Nie wiedziałam, że kobiety też mogą być pilotami

Dęblińską Szkołę Orląt ukończyła trzy lata temu i od razu trafiła do Malborka. Ppor. pilot Katarzyna Tomiak to pierwsza Polka, która została pilotem myśliwca MiG-29.

Nie wiedziałam, że kobiety też mogą być pilotami
Źródło zdjęć: © Witold Sadowski)/portel.pl

Dęblińską Szkołę Orląt ukończyła trzy lata temu i od razu trafiła do Malborka. Ppor. pilot Katarzyna Tomiak to pierwsza Polka, która została pilotem myśliwca MiG-29.

Ppor. pilot Katarzyna Tomiak ma 28 lat. Pochodzi z miejscowości o nazwie Niedźwiedź. Trzy lata temu, w grudniu, skończyła prestiżową dęblińską Szkołę Orląt, w 2012 r. zaczęła służbę w 22. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Malborku. Pierwsze kroki w powietrzu stawiała na Cessnie, latała na PZL-130 Orlik, TS- 11 Iskra, a teraz jest to MiG - 29.

- Mam dwóch starszych braci i to dzięki nim jestem, jaka jestem, od dziecka interesowało mnie wojsko i lotnictwo, ale żaden ze mnie babochłop. Na początku nie wierzyłam, że mogłoby mi się udać, nie było mnie na to stać, nie wiedziałam również, że kobiety też mogą być pilotami. Chodziły takie legendy, że trzeba mieć idealne zdrowie, wykształcenie, a ja jako dziewczynka z małej wsi nosiłam w sobie taki syndrom małomiasteczkowości. Później, kiedy chciałam iść do liceum wojskowego, mama, która oprócz mnie ma dwóch chłopaków, troszkę mnie oszukała. Mówiła, że dziewczyn nie przyjmują, że nie ma naboru. Ostatecznie poszłam do byłego liceum lotniczego w Zielonej Górze. I to właśnie tam moje marzenia rozkwitły, spotkałam ludzi, którzy zaraz po moim tacie, wierzyli, że może mi się udać, mówili, żebym spełniała marzenia - mówi w rozmowie z Martą Wiloch z portel.pl.

Ukończyła Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie. – To bardzo trudne studia. Trzeba wykazać się nie tylko wiedzą i umiejętnościami, ale także żelaznym zdrowiem. Zdarza się, że studenci odpadają nawet na czwartym roku – mówi ppłk Janusz Chojecki ze „Szkoły Orląt”. – Nie możemy sobie pozwolić na to, by studia kończyły osoby nie w pełni do tego przygotowane. To nie tylko kwestia uczciwości, ale też bezpieczeństwa.

Wykładowcy wspominają, że Katarzyna Tomiak była zdyscyplinowaną i ambitną studentką. Choć specjalizację na odrzutowce robiły także inne kobiety, tylko ona po ukończeniu uczelni została pilotem MiG-29. – Pozostałe panie szybko przekwalifikowały się, by pilotować samoloty transportowe – opowiada ppłk Chojecki.

Pilotowanie odrzutowca, który osiąga prędkość ponaddźwiękową, wymaga wyjątkowej wytrzymałości fizycznej. W tego rodzaju samolotach piloci szczególnie są narażeni na przeciążenia.

Większość studentów „Szkoły Orląt” spośród 70 studiujących na roku zostaje pilotami śmigłowców i samolotów transportowych. Dla przyszłych pilotów odrzutowców rezerwuje się tylko dziesięć miejsc.Kiedyś w ogólne nie przyjmowano tutaj kobiet.

- U nas na roku byłyśmy we dwie, później ja zostałam sama. Wśród niższych roczników jest dużo więcej kobiet. W Mińsku Mazowieckim w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego jest Ula Brzezińska, a Basia Trzybulska służy w 21. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie.

Jak zapewnia nie spotkała się z dyskryminacją ze względu na pleć. - W Malborku mile się rozczarowałam. Wiadomo, pierwsza kobieta na samolotach bojowych, różnie mogło być. Okazało się, że się myliłam, to stuprocentowi mężczyźni, dowartościowani, tacy, którzy znają swoje miejsce i wartość. Wiele im zawdzięczam i bardzo się cieszę, że właśnie tutaj trafiłam po promocji.

Jak opowiada o odczuciach podczas lotu? - Dużo się dzieje i nie ma czasu na to, żeby oglądać i podziwiać widoki, chociaż kilka sekund zawsze się znajdzie. Wtedy człowiek docenia to, co robi, a odczucia są wprost nieziemskie. Nie jestem w stanie tego opisać, nie da się tego z niczym porównać. Pamiętam swój pierwszy lot na każdym typie, kiedy przeleciałam się Migiem - 29, przez kolejne dwa dni nie mogłam dojść do siebie. Uśmiech od ucha do ucha.

Dobra kondycja fizyczna to obowiązek każdego pilota. Podczas lotu w odrzutowcu typu MiG-29 występują ogromne przeciążenia, szybko zmienia się wysokość, niezbędne jest wykonywanie wielu manewrów, by wypełnić powierzone zadania. Katarzyna Tomiak przyznaje, że godzinny lot kosztuje wiele wysiłku. - Przeważnie jest tak, że jak wsiadam do kabiny samolotu to staram się nie myśleć o niczym innym, tylko skupić na wyznaczonym zadaniu, bo ono jest najważniejsze - mówi. - Wszystko dzieje się bardzo szybko. Wcześniej trzeba się tego nauczyć i przemyśleć każdą misję. W powietrzu nie ma na to czasu. Trzeba wiedzieć, jak reagować na komendy - wyjaśnia. - Nigdy nie zapomnę strzelania z działka MiG -29 na poligonie, to robi ogromne wrażenie. Również pierwsze misje ACT - duże zgrupowania z Francuzami czy MFFO, czyli zadania połączone. W tym momencie Francuzi nami dowodzą, lecimy jako ich skrzydłowi.\r\nMamy świadomość tego, z czym wiąże się ta praca, że to nie tylko połączenie naszej pasji, naszego hobby z pracą. Wiemy jakie jest ryzyko wykonywania misji, ale rozkaz jest rozkazem. Nie będę miała czasu w powietrzu na to, żeby to rozstrząsać. Mamy swoje procedury, w momencie gdy dochodzi to samoobrony, wtedy człowiek walczy o swoje życie, jeżeli przychodzi rozkaz, że mam wykonać misję to lecę i ją wykonuję.

Na podstawie portel.pl/(gabi.mtr), kobieta.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (276)