Nie wyraziła zgody na przecięcie pępowiny. Powiadomiono prokuraturę
Kilka dni temu na oddziale położniczym szpitala w regionie Friuli-Wenecja Julijska, na świat przyszło dziecko. Przyszła mama, jeszcze będąc w ciąży, wdała się w spór ze szpitalem. Powód? Chciała mieć tzw. poród lotosowy, na co szpital nie wyraził zgody. Sprawą zajęła się prokuratura.
Kobieta była zdeterminowana. Nie chciała, żeby ktokolwiek ruszał pępowinę. Według niej powinna ona odpaść sama, czym m.in. charakteryzuje się poród lotosowy.
Jakiś czas temu pisaliśmy o kobiecie, która wierząc w moc Ajurwedy, po porodzie nie ruszała się z domu czekając, aż pępowina sama odpadnie od łożyska. Trwało to około tygodnia, a mama komentowała: "To sprawia, że dziecko jest spokojniejsze. Nie rusza się, ty nie musisz go nosić, a więc pozwalasz mu stać się sobą." Potem łożysko posadziła razem z cytrusami w doniczkach. Ona rodziła w domu. W szpitalu to już inna historia.
Włoski szpital nie wyraził zgody na pozostawienie pępowiny, a wręcz uznał to za niebezpieczne. Pierwszy poród lotosowy miał miejsce w 1974 roku i był efektem obserwacji szympansów. Jak podaje Huffington Post, lekarze podkreślali, że to co u zwierząt jest normalne, niekoniecznie musi być dobre dla nas. Specjaliści prosili i ostrzegali, ale kobieta była nieugięta.Szpital zawiadomił prokuraturę, uznając, że zagraża to życiu dziecka.
The Huffington Post informuje, że prokuratotura potwierdziła, iż pępowina powinna zostać przecięta, a kobieta narażała zdrowie dziecka. Prokurator Antonio De Nicolo mówił: "Ludzie przestają się kierować wskazówkami lekarzy, a coraz częściej wierzą w przesądy, głównie czerpiąc inspirację z internetu. To przykre". Dodał, że w ich regionie coraz częściej kobiety chcą mieć poród lotosowy. Dlatego mają obawy, jakie będą tego skutki.