Na nową drogę życia…
Istotna część weselnej ceremonii, znana od wieków wszystkim narodom bez względu na wyznawaną religię i epokę, to błogosławieństwo udzielane Młodym przez rodziców. Jeśli rodzice już nie żyli, to zastępują ich najbliżsi krewni ze starszego pokolenia.
13.08.2014 | aktual.: 13.08.2014 14:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Istotna część weselnej ceremonii, znana od wieków wszystkim narodom bez względu na wyznawaną religię i epokę, to błogosławieństwo udzielane Młodym przez rodziców. Jeśli rodzice już nie żyli, to zastępują ich najbliżsi krewni ze starszego pokolenia.
Chwila pełna powagi, wzruszająca i pozostająca w pamięci zarówno Młodej Pary, jak i wszystkich obecnych – jakżeż często przeczytać można opis tego obrzędu w pamiętnikach oraz wspomnieniach.
…dobre słowo od rodziców
Obrzęd błogosławieństwa Młodej Pary znany był wszystkim środowiskom – chłopom i mieszczanom, szlachcie i arystokratom. Wziąć ślub bez rodzicielskiego błogosławieństwa uchodziło niegdyś za złą wróżbę. I tylko bardzo zakochani, gotowi na odrzucenie wszelkich konwenansów, byle tylko być razem, decydujący się na ucieczkę z rodzinnych domów i potajemny ślub – rezygnowali z błogosławieństwa. Zwykle – po jakimś czasie – niechętni wyborom potomków rodzice przyjmowali do familijnego grona synową lub zięcia, a chociaż od ślubu minął już jakiś czas, błogosławili młodych małżonków.
Błogosławieństwo kiedyś…
Sam obrzęd odbywał się tuż przed wyjazdem Młodych do kościoła. Stół nakrywano białym obrusem, zapalano świece w ozdobnym świeczniku, stawiając obok krucyfiks czy święty obraz – najczęściej był to wizerunek słynącej cudami Matki Boskiej Częstochowskiej czy Ostrobramskiej. Obraz taki nieraz był w rodzinie od kilku pokoleń przekazywany najstarszemu synowi bądź córce w testamencie.
Rodzice narzeczonych siadali obok siebie, a Młodzi klękali u ich stóp. Najpierw w serdecznych słowach błogosławił Młodą Parę ojciec panny, później matka. W dalszej kolejności czynili to rodzice kawalera – chyba że to oni byli gospodarzami wesela. Nie było sztywnych formułek udzielania błogosławieństwa, ale zawsze życzono Młodym opieki Bożej w każdym dniu wspólnego życia, wzajemnej miłości i zgody, dostatku i zdrowego potomstwa. Młoda Para, wstając z klęczek dziękowała, każde z nich całowało tradycyjnie rodziców i przyszłych teściów w rękę, a ci obejmowali narzeczonych kreśląc na ich czołach krzyżyk. Później dołączali się uczestniczący w ceremonii krewni – z chrzestnymi rodzicami na czele. Przy tej okazji Panna Młoda, matki nowożeńców i większość niewiast miały łzy w oczach – co dowodziło wzruszenia stosownego w tej ważnej chwili.
… i jak to wygląda dziś
Ceremonia udzielania Młodym błogosławieństwa na nową drogę życia towarzyszy zaślubinom i w naszych czasach. Jeśli – a najczęściej tak bywa – ma charakter tradycyjny z odwołaniem do treści religijnych i nie różni się wiele od dawnych zwyczajów.
Warto jednakże zastanowić się jak przekazać Młodym uroczyste życzenia od rodziców i familijnego grona, jeżeli biorąca ślub para jest różnego wyznania, uważa się za agnostyków czy też szykują się do zawarcia tylko ślubu cywilnego. I jaka forma tej ceremonii może być uroczysta i wzruszająca.
Zamiast symboli sakralnych można na stole postawić piękną kompozycję kwiatową, Młodzi oczywiście nie klękają, lecz siadają naprzeciw rodziców. A ci w serdecznych słowach przekazują im swe najlepsze wskazówki i życzenia na nową wspólną drogę.
Oficjalne wydanie internetowe „Magazynu Wesele”: magazynwesele.pl/Bogna Wernichowska