Myślała, że to zwykłe obtarcie. Diagnoza okazała się dużo gorsza
Zaczęło się od niewinnie wyglądającej wysypki. 32-letnia Sarah Lang, biegaczka z Bristolu, bagatelizowała pozornie niegroźne objawy – w końcu sportowcom doskonale znane są różnego rodzaju obtarcia. Pierwszy raz wykwity zauważyła w grudniu 2015 roku. Zrzucała je na karb źle dopasowanego biustonosza.
18.08.2016 | aktual.: 21.08.2016 01:06
Tajemnicza wysypka utrzymywała się nawet wtedy, kiedy Sarah zrezygnowała ze stanika z inwazyjnym ściągaczem, który mógł obcierać. Biegaczka udała się do lekarza, gdzie po serii testów usłyszała druzgocącą diagnozę – pokrzywka okazała się szybko rosnącymi guzami. W zeszłym tygodniu przeszła mastektomię, wkrótce rozpoczyna chemioterapię.
- Na początku myślałam, że to zwykłe obtarcie. Doszło do tego, że przy zdejmowaniu biustonosza, zdarłam z brodawki skórę. To naprawdę bolało – komentuje Lang. – W głębi duszy wiedziałam, że coś jest nie w porządku, takie rzeczy się czuje – dodaje. - Cała sytuacja nauczyła mnie, żeby słuchać swojego ciała. Jeżeli coś jest nie tak, należy od razu to zbadać.
Alarmujące objawy towarzyszyły sportsmence przez kilka tygodni aż w końcu zdecydowała się zgłosić do lekarza. Ten początkowo polecił jej krem stosowany do leczenia stanów zapalnych skóry np. Po tygodniu takiej kuracji wróciła do Royal United Hospital z niewielką poprawą. Wtedy też zlecono jej biopsję.
Kilka dni później lekarz przekazał Sarze miażdżącą wiadomość – zdiagnozowano u niej chorobę Pageta brodawki sutkowej. To rzadki typ nowotworu, który dotyka najczęściej jednego sutka i powoduje objawy podobne do tych towarzyszących egzemie. – Nagle zaczęłam dostawać zewsząd ulotki dotyczące raka. Byłam przerażona – dodaje Lang.
Testy, które miały na celu dokładne zdiagnozowanie z czym lekarze mają do czynienia, wykazały złośliwą masę, wymagającą chirurgicznego usunięcia części piersi. Nie był to koniec złych wiadomości. Podczas konsultacji przedoperacyjnej znaleziono kolejnego guza.
- Mój doktor przeniósł mnie do prywatnego pokoju. Zabrzmi to pewnie głupio, ale w tamtym momencie nie spodziewałam się, że to oznacza kolejne złe wiadomości – opisuje Sarah. Odkrycie chirurgów oznaczało częściową mastektomię zamiast zapowiadanych wcześniej dwóch lumpektomii. Chociaż operacja poszła dobrze, Sarah była przerażona. – Nie wyczuwałam żadnych guzów! – wspomina. – W tej chwili nadal nie znam pełnej diagnozy mojej choroby, więc nie wiem, w którym stadium znajduje się rak oraz jakie dalsze kroki podjąć. Wiem tylko tyle, że guzy są agresywne – dodaje.
W tym samym czasie Lang wraz z mężem, 37-letnim Matthew, rozpoczęli terapię leczenia bezpłodności, żeby móc w niedalekim czasie założyć rodzinę. – Zawsze chciałam dzieci. U boku mam świetnego partnera, chcę być mamą – podkreśla Sarah. – Matthew daje mi niezwykłe oparcie. Jesteśmy sobie przeznaczeni.
- Musiałam przekazać rodzinie tak dużo złych wiadomości w bardzo krótkim czasie. Staram się jednak podchodzić do sprawy pozytywnie – podsumowuje. 32-latka przyznaje, że przeraża ją idea chemioterapii, którą ma przyjmować przez najbliższe kilka miesięcy. Kobieta zbiera już pieniądze na perukę. – Chyba dopiero chemioterapia sprawi, że uwierzę w to, co mnie dopadło. Wtedy poczuję się i będę wyglądać jak pacjentka z rakiem. Mam wokół siebie ludzi, którzy dają mi ogromne wsparcie. Jednak tęsknię za byciem zdrową. To niesamowite jak bardzo zmieniają się priorytety w takiej sytuacji – komentuje Lang. – Na początku wariowałam na samą myśl o usunięciu fragmentu piersi. Teraz zrobię wszystko, aby odzyskać zdrowie.