Blisko ludziNajbardziej dołujący dzień roku, a może całej dekady? Przed nami Blue Monday

Najbardziej dołujący dzień roku, a może całej dekady? Przed nami Blue Monday

- Mam dość! Nie mam radości, energii ani siły. Mam wrażenie, że ciągle jestem w pracy. Ostatnio w ogóle nie wyłączam komputera, ani telefonu. Ciągle ktoś coś ode mnie chce -skarży się na zniechęcenie i pandemiczną rutynę Magda. A Joanna dodaje, że nie chce jej się żyć, bo przez ciągłe siedzenie w domu przytyła aż 15 kilogramów.

Pandemia odbiła się na nas wszystkich
Pandemia odbiła się na nas wszystkich
Źródło zdjęć: © Getty Images
Aneta Malinowska

18 stycznia 2021 według niektórych teorii ma być najbardziej depresyjnym dniem roku, zwanym potocznie Blue Monday. W pandemicznym czasie siła nacisku przeróżnych problemów wydaje się być dużo większa niż w latach poprzednich.

Jak wynika z badań dotyczących wpływu pandemii wywołanej koronawirusem na zdrowie psychiczne Polaków, co czwarta osoba odczuwa pogorszenie nastroju, 17 proc. z nas zmaga się z bezsennością, 13 proc. z trudnościami z koncentracją, a 9 proc. ma kłopoty z pamięcią. Niestety, wnioski są jednoznaczne: izolacja społeczna, praca zdalna, niepewność związana z rozwojem pandemii, a także obawy o zdrowie swoje i najbliższych, przyczyniają się do pogłębiania traumy wielu osób. Czy ten poniedziałek jeszcze bardziej uwypukli słabości naszej psychiki?

Blue Monday - czy to naprawdę najsmutniejszy dzień roku?

Co prawda teorii o Blue Monday nie potwierdziły dotychczas żadne poważne badania, to jednak psychologia zna pokrewny efekt, którym jest zasada samospełniającej się przepowiedni.

- Efekt ten polega na tym, że przewidujemy jakieś zdarzenia lub zachowania innych ludzi, a następnie podświadomie dążymy do tego, aby wszystko odbyło się zgodnie z naszymi założeniami. W ten sposób sami możemy sprowadzać na siebie dobre lub złe rzeczy, i choć to pewne uproszczenie, tak w istocie może też działać w naszej podświadomości tzw. Blue Monday - mówi psycholog Marta Gruhn.

Zatem samonakręcanie się można wykorzystać w sposób pozytywny, jak i negatywny. Czy jednak w dobie przedłużającej się pandemii i nieustannych lockdownów potrafimy jeszcze odnaleźć w sobie pokłady optymizmu i dobrej energii? Zapewne zależy to od indywidualnych predyspozycji osobowościowych, jak i od sytuacji, w jakich od tygodni się znajdujemy.

Na ten temat rozmawiamy z Magdą i Joanną. - Mam dość! Nie mam radości, energii ani siły. Mam wrażenie, że ciągle jestem w pracy. Ostatnio już prawie w ogóle nie wyłączam komputera, ani telefonu. Całymi dniami, ktoś, coś ode mnie chce. Syn, wspólniczka, klienci, podwykonawcy – skarży się na postępujące zniechęcenie i pandemiczną rutynę życia Magda.

Nasza rozmówczyni jest samotną matką kilkulatka, a do tego współwłaścicielką małego sklepu internetowego. Od miesięcy ma wrażenie, że chociaż jest w domu i może zarabiać zdalnie, to nie wychodzi z pracy. A do tego nad niczym nie panuje. Ani zawodowo, ani prywatnie.

Na skraju wytrzymałości

- Całymi dniami jestem w pracy, muszę zarabiać - mówi Magdalena. - Od miesięcy nie istnieje żadne inne życie.

Kobieta przyznaje, że nie ma już siły, a pandemia bardzo ją dołuje. - Może tak być, że to faktycznie będzie najbardziej dołujący dzień, nie tylko tego roku, ale całej dekady - mówi z przekąsem i smutkiem w rozmowie z WP Kobieta.

- Codziennie to samo. Brak kontaktu z ludźmi. "Rozmemłanie". Wstaję i często nie ubieram się odpowiednio, tak jak ubierałabym się do pracy. Nie maluję się. Już nawet nie pamiętam, kiedy byłam u fryzjera czy u kosmetyczki - wyznaje kobieta.

- Ostatnio złapałam się na myśli, że może buty powinnam sobie kupić, ale za chwilę przyszła refleksja - po co właściwie, skoro i tak prawie nie wychodzę. To jest strasznie dołujące - stwierdza. - Właściwie nie wiem co robić, żeby zmienić myślenie o codzienności. Każdy pomysł wydaje się mało sensowny.

W podobnym, smutnym tonie wypowiada się Joanna Nowakowska. Kobieta ma poczucie, że z niczym się nie wyrabia - ani w życiu domowym, ani w pracy. Do tego jeszcze w ostatnich miesiącach bardzo przytyła, przez co zupełnie odechciewa jej się żyć.

- Jestem już na skraju wytrzymałości. To siedzenie w domu i przy komputerze wykańcza mnie psychicznie i fizycznie. Nie mam miejsca, z którego mogłabym w spokoju pracować, więc pracuję z kuchni i chyba przez to co chwilę coś jem - zwierza się.

Joanna nigdzie nie wychodzi, nie ćwiczy, bo ciągle jest w pracy. - Od marca przytyłam już 15 kilogramów. Jestem załamana. Mam dość tego stylu życia, samotności, pracy zdalnej i siedzenia w domu, w dresie albo piżamie przy komputerze - mówi.

Warto narzucić sobie rytm dnia

Psycholog podpowiada, że mimo przedłużających się lockdownów i ograniczeń spowodowanych pandemią, warto narzucić sobie jednak jakiś rytm dnia i uwzględnić w nim swoje aktywności, również sportowe. Choćby takie, które można wykonywać w domu.

- Warto zaplanować czas na pracę, przyjemności, ruch i sport, ale też na spędzanie czasu z innymi, nawet jeśli ten czas razem mielibyśmy spędzać online - zaznacza Marta Gruhn.

Joanna zauważa, że oprócz tego, że bez przerwy pracuje, sama już nie wie, kiedy jest w pracy, a kiedy po pracy. Kiedy powinna się ubrać, pościelić, posprzątać, ugotować. - Zupełnie tego nie rozdzielam. Ciągle to samo i takie bezbarwnie mdłe, nawet nie chce mi się ostatnio na noc przebierać - słyszymy.

Bardzo ważne jest odpowiednie miejsce pracy

Psycholożka zwraca także uwagę, że w naszej aktualnej domowej codzienności i pracy zdalnej oprócz narzucenia sobie odpowiedniego rytmu poszczególnych dni, bardzo ważne jest miejsce, w jakim wykonujemy swoje zawodowe obowiązki.

- Znajdźmy takie, w którym będziemy pracować i niech to nie będzie łóżko, w którym śpimy. Po pracy lepiej jest zostawić komputer choćby na godzinę, żeby dać sobie odpocząć i odciąć się. Umówić się ze sobą, że nie sprawdzam maili po 17 i nie odbieram służbowego telefonu. Tylko dbając o siebie i higienę pracy, możemy zapobiegać pracoholizmowi i znudzeniu - podkreśla psycholog.

Zarówno Joanna, jak i Magdalena zaznaczają, że dla nich ostanie miesiące są dołujące, jeden podobny do drugiego, bez lepszych perspektyw i smutne.

- Nawet nie chcę myśleć, co będzie jeśli ten poniedziałek miałby być kulminacją tych wszystkich słabych nastrojów - mówi przerażona Joanna, gdy zapytaliśmy ją o Blue Monday.

Czy jednak o zbliżającym się poniedziałku powinniśmy myśleć inaczej jak o każdym innym dniu roku? Niekoniecznie!

Najpewniej i najprawdopodobniej, jeśli nie będziemy pamiętać o tym, że ten dzień ma być najgorszym w roku, tak też się nie stanie. Jeśli jednak obserwujemy u siebie podatność na tego typu sugestie, to warto zaplanować ten dzień odpowiednio wcześniej.

- Warto zadbać o siebie, odpuścić sobie trudne zadania czy podejmowanie trudnych decyzji. Spróbujmy tego dnia zająć nasze myśli czymś innym, zamiast rozmyślaniem o negatywnych rzeczach, robieniem podsumowań, postanowień czy zamartwianiem się. Zadbajmy też o miłe towarzystwo, które może być wsparciem i pozwoli oderwać się od negatywnego myślenia - zaznacza w rozmowie z nami psycholog Marta Gruhn.

 Zatem, zamiast użalać się nad sobą, warto posłuchać specjalistki i spróbować skupić uwagę na czymś dużo przyjemniejszym. - Można sobie radzić choćby poprzez robienie planów na czas po pandemii, np. pomyśleć o wakacjach. Może warto też zastanowić się, czy nie ma jakiegoś hobby, którego zawsze chcieliśmy spróbować i tylko teraz mamy na to czas? - podpowiada ekspertka.

Już 17 stycznia wybory Miss Polski. Spośród 23 kandydatek wybieramy Miss Polski Wirtualnej Polski. Oddaj swój głos - http://miss.kobieta.wp.pl/

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (5)