Blisko ludziNauczyciele nie dawali mu szans. Filip ma zespół Aspergera i włada dwoma językami

Nauczyciele nie dawali mu szans. Filip ma zespół Aspergera i włada dwoma językami

Filip został zwolniony z nauki języka obcego i odsyłany od jednego psychologa do drugiego. Miał nie ukończyć gimnazjum, tak wróżyli mu nauczyciele. – Zdał maturę, poszedł na studia. Dostał pracę w wymarzonej Lufthansie w Brnie – mówi Patrycja Celej, matka chłopaka i dodaje: "jestem najbardziej dumną mamą na świecie". Nam opowiada historię syna swoimi oczami.

Nauczyciele nie dawali mu szans. Filip ma zespół Aspergera i włada dwoma językami
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Dominika Czerniszewska

06.03.2020 | aktual.: 07.03.2020 10:07

Filip urodził się w Cieszynie, w sylwestra. Jako ostatnie dziecko w 1996 roku. Zaraz po przyjściu na świat, nikt nie dawał mu szans na przeżycie. – Mijała pierwsza godzina, druga, trzecia od porodu, a mojego syna nawet nie ujrzałam. Kobieta z łóżka obok powiedziała, że urodził się taki "siny trupek". Nagle przybiegły pielęgniarki, aby pobrać mi krew na krzyżówkę. Chwilę potem przychodzi kolejna pielęgniarka i pyta, czy ochrzcić dziecko. Wtedy już wiedziałam, że się źle dzieje – wspomina pani Patrycja, mama Filipa.

Chłopak urodził się z niedotlenieniem. Przez trzy miesiące był pod respiratorem. Podczas kontroli noworodków, ordynator odkryła, że Filip prawie nie oddycha. Okazało się, że płuca są utopione w wodach płodowych. W trybie natychmiastowym przewieźli go do Bielska-Białej na OIOM dziecięcy. – Z mężem nie pozwolono nam wejść. Powiedziano, że ma 1 proc. na przeżycie – mówi pani Patrycja.

– Siedziałam tam 20 godzin na stołku metalowym przy jego łóżeczku. Pomimo że mamy tę samą grupę krwi, nie mogłam mu jej oddać. Przy porodzie sama prawie zeszłam z tego świata. Szukaliśmy wszędzie grupę BRh –. Filipa udało się odratować.

Problemy w szkole

Filip zaczął się normalnie rozwijać, ale bardzo chorował. Przy tym był nadpobudliwy. Do 12. roku życia krzyczał. I to bardzo. – O to, że książka jest położona bardziej w prawo. Jeśli coś o centymetr odstaje od normy, to powodowało u niego, że traci poczucie bezpieczeństwa. Wszystko musiało być pod linijkę. W przeciwnym razie rozlegał się taki krzyk, że sąsiedzi spokojnie mogli myśleć, że obdzieramy dziecko ze skóry. To był bardzo trudny czas. Jego nadpobudliwość walczyła z moją wytrzymałością i cierpliwością. Mówię, że przeszłam największą szkołę życia – tłumaczy pani Patrycja. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jej syn ma zespół Aspergera.

Chłopak już od pierwszej klasy szkoły podstawowej był wykluczany. Rówieśnicy mu dokuczali, a on nie potrafił sobie poradzić w grupie. – Popełniłam błąd, że posłałam go rocznikowo do szkoły. Filip nie radził sobie, niczego nie rozumiał na lekcjach, nie słuchał – wyjaśnia mama młodego mężczyzny.

Pani Patrycja od żadnego nauczyciela nie usłyszała: czy potrzebna jest pomoc? Wręcz przeciwnie. Jedynie, co słyszała to, że ma niedorozwinięte dziecko. – Szkołę zmieniał pięć razy. Niemal z każdej go wyrzucali. Był "nieprzystosowany, tępy, ograniczony umysłowo", miał nie ukończyć gimnazjum. Został zwolniony z nauki języka obcego i odsyłany od psychologa do psychologa – wspomina z bólem serca kobieta.

– Od pani psycholog w Cieszynie rodzice innych uczniów usłyszeli, że Filip ma zadatki na poważną patologię, jednym słowem, być może zostanie przestępcą - tak wyszło po kolejnych testach, których już nigdy nie zgodził się robić. Rodzice uszanowali jego wolę – dodaje.

Diagnoza – zespół Aspergera

W drugiej klasie gimnazjum Filip trafił na dobrego pedagoga, który podpowiedział pani Patrycji, aby miał indywidualne nauczanie. W pierwszej klasie liceum otrzymał zaświadczenie o zespole Aspergera.

– Czułam, że coś jest na rzeczy, ale myślałam, że ma to związek z tym niefortunnym porodem. W ówczesnych czasach ta nazwa Asperger nie była popularna. Lekarze niechętnie stawiali taką diagnozę. Zaczęłam jeździć na warsztaty, by dowiedzieć się więcej na temat swojego syna – wyjaśnia. – O wiele za późno zdiagnozowano u niego zespół Aspergera – dodaje.

To był punkt zwrotny zarówno w życiu Filipa, jak i całej jego rodziny. – Syn zaczął być spokojniejszy, pewniejszy siebie. Cała rodzina odetchnęła z ulgą. Wtedy my też zaczęliśmy być spokojniejsi. Nigdy nie stosowałam żadnych leków dla Filipa i je stanowczo odradzam – mówi.

Punkt zwrotny w życiu Filipa

– W liceum Filip też miał indywidualne lekcje, ale tam odkrył, na ile go stać. Zapisał się na dodatkowe zajęcia z angielskiego i doszedł do poziomu C2. Oprócz tego zaprzyjaźnił się z wykładowcą, który pochodzi z USA. Gdy zakończył kurs, spotykali się prywatnie na konwersacje. Filip mówił do siebie non stop po angielsku. Wiele razy myślałam, że rozmawia przez telefon – tłumaczy pani Patrycja.

Wtedy Filip odkrył swój talent do języków. Wpadł na pomysł, by nauczyć się chińskiego. – Ten młody człowiek "zafiksował" się na językach obcych, może dlatego, że miał się ich nigdy nie nauczyć – wyznała mama Filipa. Filip zdał maturę z języka polskiego i został wysoko oceniony, co pozwoliło mu podjąć studia. – Początkowo żaden pedagog w niego nie wierzył. To była jego ciężka praca. Poszedł najpierw na filologię, ale inaczej wyobrażał sobie te studia. Wówczas odkrył swoją pasję do samolotów. Udał się na turystykę i w międzyczasie znalazł pracę – opowiada pani Patrycja.

Filip swoją karierę zawodową, rozpoczął od eSky i WizzAir. Za tydzień 23-latek zaczyna pracę w wymarzonej Lufthansie w Brnie. Docelowo chce zdobyć licencję pilota. Tym samym udowodnił wszystkim, że można, jeśli tylko się chcę. Pani Patrycja apeluje do wszystkich rodziców. – Dzieci muszą czuć oparcie w rodzicach, zrozumienie. Należy unikać słowa: "musisz", bo potem one wpadają w cały ten kierat. Jestem najbardziej dumną mamą na świecie – kwituje.

Filip nie zdecydował się sam z nami porozmawiać. Ale wyraził zgodę na to, żeby jego historię opowiedziała mama. To ona latami walczyła o niego, kiedy nikt nie wierzył, była oparciem. Ten tekst to apel do innych rodziców: zawsze trzeba walczyć o dziecko. Patrycja Celej obecnie prowadzi warsztaty dla rodziców dzieci z autyzmem. Na tych zajęciach też tłumaczy, że będąc opiekunem, nie warto się poddawać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl