Blisko ludziNa fali odkrycia nowego pierwiastka przez Marię Skłodowską-Curie i jej męża na początku XX wieku zapanowała... moda na rad. Postrzegano go jako panaceum

Na fali odkrycia nowego pierwiastka przez Marię Skłodowską-Curie i jej męża na początku XX wieku zapanowała... moda na rad. Postrzegano go jako panaceum

U progu XX wieku świat poznał radioaktywność. W 1898 roku – zaledwie dwa lata po odkryciu przez Antoine’a Henriego Becquerela promieniotwórczych właściwości uranu – Maria Skłodowska-Curie doszła do wniosku, że skoro w minerałach zawierających uran promieniowanie jest silniejsze, niż wynikałoby to z zawartości radioaktywnego pierwiastka, musi istnieć inny czynnik – również o cechach promieniotwórczych.

Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku rad aplikowano dzieciom – m.in. na zapalenie migdałków.
Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku rad aplikowano dzieciom – m.in. na zapalenie migdałków.
Źródło zdjęć: © materiały partnera

03.06.2022 12:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niedługo później małżeństwo Curie poinformowało świat, że odkryli radius – bo taką nazwę nadali nowemu pierwiastkowi.

Rad wydawał się substancją ze wszech miar fascynującą. Samoistnie świecił w ciemności, podobnie jak napromieniowane nim przedmioty. Przenikał przez powietrze i niektóre substancje. Sole radu wydzielały ciepło i zabarwiały szkło. Jego związki emitowały niebieską poświatę, a tlen po kontakcie z radem zamieniał się w ozon. Nieomal "magiczne" właściwości radu szybko oczarowały opinię publiczną Zachodu. Zaczęto dopatrywać się w nowym pierwiastku remedium na wiele dolegliwości i – co było istotne zwłaszcza dla pań – na przykre efekty starzenia.

Radowe dziewczęta

Cudownych cech radu dopatrywał się zresztą sam jego wynalazca. Piotr Curie wierzył, że ma on działanie rakotwórcze. Postanowił zresztą przetestować wpływ promieniowania na samym sobie. W tym celu wystawił na 10 godzin swoje przedramię na działanie chlorku radu. Później regularnie opisywał, co się dzieje z powstałą wskutek tego raną. Okazało się, że skóra się łuszczyła, a ból nie ustępował nawet po miesiącu. Ludzie, którzy byli blisko naukowca, wspominali, że miał on silny stan zapalny. Jednak mało kto się tym przejmował. On sam nosił w kieszeni fiolkę z radem, która świeciła w ciemnościach. Często zabawiał tym gości. Być może – gdyby nie nagła śmierć Piotra Curie w wypadku ulicznym – świat w porę połapałby się, że nowy pierwiastek ma również ciemną stronę.

Cztery tysiące pracownic zakładów U.S. Radium Corporation, w których powstawały te urządzenia, zachęcano, by każdego dnia podczas zmiany oblizywały pędzle z radioaktywną farbą
Cztery tysiące pracownic zakładów U.S. Radium Corporation, w których powstawały te urządzenia, zachęcano, by każdego dnia podczas zmiany oblizywały pędzle z radioaktywną farbą© materiały partnera

Tak się jednak nie stało. Zachód fascynował się radem. Fluorescencyjną farbą ze związkami radu w USA malowano m.in. tarcze zegarków, by świeciły w ciemnościach. Zamówienie na takie urządzenia złożył nawet rząd amerykański. Zegarki miały trafić do armii. Cztery tysiące pracownic zakładów U.S. Radium Corporation, w których powstawały te urządzenia, zachęcano, by każdego dnia podczas zmiany oblizywały pędzle z radioaktywną farbą. W ten sposób oczyszczały narzędzie pracy i "ostrzyły" końcówkę pędzla dla dokładniejszego nałożenia farby.

Efekt okazał się tragiczny. W krótkim czasie rzesze kobiet zaczęły skarżyć się na problemy z zębami, a potem z kośćmi i stawami. Pojawiły się przypadki chorób nowotworowych. Firma najpierw zatajała przed pracownicami, że mają do czynienia z toksyczną substancją. Później zapewniała, że jest ona bezpieczna. W końcu jednak nie dało się sprawy dłużej ukrywać. Doszło do głośnego procesu sądowego. U.S. Radium Company musiała zmienić proces produkcji i wypłacić wysokie odszkodowania.

Za-RAD-zić na zmarszczki

Rzekomo dobroczynne skutki radu dla kobiecej urody przekuł w dochodowy biznes niejaki Alfred Curie. Choć nosił to samo nazwisko, to z małżeństwem chemików nie był spokrewniony. Był za to człowiekiem wykształconym medycznie. On to w 1930 roku opatentował Tho-Radium Creme, specyfik na zmarszczki zawierający 0,5 gramów chlorku toru i 0,25 miligramów bromku radu na 100 gramów produktu. Firma SECOR, która zaczęła produkować ów kosmetyk, zadbała o odpowiednią promocję. W prasie i na plakatach pojawiły się nośne slogany wychwalające radowy krem na cerę. Zresztą SECOR wypuścił całą linię takich produktów – m.in. puder, mydło, a nawet pastę do zębów.

Radu używano też w ośrodkach spa i sanatoriach. Oferowano kąpiele w leczniczych wodach i inne promieniotwórcze terapie
Radu używano też w ośrodkach spa i sanatoriach. Oferowano kąpiele w leczniczych wodach i inne promieniotwórcze terapie© materiały partnera

Konkurencja jednak nie spała. Na angielskim rynku przedsiębiorstwo Radior Company produkowało równolegle kremy do twarzy i toniki. Gwarantowało klientkom, że radioaktywność ich produktów utrzymuje się nawet 20 lat. Za oceanem w Pittsburghu Radium Chemical Company wypuściła na rynek między innymi radioaktywne maseczki do twarzy. Miały one ujędrniać cerę poprzez podnoszenie ciśnienia krwi, zapobiegać anemii i sprzyjać zdrowiu. Zresztą taki sam efekt miały wywołać "radowe" gorsety dla pań, sprzyjające odchudzaniu i ujędrnianiu ciała. Wystarczyło założyć je na 20 minut dziennie, by poczuć dobroczynne efekty.

Promieniotwórcze panaceum

Mimo "wypadków", takich jak "radowe dziewczyny", społeczeństwa Zachodu ciągle wierzyły w cudowne właściwości promieniowania. Do tego stopnia, że z wykorzystaniem radu i uranu produkowano m.in. wełnę dla niemowląt, czopki dopochwowe dla kobiet, pastylki na ból głowy, zabawki typu "mały chemik" z niewielkimi próbkami materiału radioaktywnego, dozowniki wody, a nawet… środki na potencję, które wystarczyło nosić w kieszeni spodni, by wyleczyć się z "niemożności" seksualnej. Marketingowa wartość promieniowania była tak duża, że nawet jeśli w produktach nie było radioaktywnych substancji, to sugerowano ich obecność. Przykład? Prezerwatywy X-ray czy Radium Nutex.

Radu używano też w ośrodkach spa i sanatoriach. Oferowano kąpiele w leczniczych wodach i inne promieniotwórcze terapie. Pierwiastek był wykorzystywany także w onkologii – jednak potencjalnie dobroczynne działanie niwelowało silne promieniowanie. Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku rad aplikowano dzieciom – m.in. na zapalenie migdałków.

Odkrywczyni radu – Maria Skłodowska-Curie – sama stała się jego ofiarą. Zmarła na niedokrwistość aplastyczną, rodzaj niewydolności szpiku kostnego. Cierpiała też na chorobę popromienną.

Dziś nie ma wątpliwości, że "cudowny" świecący w ciemnościach rad to zarazem substancja bardzo szkodliwa. Jest pierwiastkiem uważanym za najbardziej radioaktywny. Ekspozycja na promieniowanie niszczy zęby oraz kości. Powoduje niegojące się owrzodzenia i choroby nowotworowe. Obecnie radu używa się w fizyce atomowej i przemyśle – np. w konstrukcji zegara atomowego, w optyce, a także przemysłowej radiografii. Zastosowanie promieniotwórczego pierwiastka na masową skalę, w produktach codziennego użytku to już tylko przerażająca przeszłość.

Bibliografia:

  1. Denis Brian: Rodzina Curie. Warszawa: Amber, 2006.
  2. Józef Hurwic: Maria Skłodowska-Curie i promieniotwórczość. Warszawa: Wydawnictwo Edukacyjne Zofii Sobkowskiej, 2008.
  3. Susan Quinn: Życie Marii Curie. Warszawa: Prószyński i S-ka, 1997.

Autor: Marcin Moneta

Komentarze (45)