Blisko ludziNienawidzę swojej pracy

Nienawidzę swojej pracy

Nienawidzę swojej pracy
Źródło zdjęć: © MWM
01.04.2009 14:09, aktualizacja: 25.05.2010 21:17

Od dawna nie czujesz się dobrze w tej pracy. Być może nie lubiłaś jej od początku i przyjęłaś tylko po to, by mieć na rachunki, założyłaś sobie jednak, że nie zagrzejesz w niej długo miejsca, bo cały czas będziesz szukała czegoś lepszego.

Od dawna nie czujesz się dobrze w tej pracy. Być może nie lubiłaś jej od początku i przyjęłaś tylko po to, by mieć na rachunki, założyłaś sobie jednak, że nie zagrzejesz w niej długo miejsca, bo cały czas będziesz szukała czegoś lepszego.

Mogło być też tak, że pierwsze tygodnie nie były takie złe, ale w końcu okazało się, że praca na Twoim stanowisku sprowadza się do monotonnych obowiązków. Atmosfera zrobiła się ciężka, koledzy nieznośni i od dłuższego czasu nosiłaś się z zamiarem odejścia. Nagle przyszedł Wielki Kryzys Finansowo-Gospodarczy i teraz wszyscy kurczowo trzymają się swoich stołków. Miałaś szukać ciekawszego zajęcia, ale okazało się, że to bardzo trudne, lub nawet niewykonalne, bo po pierwsze – więcej ludzi jest teraz zwalnianych, niż zatrudnianych, a po drugie – pracujesz w takich godzinach, że nie możesz się nawet umówić na rozmowę kwalifikacyjną, a z braniem dni wolnych nie można przesadzić, żeby nie wzbudzić podejrzeń przełożonych. I tak to właśnie wygląda od długich miesięcy.

Budzisz się rano, czując wręcz fizyczny ból związany z pójściem do pracy. Dzień dłuży Ci się niemiłosiernie i co chwilę wypisujesz smsy do przyjaciółki, opisując sytuacje, które wyprowadziły Cię z równowagi. Wracasz do domu skrajnie wyczerpana i do samego wieczora referujesz mężowi, jak bardzo Twój dzień był nieudany. Gdy przychodzi weekend jesteś wniebowzięta, ale już w niedzielę rano myślisz o tym, że nazajutrz znów czeka Cię ta gehenna. Sytuacja jest frustrująca, emocjonalnie toksyczna i praktycznie bez wyjścia.

Zwolnienie może być czasem zbawieniem. Sami nie mamy odwagi odejść i choć fakt, że zostaliśmy wyrzuceni jest bolesny, to może obrócić się na naszą korzyść. Tak było z Emilią, która po stracie etatu w agencji celnej, zatrudniła się w firmie spedycyjnej i jest z tej zmiany zadowolona: „Nienawidziłam swojej poprzedniej pracy, bo była okropna. Zatrudniono mnie rzekomo na konkretne stanowisko , po czym okazało się, że oczekują ode mnie i reszty ekipy, że będziemy robić rzeczy, których nienawidzimy; tzn. dzwonić do klientów i pytać, czy nie skorzystaliby z oferty naszej firmy. To było okropne. Czułam się jak domokrążca, akwizytor. Poza tym szef, zamiast zatrudnić porządnego handlowca, przychodził codziennie i pytał, czy udało nam się coś zrobić, a pod koniec dnia wyskakiwał z tekstem: „Proszę mi powiedzieć, co robiła Pani dzisiaj przez cały dzień”. Kazał nam się rozliczać, choć wiedział, że jest bryndza. Atmosfera była fatalna, a czas leciał potwornie wolno. Ja, zamiast się rozwijać, stałam w miejscu. Horror”.

Jednak, gdy okoliczności nie zmuszają nas do działania, męczymy się, tkwiąc bezczynnie w miejscu. Chorobę można wyleczyć dopiero, gdy się ją zdiagnozuje. Zastanów się co sprawia, że tak bardzo nie lubisz swojej pracy. Czy to brak kontroli nad tym, co robisz? Słaby kontakt ze współpracownikami? Wrażenie, że niczego się nie uczysz i niczego nie osiągasz? Fakt, że czujesz się jak w pułapce – uziemiona, pozbawiona innych opcji? Czy może, jak w przypadku Dominiki, sekretarki, poczucie bycia niedocenianym? „Bez przerwy musiałam wykłócać się o wcześniej obiecaną mi premię. Gdy nie dawałam się zbyć, szef mówił mi z łaską: „Dobra, wpisz sobie delegację i masz tu 50zł”. Tyle nadprogramowych obowiązków i 50zł?”.

Są też osoby, które mają problemy w pracy z przyczyn zupełnie, zdawałoby się, niewiarygodnych. Tak było w poprzedniej pracy Moniki, która do niedawna zatrudniona była jako młodsza księgowa: „Szefowa nienawidziła mnie, bo bała się, że uwiodę jej syna, który z nami pracował! Dlatego była wobec mnie wredna i okropnie mnie traktowała!”. Coraz częściej też w miejscu pracy dochodzi do aktów przemocy seksualnej. Przełożony Hani molestował ją werbalnie i groził, że jeśli nie wyjdzie z nim do pubu, pozbawi ją premii. Potem przeszedł od słów do czynów, sytuacja znalazła finał w biurze prezesa. Wybuchła karczemna awantura i Hania zaczęła szukać nowego zajęcia.

Zwykle jednak (i na szczęście) przyczyny, z powodu, których nienawidzimy swojej pracy są bardziej prozaiczne. Jeśli będziesz wiedziała, co tak bardzo Ci doskwiera, będziesz mogła pomyśleć o poprawie warunków pracy, skupiając się na jej konkretnym aspekcie. Owszem – może być tak, że mimo, iż będziesz wiedziała, co Ci przeszkadza, nie będziesz miała na to żadnego wpływu. Jednak czasami warto włączyć myślenie. To zdrowy odruch, który może Ci pomóc przetrwać ciężkie czasy. Co innego godzić się z sytuacją, która kompletnie Ci nie odpowiada, co innego myśleć o wyjściu z impasu.

Pamiętaj, że nie jesteś w tym sama. Wszyscy tak samo jak Ty trzęsą się o swoje stanowiska. Szef ma nad sobą super-szefa, lub radę nadzorczą. Koledzy pobrali kredyty mieszkaniowe, na niespłacanie których nie mogą sobie pozwolić. Klienci przędą cieniej, a mimo to, muszą wydawać pieniądze i kupować usługi. Nie Ty jedna czujesz się nieszczęśliwa i zestresowana, i powinnaś o tym pamiętać, zanim ofukniesz koleżankę z pokoju za jakąś drobnostkę. Gdyby wszyscy w miejscu pracy stali się bardziej wyrozumiali, pracowałoby się dużo lżej.

Postaraj się odkryć motywy działania ludzi z miejsca pracy. Może Ci się wydawać, że szef wykorzystuje Cię, obarczając Cię dodatkowymi obowiązkami, tymczasem on może chcieć w pełni wykorzystać Twój potencjał. Zanim zaczniesz się na niego krzywić, zastanów się, czy chce zwiększyć wydajność firmy kosztem pracowników, czy może jego prośba ma racjonalne podłoże. Kolega, który skrytykował Twój ostatni projekt – zrobił to, bo chce zabłysnąć przed przełożonym, bo boi się, że jego przyzwolenie zostanie zinterpretowane jako bezczynność, czy może dlatego, że chce Ci pomóc? Masz prawo nie zgadzać się ze sposobem działania swoich współpracowników, ale zanim zaczniesz ciskać na nich gromy, pomyśl o przesłankach, które nimi kierowały.

Co dzień układaj sobie listę priorytetów i realizuj zadania zgodnie z ich pilnością i ważnością. Wiele osób skarży się, że ilość obowiązków przerasta ich możliwości, że wszystko jest na wczoraj, że z niczym nie można się wyrobić. Tak bywa, gdy robimy kilka rzeczy naraz. Łapanie wielu srok za ogon nie jest dobrą strategią – w takim przypadku kluczem do sukcesu jest dobra organizacja. Jeśli szef stoi Ci nad głową, znacząco stukając palcem w tarczę zegarka, wyjaśnij mu co i w jakiej kolejności zamierzasz zrobić. Niech wie, że nie obijasz się, ale ciężko pracujesz. Masz tylko dwie ręce. Jeśli on tego nie rozumie, to już jego problem. Ty robisz, co możesz.

Nie skupiaj się na tych aspektach pracy, których najbardziej nie znosisz. Jeśli w kółko będziesz analizować, co Ci nie odpowiada w miejscu pracy, sama się będziesz nakręcać. Przestaniesz się starać, podświadomie będziesz dążyć do tego, by Cię zwolniono, a nie zawsze jest to dobre wyjście z sytuacji. Ludzie z miejsca pracy zaczną Cię unikać, bo nikt nie lubi malkontentów i pesymistów, przez co warunki, w jakich spędzasz większość dnia jeszcze się pogorszą. Poszukaj pozytywnych stron swojej pracy – na pewno takie są. Dorosłość polega na tym, że trzeba się postarać polubić swoją pracę i obowiązki. Nigdy nie jest tak, że wszystko super się układa.