Blisko ludziNaraża życie, aby im pomóc. Mówią, że jest prawdziwym aniołem

Naraża życie, aby im pomóc. Mówią, że jest prawdziwym aniołem

Wojna to czas bezwzględny nie tylko dla ludzi, lecz także dla zwierząt. W Ukrainie znajduje się dużo czworonogów, które zostały na terenach, gdzie wciąż jest niebezpiecznie. Koty czy psy bez pomocy ludzi często są skazane na śmierć. Pani Tatiana, ryzykując własnym życiem, stara się pomóc samotnym zwierzakom.

W Ukrainie pozostało mnóstwo kotów i psów - zdjęcie poglądowe
W Ukrainie pozostało mnóstwo kotów i psów - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Adobe

Na jednej z facebookowych grup, które informują, w jaki sposób możemy pomóc Ukrainie, pojawił się post o tym, jaki los spotyka domowe zwierzęta, które pozostały na terenach objętych wojną. Użytkowniczka wspomnianej grupy postanowiła przytoczyć historię niesamowicie dzielnej kobiety, którą bardzo przejął los opuszczonych kotów oraz psów. Pani Tatiana codziennie ryzykuje własne życie, aby pomóc bezbronnym, wystraszonym wybuchami oraz ostrzałami zwierzętom.

Wielu czworonożnych przyjaciół spotkał trudny los

Autorka wpisu na grupie podkreśla, że dla niej owa fotografia to jeden z najbardziej rozdzierających widoków tej wojny.

W Ukrainie pozostały opuszczone koty i psy
W Ukrainie pozostały opuszczone koty i psy © Facebook | Archiwum prywatne

"Choć na pierwszy rzut oka widać po prostu fajne koty, w rzeczywistości zostały one zamknięte w pustym mieszkaniu i umierają powoli okrutną śmiercią głodową. Rzecz dzieje się w Charkowie, w którym teraz jest dramat... Masa zwierząt czeka na pomoc. I jedna w tej historii jest pozytywna informacja" - tłumaczy kobieta.

Pewna Ukrainka, która pozostała na miejscu, mimo grożącego jej niebezpieczeństwa, wzięła sprawy we własne ręce.

Po Charkowie krąży prawdziwy anioł

Pani Tatiana nie ma własnego samochodu, dlatego też codziennie płaci obcym ludziom za przejazd. Działania podejmuje w pojedynkę, narażając własne zdrowie oraz życie. Kobiecie udało się znaleźć kanał transportowy z polskiej granicy aż do samego Charkowa, dzięki czemu wolontariusze oraz chętne osoby mogą przekazać dary np. pod postacią karm dla zwierząt.

"Za każdym razem jak "kurier" przeżyje podróż powrotną w tamte rejony, to po tygodniu znowu będzie na naszym przejściu granicznym po kolejną karmę" - tłumaczy autorka postu.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie