Nie o takim prezencie marzyła
Za nami święta, a wraz z nimi kolejne dylematy związane z prezentami. Według badań TNS OBOP 28 procent z nas przyznaje, że dostało jeden lub dwa nietrafione prezenty. Niechciane rzeczy najczęściej lądują na dnie szafy, czasem obdarowujemy nimi kogoś innego. I to mit, że te nietrafione rzeczy dostajemy tylko od babci, niezbyt lubianej kuzynki, czy wujka. Zdarza się, że odpakowujemy prezent od ukochanego mężczyzny i… rzednie nam mina. Bo dostałyśmy robot kuchenny, bluzkę w kolorze, którego nie lubimy, czy książkę, której nie przeczytamy. Uff. Jak nie dopuszczać do takich rozczarowujących sytuacji? Po prostu zasugerować ukochanemu, co ma kupić. To przyda się nie tylko w święta! Jak to zrobić?
27.12.2016 | aktual.: 27.12.2016 13:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po pierwsze, w ogóle sobie na to pozwolić. Zasugerowanie komuś, co chcemy dostać nie jest objawem braku wychowania, czy niedelikatności. Jest po prostu komunikowaniem swoich potrzeb. Czy nasze mamy i babcie, które tego nie potrafiły, były szczęśliwe?
Po drugie. Błędem jest popadanie w skrajność. Zdarzają się kobiety, które w chwili złości, podczas awantury wyrzucają partnerowi: „bo ty nigdy o mnie nie dbasz”. Nietrafiony podarunek z kiedyś jest jak dowód winy w sprawie. Kupiłeś mi ohydną bluzkę, a ja marzyłam o biletach do SPA. Nie dbasz o mnie.
Po trzecie. Warto się zastanowić, z jakim partnerem żyjemy. Możemy mówić mu wprost, czy obruszy się i powie, że to ma być niespodzianka i on wie najlepiej. Dla niektórych prezenty to delikatna materia. Są mężczyźni, którzy z ulgą przyjmą komunikat wprost, i inni, których to urazi. Jeżeli chciałabys dostać Perfumy to powiedz o tym wprost - na pewno możesz mu zasugerować mu wizytę w perfumerii Sephora.
Te i inne inspiracje znajdziesz w naszej galerii
Po czwarte. Prostym rozwiązaniem wydaje się wyjście na wspólne zakupy. Przy okazji oglądania, czy szukania rzeczy dla kogoś innego mówimy co nam się podoba. „Kochanie, a ja to marzę o tych filiżankach”. Albo: „w tym roku chciałabym dostać w prezencie weekend w SPA”. Gwarancja sukcesu? Pół na pół. Bo ukochanemu może nasze „sugerowanie” wpaść jednym uchem, a wypaść drugim. Wszystko zależy od tego, czy jest uważny.
Po piąte. Można umówić się z partnerem na zabawę w „List do świętego Mikołaja”. Jak to zrobić? Wprost powiedzieć: „kochany, chciałabym kupić ci w tym roku najlepszy prezent na świecie, może zminimalizujemy ryzyko pomyłki i napiszemy listę podarunków, o których marzymy”. Jeśli partner jest romantykiem to naprawdę świetne i proste rozwiązanie.
Po szóste. Gdy mamy do czynienia z kimś twardo stąpającym po ziemi, najlepiej komunikować delikatnie, ale wprost. Wcześniej jednak upewnić się, czy na pewno mamy do szczerej rozmowy sprzyjające warunki. Idealna sytuacja? Wspólna kolacja? Chwila przed pójściem spać? „Wiesz co, kochanie. Ja to w tym roku marzę o pierścionku, widziałam takie piękne w sklepie X”, „Eh, jak ja bym chciała dostać na Boże Narodzenie bilet do Londynu”.
Po siódme. Można posunąć się do delikatnego podstępu i poprosić siostrę, kuzynkę, przyjaciółkę, która zna dobrze naszego partnera, żeby podsunęła mu idealny dla nas prezent.
Po ósme. Czasem warto nie podawać konkretnej rzeczy tylko podać obszar, w którym chcemy, żeby poruszał się partner: kochany, w tym roku marzy mi się boski kosmetyk. Albo: proszę, pomyśl o jakiejś podróży. To delikatne zasugerowanie, a jednocześnie pozostawienie partnerowi ostatecznego wyboru, a nam niespodzianki. Bo niby wiemy mniej więcej co dostaniemy, ale nie do końca.