Najbardziej dołujący dzień roku, a może całej dekady? Przed nami Blue Monday
- Mam dość! Nie mam radości, energii ani siły. Mam wrażenie, że ciągle jestem w pracy. Ostatnio w ogóle nie wyłączam komputera, ani telefonu. Ciągle ktoś coś ode mnie chce -skarży się na zniechęcenie i pandemiczną rutynę Magda. A Joanna dodaje, że nie chce jej się żyć, bo przez ciągłe siedzenie w domu przytyła aż 15 kilogramów.
15.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 06:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
18 stycznia 2021 według niektórych teorii ma być najbardziej depresyjnym dniem roku, zwanym potocznie Blue Monday. W pandemicznym czasie siła nacisku przeróżnych problemów wydaje się być dużo większa niż w latach poprzednich.
Jak wynika z badań dotyczących wpływu pandemii wywołanej koronawirusem na zdrowie psychiczne Polaków, co czwarta osoba odczuwa pogorszenie nastroju, 17 proc. z nas zmaga się z bezsennością, 13 proc. z trudnościami z koncentracją, a 9 proc. ma kłopoty z pamięcią. Niestety, wnioski są jednoznaczne: izolacja społeczna, praca zdalna, niepewność związana z rozwojem pandemii, a także obawy o zdrowie swoje i najbliższych, przyczyniają się do pogłębiania traumy wielu osób. Czy ten poniedziałek jeszcze bardziej uwypukli słabości naszej psychiki?
Blue Monday - czy to naprawdę najsmutniejszy dzień roku?
Co prawda teorii o Blue Monday nie potwierdziły dotychczas żadne poważne badania, to jednak psychologia zna pokrewny efekt, którym jest zasada samospełniającej się przepowiedni.
- Efekt ten polega na tym, że przewidujemy jakieś zdarzenia lub zachowania innych ludzi, a następnie podświadomie dążymy do tego, aby wszystko odbyło się zgodnie z naszymi założeniami. W ten sposób sami możemy sprowadzać na siebie dobre lub złe rzeczy, i choć to pewne uproszczenie, tak w istocie może też działać w naszej podświadomości tzw. Blue Monday - mówi psycholog Marta Gruhn.
Zatem samonakręcanie się można wykorzystać w sposób pozytywny, jak i negatywny. Czy jednak w dobie przedłużającej się pandemii i nieustannych lockdownów potrafimy jeszcze odnaleźć w sobie pokłady optymizmu i dobrej energii? Zapewne zależy to od indywidualnych predyspozycji osobowościowych, jak i od sytuacji, w jakich od tygodni się znajdujemy.
Na ten temat rozmawiamy z Magdą i Joanną. - Mam dość! Nie mam radości, energii ani siły. Mam wrażenie, że ciągle jestem w pracy. Ostatnio już prawie w ogóle nie wyłączam komputera, ani telefonu. Całymi dniami, ktoś, coś ode mnie chce. Syn, wspólniczka, klienci, podwykonawcy – skarży się na postępujące zniechęcenie i pandemiczną rutynę życia Magda.
Nasza rozmówczyni jest samotną matką kilkulatka, a do tego współwłaścicielką małego sklepu internetowego. Od miesięcy ma wrażenie, że chociaż jest w domu i może zarabiać zdalnie, to nie wychodzi z pracy. A do tego nad niczym nie panuje. Ani zawodowo, ani prywatnie.
Na skraju wytrzymałości
- Całymi dniami jestem w pracy, muszę zarabiać - mówi Magdalena. - Od miesięcy nie istnieje żadne inne życie.
Kobieta przyznaje, że nie ma już siły, a pandemia bardzo ją dołuje. - Może tak być, że to faktycznie będzie najbardziej dołujący dzień, nie tylko tego roku, ale całej dekady - mówi z przekąsem i smutkiem w rozmowie z WP Kobieta.
- Codziennie to samo. Brak kontaktu z ludźmi. "Rozmemłanie". Wstaję i często nie ubieram się odpowiednio, tak jak ubierałabym się do pracy. Nie maluję się. Już nawet nie pamiętam, kiedy byłam u fryzjera czy u kosmetyczki - wyznaje kobieta.
- Ostatnio złapałam się na myśli, że może buty powinnam sobie kupić, ale za chwilę przyszła refleksja - po co właściwie, skoro i tak prawie nie wychodzę. To jest strasznie dołujące - stwierdza. - Właściwie nie wiem co robić, żeby zmienić myślenie o codzienności. Każdy pomysł wydaje się mało sensowny.
W podobnym, smutnym tonie wypowiada się Joanna Nowakowska. Kobieta ma poczucie, że z niczym się nie wyrabia - ani w życiu domowym, ani w pracy. Do tego jeszcze w ostatnich miesiącach bardzo przytyła, przez co zupełnie odechciewa jej się żyć.
- Jestem już na skraju wytrzymałości. To siedzenie w domu i przy komputerze wykańcza mnie psychicznie i fizycznie. Nie mam miejsca, z którego mogłabym w spokoju pracować, więc pracuję z kuchni i chyba przez to co chwilę coś jem - zwierza się.
Joanna nigdzie nie wychodzi, nie ćwiczy, bo ciągle jest w pracy. - Od marca przytyłam już 15 kilogramów. Jestem załamana. Mam dość tego stylu życia, samotności, pracy zdalnej i siedzenia w domu, w dresie albo piżamie przy komputerze - mówi.
Zobacz także: Jak piją kobiety z wyższych sfer? "Alkoholizm to najbardziej demokratyczna choroba"
Warto narzucić sobie rytm dnia
Psycholog podpowiada, że mimo przedłużających się lockdownów i ograniczeń spowodowanych pandemią, warto narzucić sobie jednak jakiś rytm dnia i uwzględnić w nim swoje aktywności, również sportowe. Choćby takie, które można wykonywać w domu.
- Warto zaplanować czas na pracę, przyjemności, ruch i sport, ale też na spędzanie czasu z innymi, nawet jeśli ten czas razem mielibyśmy spędzać online - zaznacza Marta Gruhn.
Joanna zauważa, że oprócz tego, że bez przerwy pracuje, sama już nie wie, kiedy jest w pracy, a kiedy po pracy. Kiedy powinna się ubrać, pościelić, posprzątać, ugotować. - Zupełnie tego nie rozdzielam. Ciągle to samo i takie bezbarwnie mdłe, nawet nie chce mi się ostatnio na noc przebierać - słyszymy.
Bardzo ważne jest odpowiednie miejsce pracy
Psycholożka zwraca także uwagę, że w naszej aktualnej domowej codzienności i pracy zdalnej oprócz narzucenia sobie odpowiedniego rytmu poszczególnych dni, bardzo ważne jest miejsce, w jakim wykonujemy swoje zawodowe obowiązki.
- Znajdźmy takie, w którym będziemy pracować i niech to nie będzie łóżko, w którym śpimy. Po pracy lepiej jest zostawić komputer choćby na godzinę, żeby dać sobie odpocząć i odciąć się. Umówić się ze sobą, że nie sprawdzam maili po 17 i nie odbieram służbowego telefonu. Tylko dbając o siebie i higienę pracy, możemy zapobiegać pracoholizmowi i znudzeniu - podkreśla psycholog.
Zarówno Joanna, jak i Magdalena zaznaczają, że dla nich ostanie miesiące są dołujące, jeden podobny do drugiego, bez lepszych perspektyw i smutne.
- Nawet nie chcę myśleć, co będzie jeśli ten poniedziałek miałby być kulminacją tych wszystkich słabych nastrojów - mówi przerażona Joanna, gdy zapytaliśmy ją o Blue Monday.
Czy jednak o zbliżającym się poniedziałku powinniśmy myśleć inaczej jak o każdym innym dniu roku? Niekoniecznie!
Najpewniej i najprawdopodobniej, jeśli nie będziemy pamiętać o tym, że ten dzień ma być najgorszym w roku, tak też się nie stanie. Jeśli jednak obserwujemy u siebie podatność na tego typu sugestie, to warto zaplanować ten dzień odpowiednio wcześniej.
- Warto zadbać o siebie, odpuścić sobie trudne zadania czy podejmowanie trudnych decyzji. Spróbujmy tego dnia zająć nasze myśli czymś innym, zamiast rozmyślaniem o negatywnych rzeczach, robieniem podsumowań, postanowień czy zamartwianiem się. Zadbajmy też o miłe towarzystwo, które może być wsparciem i pozwoli oderwać się od negatywnego myślenia - zaznacza w rozmowie z nami psycholog Marta Gruhn.
Zatem, zamiast użalać się nad sobą, warto posłuchać specjalistki i spróbować skupić uwagę na czymś dużo przyjemniejszym. - Można sobie radzić choćby poprzez robienie planów na czas po pandemii, np. pomyśleć o wakacjach. Może warto też zastanowić się, czy nie ma jakiegoś hobby, którego zawsze chcieliśmy spróbować i tylko teraz mamy na to czas? - podpowiada ekspertka.
Już 17 stycznia wybory Miss Polski. Spośród 23 kandydatek wybieramy Miss Polski Wirtualnej Polski. Oddaj swój głos - http://miss.kobieta.wp.pl/