Nie cytrusy! Najwięcej witaminy C mają…
Najwięcej witaminy, jak wiadomo, mają polskie dziewczyny. Śpiewał o tym przed laty Andrzej Rosiewicz, który czasami także ostrzegał przed chłopcami-radarowcami i namawiał słynnego Zenka do odśnieżania chodnika.
Najwięcej witaminy, jak wiadomo, mają polskie dziewczyny. Śpiewał o tym przed laty Andrzej Rosiewicz, który czasami także ostrzegał przed chłopcami-radarowcami. Dziś znany piosenkarz, który przede wszystkim zajmuje się występami na parafialnych festynach, nie interesuje się już mandatami i zdrowotnym działaniem polskich dziewcząt. Tak więc problem znalezienia najlepszego źródła witamin pozostaje nierozwiązany.
W czasach nieboszczki komuny na temat witaminy C zwykł się również wypowiadać pierwszy sekretarz PZPR Władysław Gomułka. Twierdził on, że zamiast cytrusów można spożywać kiszoną kapustę, która także posiada zdrowotne właściwości. Któryś z krytyków Gomułki rezolutnie zauważył, że pierwszy sekretarz ma oczywiście rację, tylko że trudno kiszoną kapuchę dodawać do herbaty zamiast cytryny. W Polsce Ludowej owoce cytrusowe były wielbione i zawsze niedostępne. Pomarańcze i cytryny w większości domów pojawiały się tylko w czasie świąt, a telewizyjny „Dziennik” triumfalnie donosił o kolejnych dostawach kubańskich cytrusów do portu w Gdyni.
Ten mit owoców cytrusowych jako najlepszego źródła witamin, w tym szczególnie witaminy C, powoli jednak upada. Kiedyś ludzie w Polsce myśleli, że pomarańcze i cytryny uchronią ich od wszystkich chorób. Rzeczywistość jak zwykle okazała się o wiele bardziej złożona. Trudno w to uwierzyć, ale najbogatsze źródła witaminy C mamy w naszym kraju niemal na wyciągnięcie ręki i to przez cały okrągły rok.
Najwięcej bowiem występuje jej w poczciwych czarnych porzeczkach, następnie w czerwonej papryce, brukselce, kalafiorze i szpinaku. Ogromne ilości tej witaminy stwierdzono również w zielonej natce pietruszki oraz w czerwonej i białej kapuście. Uwielbiane przez nas cytrusy i kiwi, według dietetyków, znajdują się gdzieś w środku listy. Wielu z nas może także szokować fakt, że spora ilość witaminy C znajduje się w poczciwych ziemniakach. Najmniej znajdziemy jej natomiast w jabłkach, śliwkach i ogórkach.
Tak więc, jeśli nie znosimy czarnej porzeczki, robi nam się niedobrze na widok natki pietruszki i wykręca nas od czerwonej papryki warto powrócić do starych dobrych cytrusów, zwłaszcza, że można je teraz kupić niemal wszędzie i zawsze. Nic nie potrafi nam tak uprzyjemnić koszmarnego leżenia w łóżku podczas grypy jak filiżanka herbaty z cytryną lub pomarańczową konfiturą. Na początek dnia nadal nie wymyślono nic lepszego niż szklanka świeżo wyciskanego soku z pomarańczy lub grejpfruta.
Owoce cytrusowe mają nie tylko sporo witaminy C , ale także niewiele kalorii, przez co wyśmienicie nadają się jako składnik rozmaitych diet odchudzających. Cytryny, pomarańcze, mandarynki, limonki i grejpfruty są także bogatym źródłem witaminy A, która poprawia widzenie i stan naskórka. Ponadto, znajdują się w nich duże ilości niezbędnego dla naszego organizmu: potasu, fosforu, magnezu, wapnia, oraz żelaza i sodu. Pomarańcze w tym rankingu wybijają się na pierwsze miejsce. Oprócz witaminy C, wykryto w nich także witaminy: A, B1,B2 i B12, a także pektyny, które wzmagają czynności jelit i przeciwdziałają wchłanianiu się do organizmu substancji szkodliwych.
Oczywiście cytrusy najlepiej zjadać surowe, ale można też sobie uprzyjemnić jadłospis. Mój ulubiony deser to pomarańcze wydrążone, lekko sparzone i napełnione mieszanką pomarańczowego miąższu, soku, słodkiej galaretki i kruszonego lodu. Deser nie tylko smaczny, ale i dość zdrowy, choć niestety strasznie kaloryczny. Zawsze jednak zamiast tego możemy przegryźć natkę pietruszki.
mk/sr