Większość diet cud to zjawiska powstałe na bazie różnych mitów. Wmawia się nam, że istnieje tylko jeden wspaniały sposób na schudnięcie. To, oczywiście, bzdura.
Każda dieta obiecuje cuda. Szybki spadek wagi, brak efektu jo-jo, niektóre szczycą się nawet tym, że ich stosowanie nie oznacza wcale walki z głodem, bo można się najeść i wciąż chudnąć. Wszystko idzie sprawnie, gładko. Czasami pomaga jakiś magiczny składnik, na przykład ocet jabłkowy albo grejpfruty.
Prawda jest jednak taka, że odchudzanie to walka z nawykami żywieniowymi, zgubnymi dla sylwetki (bo przechodzimy na dietę z jakiegoś powodu, prawda?). Nie wystarczy popijać wodę z octem jabłkowym czy połykać suplementy; z czegoś trzeba zrezygnować. Większość diet cud to zjawiska powstałe na bazie różnych mitów. Wmawia się nam, że istnieje tylko jeden wspaniały sposób na schudnięcie. To, oczywiście, bzdura. Wiele popularnych diet jest zbyt restrykcyjnych, żeby można było je stosować w codziennej diecie, wyznają dziwne zasady żywieniowe nie zawsze znajdujące poparcie w nauce, a do tego mogą szkodzić naszemu zdrowiu. Oto kilka z nich.
(ma/mtr), kobieta.wp.pl
Dieta raw, czyli witarianizm
Jemy wszystko to, co surowe, ewentualnie lekko podgrzane (do temperatury 40 st. C). W ten sposób zachowujemy wszystkie cenne składniki odżywcze, które zazwyczaj giną w procesie przetwarzania czy przygotowywania posiłku.
Tak więc eliminujemy mięso, pieczywo, skupiamy się na warzywach, owocach i rybach, które można spożywać również na surowo. Brzmi zdrowo, prawda? Dużo witamin, błonnika, wszystko w stanie nienaruszonym przez gotowanie czy pieczenie. Jednak czasami gotowanie niektórych posiłków może pomóc wyeliminować zagrożenie zatrucia groźnymi bakteriami. Osoby prowadzące intensywny tryb życia mogą mieć problem, ponieważ rzadko która restauracja serwuje surowe potrawy. Osobę stosującą dietę raw czeka dużo krojenia, siekania, miksowania, wyciskania i planowania jadłospisu z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem. To dieta uciążliwa, a w niektórych przypadkach zagrażająca zdrowiu. Pamiętajmy też, że ze względu na problemy związane z układem pokarmowym, dla niektórych dieta ta jest absolutnie zabroniona.
Diety zasadowe, nazywane też alkalicznymi
Zalecają wyeliminowanie z menu mięsa, nabiału, kofeiny, alkoholu, żywności przetworzonej. Bardziej niż o utratę wagi chodzi tutaj o utrzymanie prawidłowego poziomu pH krwi i ochronę przed zakwaszeniem organizmu, które prowadzić może do takich problemów zdrowotnych, jak dna moczanowa, osteoporoza czy kamica nerkowa. Jednak są i tacy, którzy uważają, że to świetny sposób na zgubienie nadwagi.
Dietetycy ostrzegają: w diecie nie powinno się całkowicie eliminować niektórych produktów, jak mięso czy pieczywo, tylko je ograniczać i wybierać te najzdrowsze (ciemne pieczywo, drób). Wprawdzie białko zawarte w mięsie zakwasza, jednak pomaga ono również organizmowi w prawidłowym funkcjonowaniu (zawiera wszystkie aminokwasy, witaminy grupy B).
Dieta zasadowa jest restrykcyjna, skomplikowana i zabrania spożywania pokarmów, które - serwowane w rozsądnych ilościach - nie mogą nam zaszkodzić. Nie daje także rewelacyjnych wyników.
Dieta zgodna z grupą krwi
Dieta zgodna z grupą krwi to wynalazek doktora Peter D'Adamo, który napisał bestseller "Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi". Przekonuje w niej, że geny odpowiedzialne za naszą grupę krwi decydują również o tym, która żywność jest najlepsza dla naszego organizmu. Dlatego na przykład osoby z grupą krwi "A" powinny skłaniać się ku diecie wegetariańskiej, a te z grupą "B" spożywać dużo produktów mlecznych. Jednak naukowcy z Uniwersytetu w Toronto w Kanadzie przeprowadzili badania, z których wynika jasno, że dieta ta nie ma żadnego potwierdzenia naukowego. Nie ma dowodów na to, że układanie jadłospisu zgodnie z grupą krwi pomaga schudnąć. Pomoże za to utrudnić nam życie... * Dietetyczne produkty, które tak naprawdę tuczą*
Dieta wilkołaka
Inna nazwa tego modnego dziwactwa to dieta księżycowa. Zakłada ona, że organizm ludzki uzależniony jest od faz Księżyca; dlatego najlepiej jest zgubić nadprogramowe kilogramy (i toksyny) podczas nowiu i pełni. 24 godziny przed rozpoczęciem tych faz należy przejść na głodówkę, w czasie której pijemy tylko wodę i soki - to wersja light. W wersji rozszerzonej w diecie uwzględniamy również pozostałe fazy Księżyca, w czasie których również stosujemy restrykcje żywieniowe. Oczywiście takie ograniczenia pomagają w zgubieniu wagi. Ale nie ma to nic wspólnego z Księżycem...
Dieta ciasteczkowa
Oto kolejny wymysł - dieta ciasteczkowa (The Cookie Diet) autorstwa dr. Siegala. Zdobyła ogromną popularność w Hollywood. Brzmi atrakcyjnie - wcinasz ciasteczka i chudniesz. Są to jednak specjalne, dietetyczne ciasteczka z wysoką zawartością błonnika i białka, które powinno się jeść na śniadanie, lunch i jako przekąski. Obiad można być "normalny", pod warunkiem, że zawiera nie więcej niż 1200 kalorii. Czy tak wygląda rozsądna dieta?
Dieta pięciu kęsów
The Five-Bite Diet. Coś dla smakoszy, których ucieszy nawet najmniejsza porcja ulubionego dania i którzy skłonni są w związku z tym trochę pogłodować. Można jeść co nam się żywnie podoba, ale tylko po pięć kęsów. Ten sposób to wymysł lekarza amerykańskiego zajmującego się problemem otyłości, Alwina Lewisa. Jego metoda na schudnięcie? Omijamy śniadanie, a potem jemy pięć kęsów na lunch i pięć na obiad.
Problem? Nawet jeśli postanowimy odgryzać gigantyczne kęsy, to i tak będziemy głodni. I pewnie szybko zaczniemy oszukiwać. I tyć.
Dieta słoiczkowa
Baby Food Diet, czyli dieta słoiczkowa. Wcinamy gotowe jedzenie dla niemowlaków (około 14 słoiczków dziennie), a na obiadokolację zjadamy normalny posiłek niskokaloryczny. Nie dość, że dieta ta jest dosyć monotonna (kto ma za sobą etap karmienia dziecka tymi papkami wie, że w większości smakują tak samo), to jeszcze dosyć kosztowna, bo słoiczki do tanich nie należą.
Dieta kapuściana
Matka wszystkich diet restrykcyjnych, która pewnie nie jednej z nas śni się po nocach (i prawdopodobnie są to koszmary). Gotujemy zupę kapuścianą i jemy ją 2-3 razy dziennie. Poza tym zajadamy inne niskokaloryczne rzeczy, np. drób i chude mleko, ale to dopiero po kilku dniach. Czy tracimy na wadze? Jasne! Kto by nie tracił, przy takim jadłospisie, w końcu zupa to głównie woda i błonnik. Ale tak monotonna i niskokaloryczna dieta może wywołać u nas uczucie zmęczenia, zawroty i bóle głowy. Jest też spora szansa, że potem szybko znów nabierzemy ciała. No i na sam widok kapusty pewnie będzie nam się robiło niedobrze.
Dieta Śpiącej Królewny
Kto śpi, ten nie je. Dlatego dieta ta zaleca... spanie jak najdłużej. Śpiochy stosują dietę "naturalnie", reszta może pomagać sobie środkami uspokajającymi. W rankingu najgłupszych diet świata, ta plasuje się chyba w ścisłej czołówce.
Dieta HCG
To właściwie nie dieta, tylko ostra głodówka, w czasie której dostarczamy organizmowi zaledwie 500 kalorii dziennie. Dodatkowo należy przyjmować codziennie jeden zastrzyk z hormonem HCG, czyli gonadotropiną kosmówkową występującą naturalnie u kobiet w ciąży. Hormon ten podobno zmienia rozkład tkanki tłuszczowej w organizmie. Dietetycy przestrzegają jednak: sam hormon działa jak placebo, a chudnięcie to wynik restrykcyjnej diety.
Dieta lemoniadowa
Dieta Master Cleanse, czyli dieta lemoniadowa, ma na celu oczyszczenie organizmu z toksyn i szybką utratę wagi. Przez kilkanaście dni pijemy tylko lemoniadę zrobioną z soku z cytryny, syropu klonowego, wody i pieprzu cayenne. Napój działa moczopędnie, a do tego jest jedynym produktem dostarczanym organizmowi. Chudnie się? Chudnie! A że człowiek słania się z głodu na nogach, to już inna sprawa... Jeśli chcesz schudnąć rozsądnie i zdrowo, odpuść sobie ten detoks.
(ma/mtr), kobieta.wp.pl