną jest sytuowanie odpowiedzialności za różne rzeczy, które mają miejsce w życiu takich osób na zewnątrz. U makiawelisty zatem pojawia się w głowie taka myśl: dostosowuję się do tego, co oferuje mi świat i robię to najlepiej jak umiem. Więc jeśli coś się komuś nie podoba, to jest to wina tej osoby, a nie moja, bo ja mam najlepszą możliwą strategię.
Ale podobnie jest w przypadku narcyzów i psychopatów?
Tak, wiele tych cech się przenika i w różnym nasileniu występują u wszystkich typów osobowości z mrocznej triady. Ale o ile u narcyzów i psychopatów te strategie mają zazwyczaj charakter krótkoterminowy, czyli zrobię coś tu i teraz, żeby wyszło na moje, to w przypadku osób o cechach makiawelizmu realizowane strategie mogą mieć charakter długoterminowy. Choć początkowo wcale nie muszą przynosić im zysku, to finalnie wychodzą na swoje. To są te osoby, które wyprowadzają z kilkunastu kont firmowych po 10 zł miesięcznie, a nie organizują napadu na bank.
A psychopata zorganizowałby raczej napad na bank?
Tak, bo u tych osób występuje zwykle bardzo wysoki poziom impulsywności. Przez lata pokutował mit, że psychopaci to ludzie niezwykle inteligentni, umiejący się odnaleźć w każdej sytuacji. Natomiast poza małymi wyjątkami nie jest to prawda. Wiele badań wskazuje nawet na ujemną korelację inteligencji z psychopatią, raczej stwierdza się w tym aspekcie deficyty. To pokazują też badania przeprowadzone wśród osób karanych, w których stwierdzono wysoki poziom psychopatii i nie wiąże się to z żadnym przemyślanym planowaniem.
To skąd wziął się ten mit o nieprzeciętnej inteligencji?
Ponieważ to, co wiążemy z psychopatią, czyli umiejętność planowania, przemyślanego działania, to tak naprawdę jest makiawelizm. Mamy tu ogromną umiejętność dostosowania się i znalezienia takiej oszukańczej strategii, która daje największe zyski.
Były takie badania przeprowadzone w przedsiębiorstwach, że osoby z wysokim natężeniem cech makiawelizmu potrafiły zmodyfikować swoje toksyczne zachowania w sytuacji, w której polityka firmy była taka, że wyrażano wprost normy i oczekiwania, a środowisko pracy było wysoko etyczne. I makiawelista przystosowuje się do tego, co jest najbardziej adaptacyjną strategią, czyli do tego, co mu da największy sukces. I w takiej sytuacji mamy do czynienia ze spełnianiem norm i oczekiwań, a nie działaniem na przekór nim.
A jak makiawelizm manifestuje się w relacjach intymnych?
Najlepiej możemy to obserwować, gdy na terapię trafiają osoby będące w związkach z makiawelistą. Najczęściej okazuje się wtedy, że przemoc miała charakter nie tylko długotrwały, ale że była długo planowana, a strategia realizowana punkt po punkcie. Na dodatek w białych rękawiczkach. W relacjach intymnych najczęściej dochodzi do wszelkiego rodzaju manipulacji, miejsce ma dwulicowość, ale też chłód emocjonalny. Często makiaweliści to są osoby, które nie będą chciały wchodzić w bliskie relacje albo zachowują dystans emocjonalny, ponieważ bliski związek z drugim człowiekiem nie przybliża ich do celu. I to jest cecha odróżniająca osoby o zabarwieniu makiawelistycznym od narcyzów, którzy potrafią być bardzo intensywni emocjonalnie.
Jak dochodzi do tego, że u określonych osób rozwijają się cechy określane jako makiaweliczne?
To ciekawe, bo odróżnienie makiawelizmu od pozostałych cech ciemnej triady jest tutaj wyraźne. Zarówno w przypadku psychopatii, jak i narcyzmu wskazuje się zarówno wychowanie, jak i uwarunkowania genetyczne. Natomiast makiawelizm wykazuje taką specyfikę, że kształtuje się pod dużo większym wpływem środowiska, czyli wychowania, niż ma to miejsce w przypadku tych dwóch pozostałych cech. To są osoby wychowane w środowisku, które wzmacniało sposób radzenia sobie z rzeczywistością nastawiony na osiągnięcie celu.
Zatem dorośli o rysie makiawelicznym mogli być wychowywani przez bardzo przemocowych rodziców, ale nie w chaotyczny i impulsywny sposób, tylko właśnie w niezwykle konsekwentny. Tak się dzieje np. w środowiskach konserwatywnych, w których jest bardzo sztywna struktura, z której nie można wyjść i z którą nie można się konfrontować, więc jedynym sposobem zaadaptowania się jest stosowanie dwulicowych strategii skoncentrowanych na sobie.
Najbardziej wspierające strategie wychowawcze to są takie, które charakteryzuje pewna elastyczność. Tutaj nie ma na nią miejsca. To są np. rodzice, którzy w piątkowe popołudnie sprawdzają elektroniczny dzienniczek ucznia i za każdą jedynkę wymierzają pasy w niemal zrytualizowanym akcie: dziecko musi położyć się na łóżku na brzuchu, zdjąć majtki, schować ręce pod siebie, żeby nie ochraniać nimi pośladków i jedna negatywna ocena oznacza jeden raz pasem. Nie ma tu miejsca na zastanowienie się, co sprawiło, że dziecko dostało złą ocenę. Mały człowiek uczy się, że okoliczności nie mają tu żadnego znaczenia, zatem musi nauczyć się tak funkcjonować, żeby rodzice nie dowiedzieli się prawdy, bez ujawniania tego, co się z nim dzieje, aby adaptacyjnie uniknąć tego, co mu się przytrafia.
Zatem jeśli co niedziela jedziemy na obiad do dziadków, a ja mam 13 lat i zamiast spędzać czas z dziadkami wolałabym się spotkać z koleżankami, to nauczona doświadczeniem, że ojciec wywlekał mnie za włosy do samochodu, będę udawała, że jestem chora. W efekcie coś, co miało dziecko chronić w zagrażającym mu ówcześnie środowisku, nie sprawdza się zupełnie w życiu dorosłym. Nie tylko się nie sprawdza, ale dodatkowo staje się źródłem cierpienia naszego i innych osób wokół. Osoba, która w życiu dorosłym wejdzie w związek i będzie oszukiwała partnera, kiedy nie będzie chciała podjąć jakiejś aktywności z nim, bo wie, że to działa, chroni ją, choć nie zdaje sobie często sprawy, że okłamywanie partnera jest krzywdzeniem go.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!