Nauczycielka z Olsztyna wśród najlepszych na świecie. Ma szansę na milion dolarów
Po 28 latach pracy w zawodzie, wielu nauczycieli cierpi na syndrom wypalenia zawodowego. Ale nie ona. Jolanta Okuniewska z Olsztyna właśnie została nominowana do tzw. Nauczycielskiego Nobla, czyli Światowej Nagrody Nauczycielskiej. – Nie mogę powiedzieć, że ciężko na to pracowałam, bo ja cały czas robię to z przyjemnością – mówi.
23.12.2015 | aktual.: 23.12.2015 11:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po 28 latach pracy w zawodzie, wielu nauczycieli cierpi na syndrom wypalenia zawodowego. Ale nie ona. Jolanta Okuniewska z Olsztyna właśnie została nominowana do tzw. Nauczycielskiego Nobla, czyli Światowej Nagrody Nauczycielskiej. – Nie mogę powiedzieć, że ciężko na to pracowałam, bo ja cały czas robię to z przyjemnością – mówi.
Paulina Lipka
WP: : Wielu ludzi zazdrości nauczycielom długich wakacji i krótkich dni pracy. Inni twierdzą, że to najbardziej wymagający zawód, bo wymaga ciągłego rozwoju, pracy w trudnych warunkach (stres, hałas) i po godzinach...
Pracuję tak intensywnie w ciągu roku szkolnego, że wakacje są mi potrzebne jak powietrze. Muszę zregenerować siły, ponudzić się sama ze sobą, bo potem wracam z nowym zasobem energii do pracy. Korzystają na tym moi uczniowie. Zawód nauczyciela jest bardzo wymagający, praca w hałasie męczy. Ale mimo wszystko nie chciałabym wykonywać innego zawodu.
WP: : Jak przez 28 lat pracy w zawodzie udało się Pani uniknąć wypalenia zawodowego?
Nie wiem. Szczerze mówiąc, nie zauważyłam go nigdy u siebie. Te 28 lat mi po prostu mignęło. Czasami tylko człowiek się zastanawiał: „Czy to to, czy to już to wypalenie zawodowe, czym ono się objawia?”. Podglądałam innych, pytałam, czy to u mnie już występuje (śmiech). Czasami tylko dopadało mnie fizyczne zmęczenie, bo jak się pracuje na takich wysokich obrotach, hiperaktywnie i cały czas, to przychodzi ten moment, że trzeba odsapnąć.
WP: : Języka angielskiego, którego Pani uczy obok edukacji wczesnoszkolnej, korzystania z Internetu i obsługi tabletów nauczyła się Pani po latach pracy w zawodzie, z własnej inicjatywy. Skąd u Pani ta ciągła chęć rozwoju?
Zawsze byłam bardzo aktywna i ciekawa. Już w szkole podstawowej, potem w średniej. I tak już zostało. To chyba kwestia charakteru. Lubię uczyć się nowych rzeczy, a jeśli mogę wykorzystać je w swojej pracy, to jeszcze lepiej.
WP: : * Czy jest coś, czego jeszcze chciałaby się Pani nauczyć?*
Ja wciąż się uczę, ciągle poszukuję czegoś nowego i mam z tego wielką frajdę. Internet jest pełen wiedzy. W grupie Superbelfrzy na Facebooku, w której aktywnie działam, codziennie pojawiają się linki do ciekawych artykułów. Zawsze jest coś nowego, co mnie zaskoczy, albo zadziwi. I cieszę się, że pracuję w takim zawodzie, który mi to umożliwia.
WP: : Ale chyba nie w każdej szkole nauczyciele mają takie pole do rozwoju…?
Ja zawsze powtarzam, że żeby nauczyciel mógł się rozwijać, wymyślać coraz to nowe rzeczy i je implementować w swojej pracy, musi mieć życzliwą dyrekcję i życzliwych ludzi wokół siebie, którzy będą wspierać, a nie przeszkadzać. Ja mam to ogromne szczęście, że ja z takimi ludźmi pracuję. Myślę, że dzięki nim tak daleko zaszłam. Choć znam też wiele innych szkół, w których to tak funkcjonuje. Moja szkoła to nie żaden ewenement i ja też nim nie jestem.
WP: : Ale to Pani jest w gronie pięćdziesięciu najlepszych nauczycieli na świecie!
Miałam to szczęście, że zostałam dostrzeżona. Inni nie mieli tego szczęścia, albo mu nie pomagali. Ja ujawniłam się w Internecie. Wiem, jaka to potężna moc, od kiedy dzięki niemu współpracuję z wieloma nauczycielami w całej Europie w programie eTwinning, którego jestem ambasadorką w naszym województwie. Wiem, że trzeba pokazywać swoją pracę. To nie jest chwalenie się, tylko dzielenie się. Dzielenie się tym, co robię fajnego, z innymi nauczycielami. Nigdy nie przyświecała mi myśl, że ja gdzieś kiedyś do jakiejś nagrody będę startować i że muszę bardzo mocno pracować, żeby tę nagrodę otrzymać. Nigdy nie robiłam tego specjalnie. Nawet nie mogę powiedzieć, że ciężko na to pracowałam, bo ja cały czas robię to z przyjemnością. Sprawia mi to frajdę, że ciągle uczę się czegoś nowego i że to nowe staram się zaszczepiać w pracy swojej i innych nauczycieli. Pokazuję im ciekawe rzeczy, inne od tych, których uczono nas wiele lat temu.
WP: : Jak zareagowała Pani na wieść o nominacji do Nauczycielskiego Nobla?
Bardzo się ucieszyłam, że moja praca została doceniona przez obce mi osoby. Potem przyszło też wzruszenie, że tyle udało mi się zrobić dobrego i miałam wiele szczęścia do wspaniałych ludzi na swojej drodze. A w końcu zrobiło mi się żal, że moja mama tego wspaniałego sukcesu nie doczekała. Zmarła w lipcu tego roku po długiej chorobie, ale do końca bardzo mnie wspierała i zawsze mocno kibicowała moim poczynaniom.
WP: : A jaka była reakcja Pani uczniów, dyrekcji i kolegów nauczycieli ze szkoły?
Moi uczniowie podskakiwali z radości. Pokazałam im na ekranie wszystkich finalistów, których portrety tworzyły przepiękny kolaż. Ja byłam ukryta za gwiazdkami, ale szybko mnie odnaleźli. A dyrekcja oczywiście bardzo się ucieszyła. Dyrektor zawsze pozwalał mi na realizowanie wszystkich edukacyjnych pomysłów, miał do mnie zaufanie. Koleżanki i koledzy oraz inni pracownicy w szkole gratulowali mi i trzymają kciuki.
WP: : Główna nagroda dla najlepszego nauczyciela na świecie to milion dolarów. Myślała już Pani, na co wydałaby tę fortunę?
Nie, bo inni to już za mnie zrobili (śmiech). Szczerze mówiąc, nie wierzę w to, że wygram, bo w gronie nominowanych są osoby, które zrobiły o wiele więcej niż ja i mają na koncie więcej sukcesów. Dla mnie nagrodą jest sama nominacja i świadomość, że znajduję się w tym gronie.
WP: : …I że może Pani określać się mianem najlepszej nauczycielki w Polsce?
Też (śmiech).