Blisko ludziNastoletni złodzieje

Nastoletni złodzieje

Dzieciaki wynoszą kosmetyki z drogerii i słodycze ze sklepów spożywczych. Częściej kradną 13-latki niż 17-latki...

Nastoletni złodzieje

03.09.2008 | aktual.: 31.05.2010 23:29

Niewiele jest osób, które nigdy nic nie ukradły. Nie chodzi tu koniecznie o widowiskowe napady na bank czy defraudowanie wielkich sum pieniędzy. W supermarkecie częstujemy się cukierkami, za które nie zamierzamy płacić, z pracy wynosimy ryzy papieru do drukarki, a jako dzieci chodziliśmy do sadu, bo sąsiad miał pyszne jabłka.

W Polsce panuje społeczne przyzwolenie na złodziejstwo. Świadczą o tym prowokacje dziennikarskie, podczas których nikt nie reaguje na najbezczelniejsze nawet kradzieże. W nieuczciwym otoczeniu dorastają nieuczciwe dzieci. Kradzieże wśród nastolatków zdarzają się wyjątkowo często. Dzieciaki wynoszą kosmetyki z drogerii i słodycze ze sklepów spożywczych. Podbierają rodzicom pieniądze z portfela, a nawet sprzedają ich własność, by na tym zarobić. Przyczyny mogą być różne.

Najbardziej oczywista jest taka, że nastolatek woła o pomoc. Kradzieże są niebezpieczne i dopuszczające się ich dziecko prędzej czy później zostanie złapane. W tym przypadku złodziejski proceder to sposób na odreagowanie stresu, na pozbycie się uczucia odrzucenia i niedocenienia. Nastolatki mogą cierpieć na depresję, mogą być skołowane, wzburzone, wściekłe na świat. W takiej sytuacji wychodzą z założenia, że nie ma nic złego w krzywdzeniu innych, bo i oni sami są krzywdzeni. Kradzież może być próbą zrekompensowania sobie podłego samopoczucia. Jeśli dziecko z tego powodu grabi cudzą własność, jesteśmy współwinni. Zapominamy, że nie wystarczy kochać dziecka. Trzeba dać mu to odczuć.

Nastolatki odróżniają dobro od zła, ale są też bardzo podatne na bodźce. Dlatego nie należy kusić losu. Dzieciakom czasami brakuje samokontroli, którą mamy my, dorośli. Nie zostawiaj na wierzchu pieniędzy czy innych wartościowych przedmiotów. Okazja czyni złodzieja. Im dzieci starsze, tym rozsądniejsze. Częściej kradną 13-latki niż 17-latki. Nastolatki, w miarę jak dojrzewają, zaczynają myśleć o skutkach. Okazuje się wówczas, że ryzyko jest duże, możliwe konsekwencje – brzemienne w skutkach, a potencjalny łup – niewart tej ceny. Innymi słowy, bardziej powinien nas martwić kradnący licealista, niż dziecko z podstawówki. To tak, jakby ugryzł nas dwulatek i dwunastolatek. Maluchowi można wybaczyć, ale dlaczego gimnazjalista robi coś takiego? Jeśli więc naszemu szesnastolatkowi zdarza się podkradać różne rzeczy, może to być objawem kleptomanii lub poważnych zaburzeń zachowania. Tak czy inaczej, sprawy nie wolno bagatelizować.

Możliwe, że nastolatka zwyczajnie nie stać na wymarzony przedmiot i jedynym sposobem na jego zdobycie jest kradzież. Nie oznacza to bynajmniej, że młodzi rabusie pochodzą z wyłącznie biednych rodzin. Całkiem prawdopodobne, że dziecko ma po prostu kosztowny gust: marzy np. o tuszu do rzęs za 100zł, ale wie, że matka używa takiego za 50zł, więc tak drogiego kosmetyku nie kupi. Niektóre nastolatki czują nacisk bogatszych od siebie kolegów, chcą im dorównać. Nie chcą być gorsi. Zdarza się także, że dzieci nie mają pojęcia, co je popchnęło do kradzieży. Złapane przez ochroniarzy czy policjantów, nie potrafią powiedzieć, dlaczego próbowały wynieść coś, nie płacąc za to. Hasła reklamowe typu „Musisz to mieć” bardzo silnie zapadają w umysły młodych widzów.

Zdaniem psychologów kradzież może być także próbą udowodnienia sobie i innym swojej niezależności; pokazania, że „mogę być zły”. Bunt jest przecież nieodłączną częścią dojrzewania. Nastolatki czują presję grupy rówieśniczej, wciąż muszą coś udowadniać, np. że potrafią żyć na krawędzi, że niczego się nie boją, albo że nikt nie narzuci im zasad, których nie akceptują. W końcu złodziejski proceder może być rodzajem rozrywki. Co za adrenalina, prześlizgnąć się przed kamerami, uśpić czujność ochroniarza i przejść spokojnie przez bramkę antykradzieżową.

Najbardziej zaskakujące jest to, że takich czynów dopuszczają się nie dzieciaki z rodzin patologicznych (choć bywa i tak), ale często nastolatkowie z tzw. porządnych domów. Po czym poznać, że dziecko kradnie? Naszą czujność powinien wzbudzić fakt, że dziecko weszło w posiadanie przedmiotów, o pochodzeniu których nic nie wiemy, a ono nie jest w stanie nam wyjaśnić, skąd je ma. Zwykle są to drobnostki, takie jak płyty, biżuteria, dodatki, bielizna, gadżety na komórkę. Małe rzeczy nie rzucają się w oczy. W razie czego zawsze można powiedzieć, że się je pożyczyło i schować, z czym nie ma problemu ze względu na ich gabaryty.

Nieważne, jak kosztowny jest ukradziony przedmiot, albo jak wysoka jest podwędzona kwota. Kradzież to kradzież i nie można okazywać pobłażliwości. Musisz uświadomić dziecku, że okradanie innych grozi nie tylko „szlabanem”, ale także pracami społecznymi czy nawet poprawczakiem. Powiedz mu, że jeśli zostanie złapany, na zawsze zostanie to w jego aktach, co nie pozostanie bez wpływu na jego dalsze życie. Dobrze jest też kazać dziecku odnieść ukradzioną rzecz. Jeśli odda przedmiot i przeprosi, jest duża szansa, że poszkodowany nie zawiadomi policji. Przy okazji będzie to na tyle przykre doświadczenie, że nastolatek dwa razy się zastanowi, zanim znów sobie coś przywłaszczy.

Rozmowa na ten temat może być bardzo trudna, dlatego musisz pamiętać o kilku rzeczach. Kradzież to nie wada charakteru, ale przestępstwo. Pożyczanie rzeczy bez wiedzy właściciela to kradzież. Powiedz o tym dziecku i dodaj, że to, co robi, robi na własną odpowiedzialność, a Ty nie jesteś w stanie uchronić go przed konsekwencjami. To już nie łamanie domowych zasad, ale łamanie prawa.

Komentarze (0)