Niemodne małżeństwo?

Niemodne małżeństwo?

Niemodne małżeństwo?
Źródło zdjęć: © sxc.hu
16.09.2008 10:10, aktualizacja: 30.05.2010 11:28

Ślub coraz częściej kojarzony jest z niepotrzebnymi konwenansami. Młodzi wolą pojechać na wycieczkę albo zainwestować w mieszkanie.

Coraz więcej osób decyduje się na tzw. wolny związek. Czy to znaczy, że boją się odpowiedzialności, jaką jest małżeństwo? A może to wynik mody na nowoczesność w poglądach? Czy po prostu wygody i chęci życia według własnych zasad, nienarzucanych przez urzędnika czy księdza?

Życie bez papierka

„Związek ma być oparty na miłości, zaufaniu i poczuciu, że możemy na sobie polegać, a nie na podpisywaniu papierków” - mówi Justyna, która w związku partnerskim jest już od kilku lat i nie ma najmniejszego zamiaru go formalizować. Uważa, że tak jest nie tylko lepiej, ale i bardziej nowocześnie. „Coraz więcej ludzi nie chce się pobierać, a żyją ze sobą, mają dzieci. Takie życie mi też bardzo odpowiada” - mówi.

Wesele – niepotrzebny wydatek

Instytucja małżeńska przeżywa kryzys. Coraz więcej ludzi uważa, że małżeństwo jest zupełnie niepotrzebną instytucją. Dla wielu młodych legalizacja związku to niepotrzebny, dodatkowy wydatek, zamieszanie i problem. Wesele, ślub, organizacja całej imprezy”. Wolą pojechać na wycieczkę albo zainwestować w mieszkanie. Nie potrzebują udowadniania sobie miłości przed ołtarzem, nie jest im to po prostu potrzebne. Jednak jeśli spojrzeć na rozwijający się świetnie weselny biznes, na fakt, że aby wziąć ślub kościelny, termin trzeba rezerwować nawet rok wcześniej, można pomyśleć iż te obawy są mocno przesadzone.

Przestarzały konwenans

Ślub coraz częściej kojarzony jest z niepotrzebnymi konwenansami, które tylko zatruwają życie. Ci, którzy wybierają życie „na kocią łapę” – jak z pogardą określają takie związki niektórzy konserwatyści, uważają, że małżeństwa są przereklamowane. „Mam wyjść za mąż, żeby za dwa lata gryźć się na sali rozwodowej? Byłam na kilku weselach, połowa z tych par dziś jest już po rozwodzie, albo zaraz będzie. Nie chcę takiej sytuacji. Wolę miłość, szacunek bez papierków. A jak coś nie wyjdzie, to się rozstaniemy jak ludzie, a nie będziemy drzeć kotów w sądzie” - deklaruje Joasia, która mieszka od kilku lat ze swoim partnerem.

I tak będzie rozwód?

Rozwód to często podawany powód, dla którego wiele osób nie chce legalizować związków. Wokół siebie widzą nieszczęśliwe pary, które muszą przeżywać koszmar, jakim jest dla większości rozwód. Wolą więc nie angażować się w małżeństwo, pozostać przy konkubinacie, który daje im wolność wyboru. Uważają, że rozstanie po latach będzie mniej bolało, jeśli nie nałożyło się wcześniej ślubnych obrączek. Czy naprawdę tak jest? To już wiedzą najlepiej ci, którzy się na takie rozwiązanie decydują…

Bez odpowiedzialności

Wiele osób woli wybrać życie w tzw. wolnym związku, bo boją się odpowiedzialności, jaką niesie za sobą podjęcie decyzji o ślubie. Małżeństwo kojarzy się im z kajdanami, brakiem wolności, z ograniczeniami, a oni chcą czuć się swobodnie. W partnerstwie, które nie jest zalegalizowane, łatwiej jest powiedzieć „mam dość, odchodzę”, bo niczego się nie przyrzekało, a odejście nie będzie się wiązało z żadnymi konsekwencjami prawnymi, pod warunkiem, że nie ma się wspólnych dzieci. Są również tacy, którzy wybierają takie związki, bo nie chcą się z nikim związać na poważnie, ale jednocześnie boją się samotności.

Jednak nawet te pary, które zarzekają się, że małżeństwo ich nie pociąga, nie twierdzą, że na pewno nigdy się nie zmienią. Zdają sobie sprawę, że legalizacja związku może być czasem przydatna, chociażby w sprawach podatkowych czy spadkowych.