Nauczyłam się żyć bez pieniędzy
Pochodzi z Wybrzeża, z Gdyni-Orłowa. Marzyła o tym, aby zostać architektem. Nie udało się jej zrealizować tego marzenia. W klubie tanecznym, w którym tańczyła, poznała swojego przyszłego męża. Po ślubie urodziła dwie córki: Agnieszkę i Ninę. Siedziała w domu, bo tak sobie życzył, pochodzący ze Śląska, mąż. Gotowała śląskie zrazy z kluchami i modrą kapustą, wychowywała dzieci i...tyła. Kiedy jej takie życie brzydło, rysowała wymarzony dom, jaki kiedyś chciałaby wybudować dla swojej rodziny.
Na początku lat osiemdziesiątych ciężko zachorowała młodsza z jej córek. Mąż wyjechał do Austrii. Miał szukać możliwości leczenia dziecka za granicą. Po pewnym czasie przestał dawać jakikolwiek znak życia. Lidia nie wiedziała co robi zagranicą i gdzie mieszka. Nie płacił alimentów. Córka - na szczęście - wyzdrowiała. Na jednym ze zdjęć w popularnym kolorowym miesięczniku zobaczyła swojego męża, który – jak się okazało – był znanym działaczem polonijnym w Austrii. Dzięki temu udało się zdobyć jego adres i z wielkim trudem wyegzekwować alimenty dla córek.
Jej matka, która przez wiele lat mieszkała i pracowała w USA, pomogła Lidii w wybudowaniu domu w Starogardzie Gdańskim. Powstał jeden z ładniejszych w okolicy. Dokładnie taki, o jakim kiedyś marzyła i jaki z uporem rysowała.